Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2011
Dystans całkowity: | 294.75 km (w terenie 47.50 km; 16.12%) |
Czas w ruchu: | 15:23 |
Średnia prędkość: | 19.16 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 203 (99 %) |
Suma kalorii: | 9372 kcal |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 42.11 km i 2h 11m |
Więcej statystyk |
Trening popołudniowy 3
Piątek, 29 kwietnia 2011
33.93
km
Teren -
0.00
km
Czas -
01:57
Średnia -
17.40
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
187
( 91%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
10.0
°C
Ultra Flite
Przejechaliśmy wraz z rodzinką Pawła i Koniem standardową traskę do Jaworza i z powrotem. Na lotnisku Koniowi wystrzeliła Reba :D
Testowanie nowego sprzętu
Środa, 27 kwietnia 2011
37.11
km
Teren -
5.00
km
Czas -
01:51
Średnia -
20.06
km/h
V max teren -
25.00
km/h
HR max -
188
( 92%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
18.0
°C
Ultra Flite
Wiosenna rotacja sprzętowa zakończona!
Zaczęło się od chęci kupienia porządnych opon na góry, bo co by nie mówić Race Kingi w Beskidach mistrzostwem nie są. Po przeglądnięciu sieci, odrzuciłem Schwalbe przez opisywaną wielokrotnie papierowatość i ogólną niewysoką trwałość. Continentale odpadły ze względu na brak rozsądnej gumy która by mi przypasowała, no i ze względu na mizerną dostępność w BB. NA polu bityw zostały więc Geaxy, no i wszelkiego rodzaju Specializedy, czy Panracery.
Jak widać, postawiłem na swoisty patriotyzm i zakupiłem oponki na których wozi się Włoszczowska. Jednak kolega Raptor mówi że po przesiadce nie będę jeździł tak jak ona. Dziwne, nie ? :D
Dobra, oponki oponkami, ale w terenie łapska ciągle bolą. Na wymianę amortyzatora mnie chwilowo nie stać, czas więc wypróbować piankowe chwyty.
Tu również przeszukałem sieć, jednak ta wizyta nie napawała mnie optymizmem. Polecane na wielu stronach Ritcheye WCS nie były do kupienia w BB. Postanowiłem więc walić na żywca do TM, z nadzieją że ekipa w sklepie coś mi doradzi.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy na ścianie zobaczyłem wiszące WCSy :D Wziąłęm je oczywiście bez gadania.
Pęknięty Isostar zmusił mnie do zakupu bidonu od Speca, a po sprawdzeniu środków na koncie zaszalałem i wziąłem do niego koszyk także od Amerykańców.
Tak, to jest róż :D
Szybkie podsumowanko:
-opony:
Głooośne, choć toczą się zadziwiająco dobrze, jednak czuć że RK to nie są :P
Mam wrażenie że mogę sobie na asfalcie w zakrętach na więcej pozwolić, choć sądzę że jakieś szlifowanko rozwieje moje nadzieje :)
W terenie miód. Pod górę ciągną jak szalone nie chcąc tracić kontaktu z ziemią, a trzymanie boczne jest awesome.
-gripy:
Z początku wydawały się okropnie wielkie, szybko się przyzwyczaiłem.
Przeszły test "tarki" - seria poprzecznych korzeni na singielku przy Zaporze. Oczywiście czuć w rękach je było, ale nie ma porównania do seryjnych gumiaków KTMa.
-bidon/koszyk:
Bidon ma ogrooomny "wylot". Tak ze dwa razy większy niż w przeciętnych bidonach. Choć może to i dobrze, bo się można przynajmniej napić :)
Koszyk trzyma bidon niesamowicie, mam przeczucie, że w niedzielę w Boguminie mogę go nie wyciągnąć :D
No i kupiłem też koszulkę Twomark Team. Jest gites.
GPS
Zaczęło się od chęci kupienia porządnych opon na góry, bo co by nie mówić Race Kingi w Beskidach mistrzostwem nie są. Po przeglądnięciu sieci, odrzuciłem Schwalbe przez opisywaną wielokrotnie papierowatość i ogólną niewysoką trwałość. Continentale odpadły ze względu na brak rozsądnej gumy która by mi przypasowała, no i ze względu na mizerną dostępność w BB. NA polu bityw zostały więc Geaxy, no i wszelkiego rodzaju Specializedy, czy Panracery.
Jak widać, postawiłem na swoisty patriotyzm i zakupiłem oponki na których wozi się Włoszczowska. Jednak kolega Raptor mówi że po przesiadce nie będę jeździł tak jak ona. Dziwne, nie ? :D
Dobra, oponki oponkami, ale w terenie łapska ciągle bolą. Na wymianę amortyzatora mnie chwilowo nie stać, czas więc wypróbować piankowe chwyty.
