Wpisy archiwalne w kategorii

Sam

Dystans całkowity:1701.32 km (w terenie 196.30 km; 11.54%)
Czas w ruchu:80:08
Średnia prędkość:21.23 km/h
Maksymalna prędkość:51.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:209 (102 %)
Maks. tętno średnie:196 (96 %)
Suma kalorii:55005 kcal
Liczba aktywności:46
Średnio na aktywność:36.99 km i 1h 44m
Więcej statystyk

d85 - Mała pętla po Kaszubach


Poniedziałek, 16 lipca 2012


41.94

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:28

Średnia -

28.60

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

194

( 95%)
BPM

HR avg -

165

( 80%)
BPM

1327

kcal

18.0

°C

Tęczowy

Po 5 dniach w ojczyźnie Nibalego czy też pięknej Dogmy, przetransporotwałem się do ojczyzny... hmmm. Wiem! Najdłuższej deski na świecie, domu na głowie, pól, płaskich dróg i morza. Czyli Kaszuby welcome to!

Niestety ktoś zapomniał, że wraz ze mną, miała z Włoch wrócić pogoda. Toteż na rower wsiadłem dopiero w trzeci dzień pobytu u dziadków.

10letni Kaszubski staż dziadka pomógł w wymyśleniu kilku fajnych tras, ale do rzeczy.

Po przebiciu się przez ziemną drogę prowadzącą do głównej strady ruszyłem w kierunku Liniewa, z którego przez Orle i Stare Polaszki dojechałem do Starej Kiszewy.


Podczas gdy po jednej stronie mostku panowała taka pogoda, po drugiej wyglądało to tak:


Główny problem w tym, że to właśnie tam się kierowałem...

W Starej Kiszewie odbijam na Czerniki i kątem oka dostrzegam, że nad "bazą" już pada:

Tam gdzieś za tymi domami jest Iłownica i jedna z trzech krążących po niebie ulew

W Kobylach spadają pierwsze krople - wskakuję w ochraniacze, jest na tyle ciepło, że wystarcza.


Spora część trasy prowadziła po tego typu drogach. Miodzio.

W Więckowach, po 8km deszczu, robi się względnie bezdeszczowo, ale i tak nie było źle, bo załapałem się na obrzeża chmury.

Tam odbijam na Iłownicę i raz, dwa jestem pod domem - droga cały czas lekko w dół, można było cisnąć.



d84 - Passo dello Przegibek


Sobota, 7 lipca 2012


29.14

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:08

Średnia -

25.71

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

200

( 98%)
BPM

HR avg -

158

( 77%)
BPM

1010

kcal

29.0

°C

Tęczowy

Dzisiaj wyskoczyłem nadrobić wczorajszą porażkę i skierowałem się na Przegiba.

Uwielbiam Bielsko latem, a zwłaszcza w weekendy - ruch w żaden sposób nie intensywny, można było kręcić. Podjeżdżając na Przegibek, najpierw cisnąłem interwały, by na drugiej, górskiej części skupić się na okrągłym kręceniu, zarówno na siodle, jak i na stojaka. Mimo to, zameldowałem się z praktycznie identycznym czasem co na ostatnim teście. Pokazuje to, że szosa a MTB to dwa różne światy.

Na górze chwila na załyczenie z bidonu i w dół. Na zjeździe utykam za gościem na jakimś motorynko-podobnym tworze, na jego szczęście, w któryś z początkowych zakrętów "wszedł" praktycznie środkiem, wtedy stanąłem na pedałach i z depnąłem dwa razy w blat-ośka i wziąłem go po zewnętrznej. Po ostatnim zakręcie w drodze na Międzybrodzie kończę zjazd, piję, wsiadam na rower, gość dopiero w tym momencie się pojawia ;)

Ten podjazd pod Przegibek trochę szybszy, na górze staję na konkretniejszą przerwę, wymieniam pusty bidon na pełny wieziony w koszulce, przekąszam coś i znów w dół.

Później Żywiecka, Sobieskiego, 3 Maja, i do domu koło Mechanika. Na tamtejszym bruku prawie jak Paryż-Roubaix :)

Jako że fot z trasy brak, to parę detali z Tęczowego:


KategorieKategoria Asfaltem, Sam, Szosówka Komentarze Komentarze 0 Data 07.07.2012 Top W górę

d83 - Upalno-weltchmerzowy prawie Przegibek


Piątek, 6 lipca 2012


14.82

km

Teren -

0.00

km

Czas -

00:34

Średnia -

26.15

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

207

(101%)
BPM

HR avg -

158

( 77%)
BPM

527

kcal

32.0

°C

Tęczowy

Jak to jest, że jak się człowiek zbierze w sobie i pokona pomaratonową niechęć do 2 kółek, to pół świata się przeciw niemu obraca? Eh.

