Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2010
Dystans całkowity: | 206.96 km (w terenie 37.20 km; 17.97%) |
Czas w ruchu: | 09:44 |
Średnia prędkość: | 18.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.48 km/h |
Suma podjazdów: | 1870 m |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 20.70 km i 1h 04m |
Więcej statystyk |
Wypadzik na zakończenie kwietnia
Piątek, 30 kwietnia 2010
21.06
km
Teren -
3.00
km
Czas -
01:01
Średnia -
20.71
km/h
V max teren -
54.48
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
25.0
°C
Ultra Flite
Dzisiaj po szkole pojechałem na Dębowiec i standardowo zjechałem do Wapienicy. Tu uwaga, zwłaszcza do Tiviga, który planował tamtędy jechać-dzisiaj, gdyby nie 6 zmysł, wyskoczyłbym z za zakrętu lewą stroną szlaku prosto w samochód :) Jak widać nazwa "szlak KONNY" nie wszystkich obowiązuje.
Odprężanie się po egzaminie
Środa, 28 kwietnia 2010
21.03
km
Teren -
3.30
km
Czas -
00:55
Średnia -
22.94
km/h
V max teren -
52.00
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
18.0
°C
Ultra Flite
Korzystając z prawie całego dnia wolnego po skończeniu pisania egzaminu mat-przyr (szkoda komentować nawet) pojechałem rozprostować kości na Dębowiec.
Tu był opis Szlaku Konnego taki, że nawet ślepy by przejechał, jednak BS się zwiesił i tekst poszedł się kopulować :(
Tu był opis Szlaku Konnego taki, że nawet ślepy by przejechał, jednak BS się zwiesił i tekst poszedł się kopulować :(
Komentarze 0
28.04.2010
W górę
Lajtowe górki
Niedziela, 25 kwietnia 2010
17.94
km
Teren -
3.00
km
Czas -
00:58
Średnia -
18.56
km/h
V max teren -
55.48
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
19.0
°C
Ultra Flite
Dzisiaj luzacko pokulałem się z kumplem na Dębowiec i wracając przez lotnisko miałem ochotę sobie podciąć żyły :). Kurna 3os/m2 ścieżki rowerowej- parę razy miałem ochotę rolkarzom i niedzielnym rowerzystom w tyłek wjechać-ludzie, masakra.
Satelita dla Tiviga
Satelita dla Tiviga
Komentarze 2
25.04.2010
W górę
Objazdówka
Piątek, 23 kwietnia 2010
23.29
km
Teren -
3.00
km
Czas -
01:04
Średnia -
21.83
km/h
V max teren -
48.10
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
15.0
°C
Ultra Flite
W piątek kulnąłem się na korki z angielskiego (egzaminy :( ) i wracając z nich uznałem, że słońce zajdzie przecież najwcześniej koło 20, więc jako że jechałem z Cygańskiego, to wjechałem na Dębowiec i znów wróciłem szlakiem konnym do Wapienicy- coś czuję że to jeden z moich ulubionych fragmentów w okolicy-dłuuuuugi, szybki zjazd.
Komentarze 0
25.04.2010
W górę
Góry wersja dość okrojona
Poniedziałek, 19 kwietnia 2010
30.37
km
Teren -
13.20
km
Czas -
02:02
Średnia -
14.94
km/h
V max teren -
47.67
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
17.0
°C
Ultra Flite
Wreszcie wytargałem nowy sprzęt w jakiś poważniejszy teren. Jakkolwiek poniedziałek jest dość dziwnym dniem jak na rowerowe eskapady w góry, olałem system i razem z Maćkiem wybrałem się na Kozią.
Jako że Maciek przeprowadził wcześniej rekonesans, dużo więcej niż ostatnio kulaliśmy się w terenie-jako że w nocy trochę kropiło, rower był brązowy :) Jechaliśmy fajną traską pod starą skocznią narciarską, koło której były fajne "hopy". Wszystko było by ok, gdyby nie to że na poprzednim podjeździe zablokowałem amortyzator i w całej mojej sklerotycznej osobowości zapomniałem go odblokować :( Na całe szczęście chińskie rączki się przyłożyły i nic nie poszło.
Wracając zahaczyliśmy jeszcze o Dębowiec i na 17 km zaczęło kropić.
