Wpisy archiwalne w kategorii
Goczałkowice
Dystans całkowity: | 428.49 km (w terenie 6.10 km; 1.42%) |
Czas w ruchu: | 18:27 |
Średnia prędkość: | 23.22 km/h |
Maksymalna prędkość: | 24.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 198 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 187 (89 %) |
Suma kalorii: | 10922 kcal |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 47.61 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
d66 - Pszczyna
Wtorek, 29 maja 2012
71.81
km
Teren -
3.00
km
Czas -
03:21
Średnia -
21.44
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
182
( 89%)
BPM
HR avg -
134
( 65%)
BPM
2220
kcal
23.0
°C
Ultra Sport
Dzisiejsze kompensacyjne kulanko wycelowałem w Pszczynę.
Na dzień dobry dojazd na Goczałkowice, gdzie robię chwilową przerwę, głównie po to by rozprostować kości - 18 km w I i II strefie nie wymusiło nic więcej :)
Następnie kieruję się na północ zaporą, by po chwili wskoczyć na drogę. Po paru kilometrach ukazuje mi się tablica:
Dzisiaj cały czas kręciłem się wzdłuż/obok WTR
Przecinam główną i nim się zorientowałem, wylądowałem na rynku:
Z niego kieruję się do Parku Zamkowego, by pokręcić w mega atrakcyjnych okolicznościach przyrody:
Po chwili oddechu wracam na Zaporę tą samą drogą i włączam tryb błądzenia :) Czyli plan pt. wracamy przez Międzyrzecze, wpadamy do Wapienicy, coby dokręcić nieco czasu, no i nie robić z trasy klasycznej "parówy".
Trasa teoretycznie powinna być mi znana, ale jak nią jechałem, to albo w grupie, albo z drugiej strony, toteż było mocno na czuja.
W BB klasycznie, Wapienica-lotnisko-rynek-centrum-dom.
&
Na dzień dobry dojazd na Goczałkowice, gdzie robię chwilową przerwę, głównie po to by rozprostować kości - 18 km w I i II strefie nie wymusiło nic więcej :)
Następnie kieruję się na północ zaporą, by po chwili wskoczyć na drogę. Po paru kilometrach ukazuje mi się tablica:
Dzisiaj cały czas kręciłem się wzdłuż/obok WTR
Przecinam główną i nim się zorientowałem, wylądowałem na rynku:
Z niego kieruję się do Parku Zamkowego, by pokręcić w mega atrakcyjnych okolicznościach przyrody:
Po chwili oddechu wracam na Zaporę tą samą drogą i włączam tryb błądzenia :) Czyli plan pt. wracamy przez Międzyrzecze, wpadamy do Wapienicy, coby dokręcić nieco czasu, no i nie robić z trasy klasycznej "parówy".
Trasa teoretycznie powinna być mi znana, ale jak nią jechałem, to albo w grupie, albo z drugiej strony, toteż było mocno na czuja.
W BB klasycznie, Wapienica-lotnisko-rynek-centrum-dom.
&
d35 - W sumie to jakby znów rower mam
Poniedziałek, 26 marca 2012
42.31
km
Teren -
2.00
km
Czas -
02:18
Średnia -
18.40
km/h
V max teren -
24.00
km/h
HR max -
177
( 86%)
BPM
HR avg -
127
( 62%)
BPM
1378
kcal
13.0
°C
Ultra Sport
Po wczorajszej szalonej wycieczce samochodowo-PKSowej przybył do mnie pewien niepozorny gość, na którego od dłuższego czasu czekałem. Oczywiście chodzi o długonogiego amerykańca z pod znaku Rock Shoxa :) Na wariata po nocy i rano przed szkołą złożyłem rower do kupy zussamen, no bo jak to tak, żeby nieużywany stał ;)
Po spotkaniu się z Michałem, podskoczyliśmy do Twomarku vel Specialized Concept Store (nomen omen całkiem wyczesany asortyment, także warto :) ) żeby sprawdzić jak z ciśnieniem w Reconie (okazało się, że jak przed serwisem 100PSI to było względnie ok, to teraz przy 75-80 jest super, ciekawostka :) ), a przy okazji podejść do tematu mniejszej ramki dla Młodego (sorry Michał, chyba to do Ciebie przylgnie :P ).