Planowałem szybciutko ogarnąć Przegibek, żeby pobawić się jazdą szosą w górskim terenie nie przejmując się pulsometrem, jednak na wysokości Gemini zobaczyłem, że na całym południu wisi czarno-czarno-czarna chmura, oznajmująca całemu światu, że zaraz będzie waliło deszczem. Żeby tylko....

Widząc co się święci, wróciłem do centrum, śmignąłem przez Sarni Stok, żeby choć jeden zjazd zaliczyć i wróciłem do domu. Kiedy tylko przekroczyłem próg, zaczęło walić deszczem, a kiedy zameldowałem się w mieszkaniu, na dodatek walił już grad. Dobre 15min to trwało, okna dachowe aż się uginały ;) Wyszedł ekspresowy przejazd :P

KategorieKategoria Asfaltem, Sam, Szosówka Komentarze Komentarze 1 Data 06.07.2012 Top W górę

d82 - Rozkręcenie


Poniedziałek, 2 lipca 2012


22.00

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:05

Średnia -

20.31

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

187

( 91%)
BPM

HR avg -

136

( 66%)
BPM

750

kcal

28.0

°C

Tęczowy

Rozkręcając się po sobocie, ogarnąłem standardową pętlę przez Mazańcowice i Międzyrzecze Górne, tym razem omijając ściankę. Przy okazji eksperymentowałem z mocowaniem aparatu i kręceniem filmu, ale wyszło nudno i bez szału ;)

d79 - Szosowo do Kęt


Poniedziałek, 25 czerwca 2012


46.68

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:37

Średnia -

28.87

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

189

( 92%)
BPM

HR avg -

155

( 75%)
BPM

kcal

20.0

°C

Tęczowy

Na dzisiejszy trening wychodziłem przy zachmurzonym niebie, ale mimo wszystko chęć wyczajenia kawałka trasy na Kato podanej przez Raptora, zwyciężyła. No i chciałem przetestować nowy setup Colnago, z "nowym" kokpitem - mostkiem i anatomiczną kierownicą od Modolo. Jest dłuższy, toteż cofnięcie siodełka, które niwelowało krótkość wcześniej nie jest już potrzebne.



Okazało się, że słusznie, bo kiedy tylko wydostałem się z zakorkowanego BB (średnia poniżej 18km/h :/ ) chmury gdzieś uciekły, a na niebie zaczęło królować słońce.

Kiedy tylko przeskoczyłem pierwsze wzniesienia, na pierwszym bardziej płaskim odcinku jechałem nie schodząc poniżej 5 dych :D Później nieco "wolniej", ale tak czy owak w Kętach, które nastały zdecydowanie szybciej niż się spodziewałem, licznik pokazywał na równe 30kmh średniej, lubię to!


Na rynku chwila przerwy i wracamy...



Kiedy kręcę pierwsze kilometry, dochodzę do jedynego słusznego w tych warunkach wniosku - teraz będzie gorzej. Raz że cały czas pod górę, dwa, że jakby coś prądu mniej :/ W Czańcu na rondzie odbijam na Podlesie chcąc wrócić opłotkami, jednak chrzanię drogę, ponownie ląduję w Kętach, a później znów na głównej.


W Kozach przejeżdżam przez najdziwniejsze rondo w Polsce :D

Później nawet na pomniejsze hopki nie miałem prędkości wjechać, toteż powrót to było, cytując ludowe przysłowie "*** kotka za pomocą młotka" :)

W Bielsku przez remonty jadę na około, ale już mnie to nie rusza - lepiej odnajduję się w rwanym, miejskim rytmie. No i paradoksalnie nikt nie strąbił mnie przez 30 km jazdy ruchliwą drogą, ale baran który nie był w stanie na dwupasie ominąć mnie, czekającego na lewoskręt, musiał się wyżyć... ehhh

KategorieKategoria Asfaltem, Sam, Szosówka Komentarze Komentarze 4 Data 25.06.2012 Top W górę

d77 - Terenowo, po Cyganie


Czwartek, 21 czerwca 2012


27.33

km

Teren -

14.20

km

Czas -

01:54

Średnia -

14.38

km/h

V max teren -

40.00

km/h

HR max -

189

( 92%)
BPM

HR avg -

145

( 71%)
BPM

kcal

26.0

°C

Ultra Sport

Jako że czasu zaczynam mieć dość sporo, postanowiłem nieco ubarwić ten, dość nudny wpis. Toteż informuję, że z początku będzie gadanie o niczym :P

Zacznijmy od typowego dylematu przedtreningowego. Czyli "gdzie jechać?". Aby to wytłumaczyć, trzeba się cofnąć do tego przerażającego mnie niezmiennie momentu, kiedy dzień przed planowanym wyjściem zaglądam do dziennika, żeby zobaczyć co mnie czeka. Czemu dzień wcześniej? Jako że wypad mam przeważnie zaraz po szkole, trza wcześniej obmyślić jak, gdzie, itd.