Tu również przeszukałem sieć, jednak ta wizyta nie napawała mnie optymizmem. Polecane na wielu stronach Ritcheye WCS nie były do kupienia w BB. Postanowiłem więc walić na żywca do TM, z nadzieją że ekipa w sklepie coś mi doradzi.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy na ścianie zobaczyłem wiszące WCSy :D Wziąłęm je oczywiście bez gadania.
Pęknięty Isostar zmusił mnie do zakupu bidonu od Speca, a po sprawdzeniu środków na koncie zaszalałem i wziąłem do niego koszyk także od Amerykańców.
Tak, to jest róż :D
Szybkie podsumowanko:
-opony:
Głooośne, choć toczą się zadziwiająco dobrze, jednak czuć że RK to nie są :P
Mam wrażenie że mogę sobie na asfalcie w zakrętach na więcej pozwolić, choć sądzę że jakieś szlifowanko rozwieje moje nadzieje :)
W terenie miód. Pod górę ciągną jak szalone nie chcąc tracić kontaktu z ziemią, a trzymanie boczne jest awesome.
-gripy:
Z początku wydawały się okropnie wielkie, szybko się przyzwyczaiłem.
Przeszły test "tarki" - seria poprzecznych korzeni na singielku przy Zaporze. Oczywiście czuć w rękach je było, ale nie ma porównania do seryjnych gumiaków KTMa.
-bidon/koszyk:
Bidon ma ogrooomny "wylot". Tak ze dwa razy większy niż w przeciętnych bidonach. Choć może to i dobrze, bo się można przynajmniej napić :)
Koszyk trzyma bidon niesamowicie, mam przeczucie, że w niedzielę w Boguminie mogę go nie wyciągnąć :D
No i kupiłem też koszulkę Twomark Team. Jest gites.
GPS
Your time will come!!!
Poniedziałek, 25 kwietnia 2011
80.93
km
Teren -
18.00
km
Czas -
03:35
Średnia -
22.59
km/h
V max teren -
40.00
km/h
HR max -
203
( 99%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
4339
kcal
12.0
°C
Ultra Flite
Na wstępie pozdrowienia dla koleżanki nie wierzącej w moje wtyki w pogodzie :D
Korzystając z wolnego dnia, wyskoczyłem na rower. Myślę siedząc już w siodle, gdzie by tu jechać. Mimo dość dobrze zapowiadającej się aury, nie chciałem walić w żadne niesprawdzone rejony, żeby ewentualnie schować się pod jakimś daszkiem.
Tak ciężkie myślenie, wspierane przez Iron Maiden sączące się ze słuchawek, przerwał mi Grzesiek, który dopadł mnie tuż przed podjazdem na którym szukałem HR max, jednak dojechał do mnie dopiero po nim. Niestety z racji rodzinnych spraw Grzesiek towarzyszył mi jedynie do Jaworza, gdzie skręciłem na Górki.
W międzyczasie doszedłem do wniosku, że można by zaatakować Wisłę. Wskoczyłem więc na "Wisłostradę", gdzie nie schodząc poniżej 25 km/h dowiozłem się do Wisły.
Tam jednak widząc zamglone góry nie byłem pewien, czy faktycznie warto jechać do centrum. Mimo tego, wizja chwili przerwy była zbyt kusząca by odpuścić, dojechałem więc do centrum, gdzie siadłem na ławeczce i wpinkoliłem czekoladę przywiezioną z Włoch. Jak widać, święta pozwalają takie dobro zachować w moim pokoju dłużej niż jeden dzień :)
Niestety moja pogodowa magia dostała przez czekoladę zwarcia na stykach, więc pokropiło mi nieco czerep, choć trafiły mnie może 3 krople.
Wróciłem zahaczając o las przy Zaporze, oraz Michała od którego odebrałem naprawione słuchafony. Dzięki Ci!
GPS
Żeby nie było niejasności, tytuł pojawił się stąd:
Jutro szykują się zakupy rowerowe, jak to mówią, stay tuned
Korzystając z wolnego dnia, wyskoczyłem na rower. Myślę siedząc już w siodle, gdzie by tu jechać. Mimo dość dobrze zapowiadającej się aury, nie chciałem walić w żadne niesprawdzone rejony, żeby ewentualnie schować się pod jakimś daszkiem.
Tak ciężkie myślenie, wspierane przez Iron Maiden sączące się ze słuchawek, przerwał mi Grzesiek, który dopadł mnie tuż przed podjazdem na którym szukałem HR max, jednak dojechał do mnie dopiero po nim. Niestety z racji rodzinnych spraw Grzesiek towarzyszył mi jedynie do Jaworza, gdzie skręciłem na Górki.