Następnie przeskoczyliśmy w stronę Międzyrzecza, by trochę przed nim odbić na lewo, coby się dziś lekko zgubić. Wyszło z tego niewiele, bo po 10 min trafiliśmy do centrum rzeczonej wiochy, a dalsze próby pobłądzenia kończyły się u kogoś na podwórku.
Kontynuowaliśmy więc jazdę w kierunku Goczałkowic, by stanąć na przerwie chwilę przed samym zbiornikiem pod sklepem. Po drodze kiepsko ustabilizowana (gratuluję sam sobie patentu ze sznurkiem :D ) lewa owijka zaczęła się odrolowywać, ale w sumie udało się to jakoś znieść.
Powrót standardowo przez Ligotę i Mazańcowice, gdzie rozjeżdżamy się, a ja atakuję podjazd od kościoła, na którym wczoraj ścigałem się z Pawłem. Dzisiaj nieco inne podejście - stała kontrolowana moc i tętno na siedząco. Udało się :)
Powrót przez Trzy Lipki, coby się choć trochę wyżyć w terenie ;)
Muzyki brak, w chwilach kiedy przelatuję przez PC leci ostatnio dużo Slasha:
Po spotkaniu się z Michałem, podskoczyliśmy do Twomarku vel Specialized Concept Store (nomen omen całkiem wyczesany asortyment, także warto :) ) żeby sprawdzić jak z ciśnieniem w Reconie (okazało się, że jak przed serwisem 100PSI to było względnie ok, to teraz przy 75-80 jest super, ciekawostka :) ), a przy okazji podejść do tematu mniejszej ramki dla Młodego (sorry Michał, chyba to do Ciebie przylgnie :P ).
Następnie przeskoczyliśmy w stronę Międzyrzecza, by trochę przed nim odbić na lewo, coby się dziś lekko zgubić. Wyszło z tego niewiele, bo po 10 min trafiliśmy do centrum rzeczonej wiochy, a dalsze próby pobłądzenia kończyły się u kogoś na podwórku.
Kontynuowaliśmy więc jazdę w kierunku Goczałkowic, by stanąć na przerwie chwilę przed samym zbiornikiem pod sklepem. Po drodze kiepsko ustabilizowana (gratuluję sam sobie patentu ze sznurkiem :D ) lewa owijka zaczęła się odrolowywać, ale w sumie udało się to jakoś znieść.
Powrót standardowo przez Ligotę i Mazańcowice, gdzie rozjeżdżamy się, a ja atakuję podjazd od kościoła, na którym wczoraj ścigałem się z Pawłem. Dzisiaj nieco inne podejście - stała kontrolowana moc i tętno na siedząco. Udało się :)
Powrót przez Trzy Lipki, coby się choć trochę wyżyć w terenie ;)
Muzyki brak, w chwilach kiedy przelatuję przez PC leci ostatnio dużo Slasha:
d34 - Szybkie Goczałkowice
Niedziela, 25 marca 2012
36.92
km
Teren -
0.10
km
Czas -
01:27
Średnia -
25.46
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
198
( 97%)
BPM
HR avg -
150
( 73%)
BPM
1247
kcal
15.0
°C
Na dzisiejsze śmiganko umówiłem się z Michałem, a po wrzuceniu informacji na FB dołączył się do nas Paweł.
Dzisiaj plan zakładał konkretniejsze tempo, co w sumie się udało, po średniej tego nie widać, bośmy przed samym zbiornikiem zrobili sobie luźniejsze kręconko ;)
Dzisiaj plan zakładał konkretniejsze tempo, co w sumie się udało, po średniej tego nie widać, bośmy przed samym zbiornikiem zrobili sobie luźniejsze kręconko ;)
d30 - Otwarcie sezonu na kolarską opaleniznę
Niedziela, 18 marca 2012
75.76
km
Teren -
0.00
km
Czas -
03:11
Średnia -
23.80
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
190
( 91%)
BPM
HR avg -
155
( 74%)
BPM
2829
kcal
15.0
°C
Na zaproponowaną przez Grześka niedzielną pętlę wokół Goczałkowic standardowo się lekko spóźniłem, choć tym razem wraz z Pawłem.