Zaglądam, a tam czeka na mnie jeden z kilku treningów - albo tlenówka, albo jakieś interwały, albo wypad bez zobowiązań, lub technika. Ilości czasowe i powtórzeniowe są tu nieistotne, no i są okryte tą mgiełką tajemnicy, wiecie o co chodzi:P

Przyznam się, że najgorzej jest z trasą na tlenienie - w okolicy trza się nagimnastykować, żeby wymyślić ciekawą, a przy tym nieobciążającą traskę. Na drugim końcu tego treningowego kija znajduje się trening techniczny - dla żadnego Bielszczanina nie jest tajemnicą gdzie najlepiej i najbliżej pojeździć w terenie. Wiadomo że w Cygańskim. Ale jakie kryteria ma spełnić taka miejscówa? Jest ich kilka:

1. Odpowiedni poziom ścieżek - trening techniczny, to techniczny, nie? :D
2. Bliskość miejsca startu - katowanie się 30,40 km na ciśnieniu w góry (w moim wypadku poniżej 2 Bar) ani nie jest jakoś specjalnie ciekawe, nic nie daje, a w dodatku zżera bieżnik opon w straszliwym tempie.
3. Im więcej ścieżek tym lepiej - nuda to najgorszy wróg takiego męczenia się w terenie
4. Dużo opcji wjazdu i wyjazdu - dzięki temu teren można wpleść jakoś sensowniej i nie robić trasy "parówy"

KONIEC NUDÓW :D

Po przeżyciu tych, jakże niesamowitych cierpień, odbyciu rowerowego Weltschmerzu, zainstalowałem się w Cyganie. Problem był jeden - hamulce dalej jakby zatłuszczone :/ Toteż na dzień dobry prostsze ścieżki, z zaciśniętymi hamplami, by po ok 10 km od domu zaczęło to działać względnie przewidywalnie.

Na początek singiel Horizona, później lustrzana doń ścieżka, którą jeździliśmy z Michałem przy interwałach czas jakiś temu. Następnie kawałek żółtym, by zjechać najprostszym wariantem obok skoczni, podjazd pod nią, atak na korzenie i dalej w kierunku Dębowca.



Najpierw początek podjazdu, zjazd praktycznie do samego dołu nowo odkrytą ścieżką, podjazd nią i przerwa na szczycie. Dalej jadę zielonym, gdzie spotykam Grzesia, parę minut gadamy i rozjeżdżamy się w swoje strony. Ja jadę ścieżką na Wapienicę, którą w końcu gubię i ląduję na konnym z Dębowca.


Nie za dobrze to widać, ale to 0,5m na dole to właśnie ta ścieżka, suuper!

Później już standardowo, lotnisko, Rynek i dom.
KategorieKategoria Cygański, Teren, MTB, Sam Komentarze Komentarze 0 Data 21.06.2012 Top W górę

d76 - Interwałowa Palma de Malorca


Wtorek, 19 czerwca 2012


45.09

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:38

Średnia -

27.61

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

209

(102%)
BPM

HR avg -

160

( 78%)
BPM

1344

kcal

29.0

°C

Ultra Sport

Dzisiaj na rower wyskoczyłem zdecydowanie później niż zwykle - luzy w szkole już znaczne, toteż mogłem przeczekać upał i wyjść na nieco chłodniejsze, późno popołudniowe powietrze.

Najpierw do Mazańcowic nieco okrężną drogą, później w kierunku Międzyrzecza, w którym odbijam w kierunku Goczałkowic. W Ligocie odbijam na Landek, później Bronów, Rudzica i znów Międzyrzecze Dolne, ścianka pod Międzyrzecze Górne, zjazd do Wapienicy, lotnisko i już prawie w domu. Dawno tak szybko nie zleciał mi trening :)

KategorieKategoria Asfaltem, Sam, Szosówka Komentarze Komentarze 0 Data 19.06.2012 Top W górę

d75 - Luźno, niedzielne "górki"


Niedziela, 17 czerwca 2012


29.68

km

Teren -

7.00

km

Czas -

01:48

Średnia -

16.49

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

184

( 90%)
BPM

HR avg -

140

( 68%)
BPM

1344

kcal

29.0

°C

Ultra Sport

Dzisiejsze góry miały być Szyndzielnią, późnej Cygańskim, a skończyło się na 1,5x Przegibku podjeżdżanym terenem i zjeżdżanym asfaltem.


Może za dużo PSa, ale tylko tak da się oddać dzisiejszą temperaturę :)

Czemu asfaltem? Otóż odtłuszczone hample potrzebowały porządnego dotarcia. Czyli konkretnego, przehamowanego zjazdu. Najpierw 2 sekcje podjazdu, w dół do źródełka, na koniec tylko pierwsza, z trudnym podjazdem, który pierwszy raz prawie podjeżdżam. Tak blisko jeszcze nie było.

Na koniec przy źródełku pokombinowałem z ustawieniem klamek i manetek na kierownicy, żeby mieć klamki bardziej na jeden palec.

Kolejna nowo odkryta, tym razem nie samodzielnie, kapela:
KategorieKategoria Teren, MTB, Sam Komentarze Komentarze 0 Data 17.06.2012 Top W górę

d74 - Tour de Śląsk Cieszyński


Sobota, 16 czerwca 2012


43.48

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:42

Średnia -

25.58

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

209

(102%)
BPM

HR avg -

157

( 76%)
BPM

1445

kcal

24.0

°C

Tęczowy

Kto by pomyślał, że we wtorek będzie lało się ze mnie z deszczu, a dziś z temperatury? Jajca ;)

Dzisiaj zaplanowałem rwaną jazdę po względnie płaskim terenie. A że na takie warunki odpowiedź jest względnie jasna, ruszyłem na Mazańcowice, by dalej odbić na Międzyrzecze, Rudzicę (gdzie lekko błądzę)


Szkoda że górek w tle nie udało się uchwycić, żeby nie było, tylny trójkąt i haki widelca NIE są różowe, uroki aparatu w telefonie :D

Za Rudzicą zjeżdżam dość fajnym, względnie znośnym asfaltem w okolice Wieszcząt. Tam foto-pauza i ruszam przez Bielowicko na Grodziec. Tu kolejny zjazd, tym razem asfaltem o tragicznej jakości, 25 km/h to był max bezpiecznej jazdy.



Wypadam w Świętoszówce, w której odbijam Cieszyńską na Bielsko. Zadziwiające ile lemingów w dalszym ciągu korzysta z tej drogi, mimo równolegle biegnącej ekspresówki :/ W samym BB podjeżdżam do Wapienicy na Lekkoatletyczne Mistrzostwa Polski i standardem przez lotnisko i Rynek wracam do domu. Zdecydowanie za szybko ;) Gdyby nie brak picia i kasy, cisnąłbym na Cieszyn, by wrócić przez Salmopol, ale i tak wróciłem o pustym bidonie ;)

Ciężko na playliście/historii znaleźć coś co nie jest Epicą albo już tu nie wylądowało, ale jest:



KategorieKategoria Asfaltem, Sam, Szosówka Komentarze Komentarze 0 Data 16.06.2012 Top W górę

d73 - Przegib interwałowo


Piątek, 15 czerwca 2012


28.87

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:13

Średnia -

23.73

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

145

( 71%)
BPM

HR avg -

196

( 96%)
BPM

1008

kcal

21.0

°C

Tęczowy

Siakiś takiś umęczony wpiąłem się w nowo dostarczone M535 i myślę, gdzie jechać? Pogoda na 5+, ale chęci na 3-. No to krótko. A jak krótko, to intensywnie. Trza sprawdzić jak Colnago jeździ w górach. Krótko mówiąc - cel Przegibek.



Dojazd szybciutko, idzie jak złoto, do czasu... aż nie zrobiło się nieco stromiej. Czyli do źródełka spoko. Ale później przełożenie 39-22 nie dawało chwili oddechu, toteż interwały wyszły dość specyficzne - różnica w prędkości nieziemska, a na pulsaku jakby niewielka ;) W jedynym prześwitującym na świat miejscu chciałem porobić parę fot, ale duży ruch szybko mnie wypędził.



Na górze chwila pauzy na sprawdzenie siły wypięcia, która okazała się dokręcona na maksa i rura w dół. I tu pokazuje się zasadnicza różnica między Colnago a Rometem. Żaden ze mnie zjazdowiec, również szosowy, ale składanie się w te mikro-nawroty na zjeździe do BB to była dziś wisienka na torcie :)

W centrum ważenie w Gemmie - 11kg i powrót przez Sarni Stok.

Nowe metalowe odkrycie
KategorieKategoria Asfaltem, Sam, Szosówka Komentarze Komentarze 1 Data 15.06.2012 Top W górę