(zdjęcia wyglądają jak wyglądają-ciemnawo było a aparat w k550i do najznamienitszych nie należy, więc trza było je na kompie ratować)
Aaa, jeszcze ciuchy-portki już omawiałem, czas na koszulkę. Generalnie świetnie odprowadza pot-sprawdzone na średniej jakości plecaku-w środku koszulka była sucha, zaś pod plecakiem mokrzusieńka, jestem nią bardzo pozytywnie zaskoczony- w sumie to nie używałem jeszcze żadnej z tych kosmicznych membran i tkanin XXI wieku.
Jako że Maciek przeprowadził wcześniej rekonesans, dużo więcej niż ostatnio kulaliśmy się w terenie-jako że w nocy trochę kropiło, rower był brązowy :) Jechaliśmy fajną traską pod starą skocznią narciarską, koło której były fajne "hopy". Wszystko było by ok, gdyby nie to że na poprzednim podjeździe zablokowałem amortyzator i w całej mojej sklerotycznej osobowości zapomniałem go odblokować :( Na całe szczęście chińskie rączki się przyłożyły i nic nie poszło.
Wracając zahaczyliśmy jeszcze o Dębowiec i na 17 km zaczęło kropić.
(zdjęcia wyglądają jak wyglądają-ciemnawo było a aparat w k550i do najznamienitszych nie należy, więc trza było je na kompie ratować)
Aaa, jeszcze ciuchy-portki już omawiałem, czas na koszulkę. Generalnie świetnie odprowadza pot-sprawdzone na średniej jakości plecaku-w środku koszulka była sucha, zaś pod plecakiem mokrzusieńka, jestem nią bardzo pozytywnie zaskoczony- w sumie to nie używałem jeszcze żadnej z tych kosmicznych membran i tkanin XXI wieku.
Komentarze 1
19.04.2010
W górę
Naprzeciw pogodzie
Wtorek, 13 kwietnia 2010
21.31
km
Teren -
0.00
km
Czas -
00:55
Średnia -
23.25
km/h
V max teren -
54.00
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
7.0
°C
Ultra Flite
Dzisiaj pogoda jest okropna. Od rana chmury zaciągnięte na całym niebie, jednak musiałem dojechać na przedegzaminowe doszkalanie się w języku Szekspira. Jako że zwykły dojazd to dla mnie mało nawet w deszczu, to pojechałem najbardziej okrężną trasą, którą znam :) Przy okazji przetestowałem nowe ciuchy- portyki elegancko odprowadzają wodę (poza wkładką) a koszulka jako że pod ortalionem była, to jeszcze nic nie mam na jej temat mądrego do powiedzenia
Komentarze 0
13.04.2010
W górę
Takie tam kulanko
Czwartek, 8 kwietnia 2010
13.70
km
Teren -
0.20
km
Czas -
00:34
Średnia -
24.18
km/h
V max teren -
45.62
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
15.0
°C
Ultra Flite
Jako że pogoda dziś była bardzo zachęcająco rowerowa pojechałem na nieco rozszerzoną traskę, którą wałkuję od początku sezonu.
Komentarze 7
08.04.2010
W górę
Testowanie nowej machiny
Środa, 7 kwietnia 2010
22.96
km
Teren -
6.00
km
Czas -
01:32
Średnia -
14.97
km/h
V max teren -
48.71
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
14.0
°C
Ultra Flite
Pogoda w BB wreszcie uznała że rowerzystom przydałoby się trochę słońca. Choć rano nie zapowiadało się na specjalny szał, w okolicach 17,30 nad stolicą Podbeskidzia zaświeciło słońce.
Dzisiejszy wypad został zaplanowany z Maćkiem,który także miał co testować. Z powodu jego nowych hampli jakąś godzinkę postaliśmy w serwisie ale to taki detal. Dzięki tej przewie udało Mi się doprowadzić mój świeżo zlutowany licznik do stanu w którym kable nie zwierały :)
Po przewie popedałowaliśmy do Wapienicy, z której terenem nad brzegiem rzeki Wapienica dostaliśmy się nad zbiornik Wielka Łąka. Trasa jakich wiele, ot co.
Ważniejszy od trasy był sprzęt. Rower dawał radę większości nierówności bez zająknięcia-amortyzator spełnia swoją rolę na +5. Jedynym minusem jest jego hardtailowość-po przesiadce z fulla tylna część ciała Mi odpada :)
Ważnym elementem jest licznik-koniec z wpisywaniem czasu i odległości na oko.
Dzisiejszy wypad został zaplanowany z Maćkiem,który także miał co testować. Z powodu jego nowych hampli jakąś godzinkę postaliśmy w serwisie ale to taki detal. Dzięki tej przewie udało Mi się doprowadzić mój świeżo zlutowany licznik do stanu w którym kable nie zwierały :)
Po przewie popedałowaliśmy do Wapienicy, z której terenem nad brzegiem rzeki Wapienica dostaliśmy się nad zbiornik Wielka Łąka. Trasa jakich wiele, ot co.
Ważniejszy od trasy był sprzęt. Rower dawał radę większości nierówności bez zająknięcia-amortyzator spełnia swoją rolę na +5. Jedynym minusem jest jego hardtailowość-po przesiadce z fulla tylna część ciała Mi odpada :)
Ważnym elementem jest licznik-koniec z wpisywaniem czasu i odległości na oko.
Komentarze 0
07.04.2010
W górę
Test nowego roweru
Sobota, 3 kwietnia 2010
9.00
km
Teren -
0.00
km
Czas -
00:43
Średnia -
12.56
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
13.0
°C
Ultra Flite
Wreszcie jest. Nowy, jeszcze pachnący fabryką. Wczoraj poskręcany, dzisiaj nie mogłem sobie odmówić niestety krótkiej ale zawsze jakiejś przejażdżki. Szybko okazało się że rodzinka także wybiera się na rower więc pokulaliśmy się po BB.
Rower jest świetny-ROCK SHOX z przodu daje radę (na razie tylko Polskim drogom, zobaczymy jak będzie w terenie), przełożenia aż proszą się o wyciągniecie roweru w jakieś konkretne góry (wheelie robię bez problemu na 2-4), a hamulce do jakaś kosmiczna liga :)
Wesołego jajka życzę!
Rower jest świetny-ROCK SHOX z przodu daje radę (na razie tylko Polskim drogom, zobaczymy jak będzie w terenie), przełożenia aż proszą się o wyciągniecie roweru w jakieś konkretne góry (wheelie robię bez problemu na 2-4), a hamulce do jakaś kosmiczna liga :)
Wesołego jajka życzę!
Komentarze 0
03.04.2010
W górę
Znowu w górach
Czwartek, 1 kwietnia 2010
26.30
km
Teren -
5.50
km
Czas -
Średnia -
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
15.0
°C
Wreszcie wolne:)
Na dzisiejszy wypad w góry wyciągnąłem kumpla- Michała, który powinien w końcu założyć sobie tu konto :) Plan był prosty-ze względu na to, że był to pierwszy jego wypad w tym roku, mieliśmy jakkolwiek dotoczyć się do schroniska na Koziej Górze.
Niestety dość szybko okazało się że dość wiekowy rower Michała sprawia mu nieziemskie trudności zwłaszcza jeśli o nieprzerzucalne przerzutki chodzi. Dzięki nim każdy podjazd/zjazd był poprzedzony przestawianiem ich za pomocą śrubokręta :) Mimo problemów, dzielnie pięliśmy się na Kozią, jednak szybko nasz zapał ostygł i niestety pewną część podchodziliśmy, co w dużej mierze składa się na szalony czas przejazdu.
Całe zmęczenie odeszło jak ręką odjął, kiedy zainstalowaliśmy się na czymś w rodzaju leśnej polanki, z której roztaczał się niesamowity widok na moje rodzinne miasto.
Podsumowując-mimo niezbyt zawrotnych prędkości, dawno tak dobrze mi się nie jechało.
Nowa machina już wkrótce :)
Na dzisiejszy wypad w góry wyciągnąłem kumpla- Michała, który powinien w końcu założyć sobie tu konto :) Plan był prosty-ze względu na to, że był to pierwszy jego wypad w tym roku, mieliśmy jakkolwiek dotoczyć się do schroniska na Koziej Górze.
Niestety dość szybko okazało się że dość wiekowy rower Michała sprawia mu nieziemskie trudności zwłaszcza jeśli o nieprzerzucalne przerzutki chodzi. Dzięki nim każdy podjazd/zjazd był poprzedzony przestawianiem ich za pomocą śrubokręta :) Mimo problemów, dzielnie pięliśmy się na Kozią, jednak szybko nasz zapał ostygł i niestety pewną część podchodziliśmy, co w dużej mierze składa się na szalony czas przejazdu.
Całe zmęczenie odeszło jak ręką odjął, kiedy zainstalowaliśmy się na czymś w rodzaju leśnej polanki, z której roztaczał się niesamowity widok na moje rodzinne miasto.
Podsumowując-mimo niezbyt zawrotnych prędkości, dawno tak dobrze mi się nie jechało.
Nowa machina już wkrótce :)
Komentarze 0
01.04.2010
W górę