Ilość ludzi, którą na lotnisku zobaczyłem zaskoczyła mnie dość mocno - zamiast standardowej 3-4 pojawiło się osób 8, z czego część świeża, także jak pozostali członkowie "starej gwardii" się pojawią, to powinno być super :)
Przerwa na łatanie dętki gdzieś w Strumieniu
Najpierw nieco kręcąc śmignęliśmy na Międzyrzecze, później w Rudzicy pauza w sklepie, potem długi fragment z dość fajną średnią rzędu ~28-30 km/h, przerwa na łatanie dobitej dętki, znów długo długo nic, chwila na zdjęcia na tamie na Goczałkach, zjazd na kolejny popas pod sklep, no i rozjazd w Mazańcowicach.
Na tamie
Jechało mi się spoko, chłopaki z początku podśmiewali się z mojej pozycji na grzybiarza, ale jak przyszło co do czego i można było schować się do mojego tunelu aero, to nikt nie marudził ;)
Ukradłem Maćkowi mapę:
Ilość ludzi, którą na lotnisku zobaczyłem zaskoczyła mnie dość mocno - zamiast standardowej 3-4 pojawiło się osób 8, z czego część świeża, także jak pozostali członkowie "starej gwardii" się pojawią, to powinno być super :)
Przerwa na łatanie dętki gdzieś w Strumieniu
Najpierw nieco kręcąc śmignęliśmy na Międzyrzecze, później w Rudzicy pauza w sklepie, potem długi fragment z dość fajną średnią rzędu ~28-30 km/h, przerwa na łatanie dobitej dętki, znów długo długo nic, chwila na zdjęcia na tamie na Goczałkach, zjazd na kolejny popas pod sklep, no i rozjazd w Mazańcowicach.
Na tamie
Jechało mi się spoko, chłopaki z początku podśmiewali się z mojej pozycji na grzybiarza, ale jak przyszło co do czego i można było schować się do mojego tunelu aero, to nikt nie marudził ;)
Ukradłem Maćkowi mapę:
d27 - Goczałki z chłopakami
Wtorek, 6 marca 2012
50.51
km
Teren -
1.00
km
Czas -
02:32
Średnia -
19.94
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
152
( 73%)
BPM
HR avg -
187
( 89%)
BPM
1914
kcal
°C
Mimo lekkiego przeziębienia, kiedy Maciek zaproponował mi wypadzik na Goczałkowice z Michałem, z którym lata temu do podstawówki razem uczęszczaliśmy, nie pozostawało mi nic, jak powiedzieć zakatarzone TAK!
Rowerek służy za statyw ;)
No więc pojechaliśmy chyba najbardziej pokręconą drogą na owe Goczałki, by wrócić po ciemku. W Mazańcowicach odpadłem od chłopaków w lewo, coby skrócić sobie drogę, oni zaś pojechali w swoją stronę :)
Muzyki brak, ale na PC króluje:
Rowerek służy za statyw ;)
No więc pojechaliśmy chyba najbardziej pokręconą drogą na owe Goczałki, by wrócić po ciemku. W Mazańcowicach odpadłem od chłopaków w lewo, coby skrócić sobie drogę, oni zaś pojechali w swoją stronę :)
Muzyki brak, ale na PC króluje:
d25 - trekking power
Sobota, 3 marca 2012
37.09
km
Teren -
0.00
km
Czas -
01:38
Średnia -
22.71
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
191
( 91%)
BPM
HR avg -
160
( 76%)
BPM
1334
kcal
5.0
°C
Niestety po konsultacji w dniu wczorajszym z Remikiem, bielskim rowerowym Guru, korba w Romecie nadaje się tylko do spawania. A że jakoś tak pędu do tego nie mam, wyprosiłem u ojca użyczanie mi na najbliższe parę tygodni jego trekinga. Bo jak dostanę w swe łapy Recona po serwisie, treningi będę wykonywał już głównie na Kacie.
Po ogarnięciu rowerka, pomknąłem realizować treningowe założenia w kierunku Goczałkowic. Piękne słońce (pierwszy trening bez thermo :D ), ultrawygodna pozycja, czego chcieć więcej?
Goczałki jeszcze przymarznięte
Szybko zameldowałem się u celu i kiedy jadłem sobie przywiezioną mandarynkę, patrzę, a tu schodami atakuje trójka kolarzy. Kiedy pierwszy krzyknął coś bliżej nieokreślonego nieomal zaliczając glebę, wiedziałem że to Kanalia. Po tradycyjnej staropolskiej wymianie uprzejmości, wszyscy ruszyli w swoje strony.