W międzyczasie doszedłem do wniosku, że można by zaatakować Wisłę. Wskoczyłem więc na "Wisłostradę", gdzie nie schodząc poniżej 25 km/h dowiozłem się do Wisły.
Tam jednak widząc zamglone góry nie byłem pewien, czy faktycznie warto jechać do centrum. Mimo tego, wizja chwili przerwy była zbyt kusząca by odpuścić, dojechałem więc do centrum, gdzie siadłem na ławeczce i wpinkoliłem czekoladę przywiezioną z Włoch. Jak widać, święta pozwalają takie dobro zachować w moim pokoju dłużej niż jeden dzień :)
Niestety moja pogodowa magia dostała przez czekoladę zwarcia na stykach, więc pokropiło mi nieco czerep, choć trafiły mnie może 3 krople.
Wróciłem zahaczając o las przy Zaporze, oraz Michała od którego odebrałem naprawione słuchafony. Dzięki Ci!
GPS
Żeby nie było niejasności, tytuł pojawił się stąd:
Jutro szykują się zakupy rowerowe, jak to mówią, stay tuned
Powrót do rzeczywistości
Sobota, 23 kwietnia 2011
40.51
km
Teren -
2.00
km
Czas -
01:48
Średnia -
22.51
km/h
V max teren -
26.04
km/h
HR max -
199
( 97%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
2256
kcal
16.0
°C
Ultra Flite
Po dwóch tygodniach przerwy wróciłem na siodło. Dzisiaj rano wytoczyłem się z autokaru z Livigno z jedną prostą myślą - rower. Po święceniu założyłem kable XTR - genialna sprawa, przerzutki chodzą jak masło, oraz łańcuch XT - świeci się jak psu jaja na Wielkanoc :)
Z początku chciałem przebić się koło Zapory do Brennej, ale szybko zrozumiałem, że przerwa dała mi w kość i nie jestem w stanie się kręcić tak jak wcześniej. Uznałem, że przejadę standard do Jaworza, szukając po drodze HRmax. Jak widać, było blisko.
GPS
Z początku chciałem przebić się koło Zapory do Brennej, ale szybko zrozumiałem, że przerwa dała mi w kość i nie jestem w stanie się kręcić tak jak wcześniej. Uznałem, że przejadę standard do Jaworza, szukając po drodze HRmax. Jak widać, było blisko.
GPS
Góry, Góry, z Góry :D
Niedziela, 10 kwietnia 2011
54.16
km
Teren -
20.00
km
Czas -
03:37
Średnia -
14.98
km/h
V max teren -
40.00
km/h
HR max -
194
( 95%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
2777
kcal
12.0
°C
Pierwszy, długo oczekiwany wypad w góry wreszcie nastąpił.
Po lekkim fermencie jeśli o dobór trasy stanęło na do bólu standardowej Szyndzielnia-Klimczok-Błatnia. Dodatkowo, wybraliśmy się tam w dość mocno poszerzonym składzie. Oprócz Pawła, Maćka no i mnie, pojechała ekipa z fr.org, którą serdecznie pozdrawiam :D
Jednak Paweł nie byłby sobą, gdyby nie zahaczył o Brenną :) Więc po zaliczeniu Błatniej, już w trzech zjechaliśmy zielonym do Brennej, gdzie zabawiani przez mocno nieświeżego szefa knajpy zjedliśmy naleśniki, nomen omen dość dobre.
Później na luzie do BB przez Górki i Jaworze.
Tak na chwilę obecną wygląda mój kokpit. Jeszcze świeża Sigma PC3, Sigma 1009 i przyklejony do górnej rury zestaw narzędzi Topeak Hexus.
GPS
Kto rano wstaje, ten... pedałuje
Środa, 6 kwietnia 2011
31.80
km
Teren -
0.00
km
Czas -
01:30
Średnia -
21.20
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
4.0
°C
Ultra Flite
Korzystając ze zwolnienia z pierwszych lekcji, pojechałem do Jaworza i z powrotem.
Ehhhh
Sobota, 2 kwietnia 2011
16.31
km
Teren -
2.50
km
Czas -
01:05
Średnia -
15.06
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
15.0
°C
Ultra Flite
Na luzie, chorobowo pojechałem na rozjazd z dziadkiem. Kiedy znalazłem fragment ścieżki, chciałem się nim karnąć, ale po 100m dobiłem tylną dętkę. Okazało się że miejsce było o tyle pechowe, że nie szło dziur zakleić zwykłymi łatkami od Weldtite, a nowe czarno-pomarańczowe są kijowe, że hej, więc wróciłem samochodem