Muzycznie to co zwykle, zwłaszcza:
Po ogarnięciu rowerka, pomknąłem realizować treningowe założenia w kierunku Goczałkowic. Piękne słońce (pierwszy trening bez thermo :D ), ultrawygodna pozycja, czego chcieć więcej?
Goczałki jeszcze przymarznięte
Szybko zameldowałem się u celu i kiedy jadłem sobie przywiezioną mandarynkę, patrzę, a tu schodami atakuje trójka kolarzy. Kiedy pierwszy krzyknął coś bliżej nieokreślonego nieomal zaliczając glebę, wiedziałem że to Kanalia. Po tradycyjnej staropolskiej wymianie uprzejmości, wszyscy ruszyli w swoje strony.
Muzycznie to co zwykle, zwłaszcza:
27.09.2011
Wtorek, 27 września 2011
38.81
km
Teren -
0.00
km
Czas -
01:22
Średnia -
28.40
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
195
( 95%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
21.0
°C
Roman
Na tytuły pomysłów już brak, bo ile razy można klepać "Goczałkowice..."?
Najpierw na kompresor dobić tył, potem standardem nad jezioro, w drodze powrotnej pana. Tym razem była to dziura, nie tak jak ostatnio snejk, ale kurcze nic konkretnego nie czułem, więc się zdziwiłem dość mocno :)
Najpierw na kompresor dobić tył, potem standardem nad jezioro, w drodze powrotnej pana. Tym razem była to dziura, nie tak jak ostatnio snejk, ale kurcze nic konkretnego nie czułem, więc się zdziwiłem dość mocno :)
Goczałkowice again
Czwartek, 22 września 2011
37.84
km
Teren -
0.00
km
Czas -
01:18
Średnia -
29.11
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
196
( 96%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
18.0
°C
Roman
Wpis o tyle istotny, że jest to moja pierwsza jazda na typowo szosowych oponach.
Zakupione po dość okazyjnej cenie Conti sprawują się nieźle, choć nie najlepiej założony tył nie jest idealnie okrągły, więc nieco trzepie :/
W dodatku od soboty w Romanie założony jest testowy Romin Speca. Może siodło jest jakieś awesome, jednak mimo dziur, kanałów, Body Geometry po prostu drętwieją mi kule :/ Także nie dogaduję się z nim najlepiej, nawet na tym dziwnym czarnym siodle o szerokości jakiś 120mm jeździ mi się lepiej. Może wymienię na jakieś inne, najpewniej przełożę znów czarne i tak zostanie.
Po za tym ruszył temat zakupu górala i o ile planety ułożą się w ciągu, będę miał go jeszcze w paździerzu :D
Muzycznie prowadziło dzisiaj:
Zakupione po dość okazyjnej cenie Conti sprawują się nieźle, choć nie najlepiej założony tył nie jest idealnie okrągły, więc nieco trzepie :/
W dodatku od soboty w Romanie założony jest testowy Romin Speca. Może siodło jest jakieś awesome, jednak mimo dziur, kanałów, Body Geometry po prostu drętwieją mi kule :/ Także nie dogaduję się z nim najlepiej, nawet na tym dziwnym czarnym siodle o szerokości jakiś 120mm jeździ mi się lepiej. Może wymienię na jakieś inne, najpewniej przełożę znów czarne i tak zostanie.
Po za tym ruszył temat zakupu górala i o ile planety ułożą się w ciągu, będę miał go jeszcze w paździerzu :D
Muzycznie prowadziło dzisiaj:
Goczałkowice standardem
Czwartek, 15 września 2011
37.44
km
Teren -
0.00
km
Czas -
01:20
Średnia -
28.08
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
20.0
°C
Roman
Z braku pomysłu na jakiś wypadzik, śmignąłem standardem na Goczałkowice, i również standardowo wróciłem.
Jednak atakowanie w stronę północną ma tę zajebiaszczą cechę, że po 10 minutach z miasta wyjeżdżam, a nie pakuję się w najgorszy korek/tłok/cokolwiek.
Dzisiejszy (wczorajszy) wpis sponsorowany przez:
Jednak atakowanie w stronę północną ma tę zajebiaszczą cechę, że po 10 minutach z miasta wyjeżdżam, a nie pakuję się w najgorszy korek/tłok/cokolwiek.
Dzisiejszy (wczorajszy) wpis sponsorowany przez: