Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2012
Dystans całkowity: | 48.33 km (w terenie 9.20 km; 19.04%) |
Czas w ruchu: | 03:32 |
Średnia prędkość: | 13.68 km/h |
Maksymalna prędkość: | 14.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 188 (92 %) |
Maks. tętno średnie: | 146 (71 %) |
Suma kalorii: | 12815 kcal |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 24.16 km i 1h 46m |
Więcej statystyk |
d13 - Ależ mróz
Poniedziałek, 30 stycznia 2012
0.00
km
Teren -
0.00
km
Czas -
Średnia -
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
158
( 75%)
BPM
HR avg -
127
( 61%)
BPM
887
kcal
°C
Stacioneiro
Czas- 1:36:52
Po prawie tygodniowej przerwie (po za piątkową siłownią) czas się opamiętać :)
Co z tego że ferie, że czas na rower i tak dalej, jak jest -10 w słońcu? :D Także dzisiaj ograniczyłem się do stacjonarki, jednak nie wykręciłem zadanego czasu, bo w przeciwieństwie do temperatury na zewnątrz, w pokoju (dzięki śnieżnej izolacji na dachu) momentalnie zrobiło się ze 27 stopni :)
Po prawie tygodniowej przerwie (po za piątkową siłownią) czas się opamiętać :)
Co z tego że ferie, że czas na rower i tak dalej, jak jest -10 w słońcu? :D Także dzisiaj ograniczyłem się do stacjonarki, jednak nie wykręciłem zadanego czasu, bo w przeciwieństwie do temperatury na zewnątrz, w pokoju (dzięki śnieżnej izolacji na dachu) momentalnie zrobiło się ze 27 stopni :)
Komentarze 1
30.01.2012
W górę
d11 - Odwilż :/
Poniedziałek, 23 stycznia 2012
0.00
km
Teren -
0.00
km
Czas -
Średnia -
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
165
( 79%)
BPM
HR avg -
123
( 59%)
BPM
1253
kcal
1.0
°C
Czas - 2:28:00
Zima, nie zima, odwilż, nie odwilż, trzeba wytuptać swoje. I tak 15min krócej, ale wymuszone to zostało przez okoliczności szkolno-konkursowe, te same które jutrzejszej stacjonarce pokazały Taaakiego Wała ;)
Najpierw lotnicho - ścieżka niedawno ośnieżona po kostki była istnym lodowiskiem, późnej do Pawła odebrać klucze do konusów z paczki z CR.pl i wzdłuż Partyzantów do chaci.
Muzycznie kontynuacja Męskiego Grania, a na dokładkę ostatni Peppersi, zdecydowanie jednak wygrali panowie od Waglewskiego. Papryczek z BSSM już nie usłyszymy ;/
Tym czasem na kompie:
PS: Pewne dobrze poinformowane źródła pokazują że odwiedzający z Katowic przodują w czytaniu moich wypocin :) Ktoś się odważy skomentować? :P
Zima, nie zima, odwilż, nie odwilż, trzeba wytuptać swoje. I tak 15min krócej, ale wymuszone to zostało przez okoliczności szkolno-konkursowe, te same które jutrzejszej stacjonarce pokazały Taaakiego Wała ;)
Najpierw lotnicho - ścieżka niedawno ośnieżona po kostki była istnym lodowiskiem, późnej do Pawła odebrać klucze do konusów z paczki z CR.pl i wzdłuż Partyzantów do chaci.
Muzycznie kontynuacja Męskiego Grania, a na dokładkę ostatni Peppersi, zdecydowanie jednak wygrali panowie od Waglewskiego. Papryczek z BSSM już nie usłyszymy ;/
Tym czasem na kompie:
PS: Pewne dobrze poinformowane źródła pokazują że odwiedzający z Katowic przodują w czytaniu moich wypocin :) Ktoś się odważy skomentować? :P
d10 - rower + śnieg = fun
Sobota, 21 stycznia 2012
22.00
km
Teren -
8.00
km
Czas -
01:45
Średnia -
12.57
km/h
V max teren -
14.00
km/h
HR max -
171
( 82%)
BPM
HR avg -
140
( 67%)
BPM
1328
kcal
1.0
°C
Zimcok
i przemarznięte stopy ;)
Po wczorajszym półmetku mojego jakże niesamowitego liceum, obudziłem się o słusznej porze, także na trening wybrałem się dopiero po obiedzie. W planie w soboty figuruje marszobieg, ale z dodatkową informacją o zamianie na rower/trening techniczny w miarę możliwości.
Pytanie za 10 punktów - gdzie jest ścieżka, a gdzie chodnik?
Wyciągnąłem więc mojego Zimcoka, i pomknąłem (a jakże, w II strefie ;) ) do Wapienicy.
Delikatny plus zrobił swoje, była niewielka ciapa
Po przeskoczeniu w okolice Zapory singlem wzdłuż Wapieniczanki, pokręciłem się po tamtejszych ścieżkach i zjechawszy przez Kamienicę i Olszówkę do Partyzantów, wróciłem, a jakże nieodśnieżoną, ścieżką do domu.
Muzycznie nowości - Emigrate i Męskie Granie, także koniec z powtarzaniem tego samego wykonawcy co drugi dzień ;)
Po wczorajszym półmetku mojego jakże niesamowitego liceum, obudziłem się o słusznej porze, także na trening wybrałem się dopiero po obiedzie. W planie w soboty figuruje marszobieg, ale z dodatkową informacją o zamianie na rower/trening techniczny w miarę możliwości.
Pytanie za 10 punktów - gdzie jest ścieżka, a gdzie chodnik?
Wyciągnąłem więc mojego Zimcoka, i pomknąłem (a jakże, w II strefie ;) ) do Wapienicy.
Delikatny plus zrobił swoje, była niewielka ciapa
Po przeskoczeniu w okolice Zapory singlem wzdłuż Wapieniczanki, pokręciłem się po tamtejszych ścieżkach i zjechawszy przez Kamienicę i Olszówkę do Partyzantów, wróciłem, a jakże nieodśnieżoną, ścieżką do domu.
Muzycznie nowości - Emigrate i Męskie Granie, także koniec z powtarzaniem tego samego wykonawcy co drugi dzień ;)
d9 - Kręcimy dalej
Wtorek, 17 stycznia 2012
0.00
km
Teren -
0.00
km
Czas -
Średnia -
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
150
( 72%)
BPM
HR avg -
129
( 62%)
BPM
1272
kcal
°C
Stacioneiro
Czas = 2:16:10
Boleśnie, długo, stacjonarkowo :D Najpierw nowe "Californication" i "Jak poznałem waszą matkę", później archiwalni "Dwóch i pół" przeplatani relacjami Samuraja z Poland Bike.
Trochę muzyki też było, klimaty takie jak ostatnio:
Boleśnie, długo, stacjonarkowo :D Najpierw nowe "Californication" i "Jak poznałem waszą matkę", później archiwalni "Dwóch i pół" przeplatani relacjami Samuraja z Poland Bike.
Trochę muzyki też było, klimaty takie jak ostatnio:
Komentarze 3
17.01.2012
W górę
d8 - Snow dżoging :D
Poniedziałek, 16 stycznia 2012
0.00
km
Teren -
0.00
km
Czas -
Średnia -
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
153
( 73%)
BPM
HR avg -
127
( 61%)
BPM
1358
kcal
-7.0
°C
Czas: 2:28:35
Stało się... nie dość że wyjątkowo długo opierałem się zimowemu Gilowi (choć trzy dni treningu w plecy to i tak kicha), to jak walnęło w sobotę śniegiem, to wyszło na to, że mieszkam w środku Syberii.
Podleczywszy owego Gila, potruptałem ubrany jak nigdy, najpierw oddać Arturowi z TM łańcuch, później na lotnicho i z powrotem.
Oświetlona Hulanka
Na odśnieżanie nie starczyło :D <--Duma Bielska-trakt spacerowo-rowerowy na lotnisku :P
Muzycznie to samo, muszę wreszcie remont na 1gigowej mp3 zrobić, bo jedyne co zrobiłem, to dorzuciłem parę kawałków od najnowszej zajawki:
Stało się... nie dość że wyjątkowo długo opierałem się zimowemu Gilowi (choć trzy dni treningu w plecy to i tak kicha), to jak walnęło w sobotę śniegiem, to wyszło na to, że mieszkam w środku Syberii.
Podleczywszy owego Gila, potruptałem ubrany jak nigdy, najpierw oddać Arturowi z TM łańcuch, później na lotnicho i z powrotem.
Oświetlona Hulanka
Na odśnieżanie nie starczyło :D <--Duma Bielska-trakt spacerowo-rowerowy na lotnisku :P
Muzycznie to samo, muszę wreszcie remont na 1gigowej mp3 zrobić, bo jedyne co zrobiłem, to dorzuciłem parę kawałków od najnowszej zajawki:
d7 - Kręcenie w miejscu
Wtorek, 10 stycznia 2012
0.00
km
Teren -
0.00
km
Czas -
Średnia -
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
150
( 73%)
BPM
HR avg -
134
( 65%)
BPM
1197
kcal
°C
Stacioneiro
Czas = 2:00:06
Jak widać trzymałem się założonego czasu co do joty :)
Oglądnąłem sobie dzisiaj polską superprodukcję "Enduro Me", przefajny filmik o jakże prostym tytule bike ♥ - ( nie chciał inaczej się dokleić, dziod jeden :P ), popularny ostatnio Radwanderung - tytuł już nie taki fajny, ale ścieżka epicka; po czym dorzuciłem do kotła 1,5 odcinka Dextera (limity :/), który jest moim najnowszym serialowym pomysłem, po oglądanych ostatnio "Cali" i "HIMYM", które goszczą u mnie już od uoo, dobrych 2 lat z groszami :) Skończyłem przeglądając bloga Che :)
Mimo tak szerokiej palety doznań poza rowerowych, dłużyzna niesamowita, a zakwasy w łydach żyć dalej nie dają :/
Muzy mikroskopijna ilość, głównie najnowsze "Ulubione" na youtubie, zwłaszcza:
Jak widać trzymałem się założonego czasu co do joty :)
Oglądnąłem sobie dzisiaj polską superprodukcję "Enduro Me", przefajny filmik o jakże prostym tytule bike ♥ - ( nie chciał inaczej się dokleić, dziod jeden :P ), popularny ostatnio Radwanderung - tytuł już nie taki fajny, ale ścieżka epicka; po czym dorzuciłem do kotła 1,5 odcinka Dextera (limity :/), który jest moim najnowszym serialowym pomysłem, po oglądanych ostatnio "Cali" i "HIMYM", które goszczą u mnie już od uoo, dobrych 2 lat z groszami :) Skończyłem przeglądając bloga Che :)
Mimo tak szerokiej palety doznań poza rowerowych, dłużyzna niesamowita, a zakwasy w łydach żyć dalej nie dają :/
Muzy mikroskopijna ilość, głównie najnowsze "Ulubione" na youtubie, zwłaszcza:
Komentarze 0
10.01.2012
W górę
d6 - marszobiegi po BB
Poniedziałek, 9 stycznia 2012
0.00
km
Teren -
0.00
km
Czas -
Średnia -
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
161
( 78%)
BPM
HR avg -
129
( 63%)
BPM
1550
kcal
2.0
°C
Czas = 2:25:00
Kolejny tydzień, kolejny poniedziałek, kolejny marszobieg :) Przestawiony z jutra w zamian za stacjonarkę, ze względu na późno kończące się jutro lekcje.
Zakwasy wczoraj osiągnęły apogeum, buły w łydkach utrudniały nawet chodzenie :D Dzisiaj duuużo lepiej, po treningu praktycznie luźno.
Plan na dzisiaj zakładał odebranie od ciotki psa (taaaaaki owczarek :) ), coby go na spacer wziąć, jednak, kiedy delikwenta wziąłem pod swoją pieczę, ten po 200 metrach uznał że woli kimanko w budzie, także dalej biegałem sam. Na lotnisku zaczął padać śnieg, który uprzyjemniał dalsze truptanie.
Po dzisiaj doszedłem do wniosku, że bieganie po parku to jakaś kicha, a bieganie po Bielsku jako takim nie załatwi mi kolan biorąc pod uwagę tempo jakim "biegam" :)
Muzycznie standardowo, Ironi i Eluveitie, piosenka dnia:
Kolejny tydzień, kolejny poniedziałek, kolejny marszobieg :) Przestawiony z jutra w zamian za stacjonarkę, ze względu na późno kończące się jutro lekcje.
Zakwasy wczoraj osiągnęły apogeum, buły w łydkach utrudniały nawet chodzenie :D Dzisiaj duuużo lepiej, po treningu praktycznie luźno.
Plan na dzisiaj zakładał odebranie od ciotki psa (taaaaaki owczarek :) ), coby go na spacer wziąć, jednak, kiedy delikwenta wziąłem pod swoją pieczę, ten po 200 metrach uznał że woli kimanko w budzie, także dalej biegałem sam. Na lotnisku zaczął padać śnieg, który uprzyjemniał dalsze truptanie.
Po dzisiaj doszedłem do wniosku, że bieganie po parku to jakaś kicha, a bieganie po Bielsku jako takim nie załatwi mi kolan biorąc pod uwagę tempo jakim "biegam" :)
Muzycznie standardowo, Ironi i Eluveitie, piosenka dnia:
d4 - rowerem w 2012 :)
Sobota, 7 stycznia 2012
26.33
km
Teren -
1.20
km
Czas -
01:47
Średnia -
14.76
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
188
( 92%)
BPM
HR avg -
146
( 71%)
BPM
1376
kcal
3.0
°C
Ultra Sport
Wczorajsza siłka zadziwiająco małe pokłosie dziś zbierała - trochę nogi i barki obolałe, ale tak to luzik :)
Zamieniając mega monotonny marszobieg na szosing na Kacie, siadłem w nowym roku pierwszy raz na rowerze.
Ośnieżona Szyndzielnia
Pierwotnie zakładałem śmig w kierunku Ostrego, jednak kiedy po 20 minutach ciągle byłem w centrum (chciałem dopompować Recona, lipa, wszyscy zamknięci :/ ), a moja średnia w zadanej strefie była jaka była, uznałem że pokręcę się po BB dokładając parę technicznych elementów na urbanistycznych elementach krajobrazu. Czyli jazda po udawanych korzeniach - schodach w górę i w dół, parę uskoków, no i pierwsze błotko na Karpackim :)
Nowy bidonik, na razie tylko znośnie, następnym razem podgrzaną wodę tam wleję, może będzie lepiej
Śmignąłem też na Halę pod Dębowcem, żeby zobaczyć jak to wygląda, korzystając oczywiście z dobrodziejstwa otaczających ją schodów :)
Hala pod Dębowcem
Później pojechałem na Złote Łany, nieuchronnie zbliżając się do zadanych dwóch godzin treningu.
Zamieniając mega monotonny marszobieg na szosing na Kacie, siadłem w nowym roku pierwszy raz na rowerze.
Ośnieżona Szyndzielnia
Pierwotnie zakładałem śmig w kierunku Ostrego, jednak kiedy po 20 minutach ciągle byłem w centrum (chciałem dopompować Recona, lipa, wszyscy zamknięci :/ ), a moja średnia w zadanej strefie była jaka była, uznałem że pokręcę się po BB dokładając parę technicznych elementów na urbanistycznych elementach krajobrazu. Czyli jazda po udawanych korzeniach - schodach w górę i w dół, parę uskoków, no i pierwsze błotko na Karpackim :)
Nowy bidonik, na razie tylko znośnie, następnym razem podgrzaną wodę tam wleję, może będzie lepiej
Śmignąłem też na Halę pod Dębowcem, żeby zobaczyć jak to wygląda, korzystając oczywiście z dobrodziejstwa otaczających ją schodów :)
Hala pod Dębowcem
Później pojechałem na Złote Łany, nieuchronnie zbliżając się do zadanych dwóch godzin treningu.
d2 - stacjonarka my love :)
Wtorek, 3 stycznia 2012
0.00
km
Teren -
0.00
km
Czas -
Średnia -
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
149
( 73%)
BPM
HR avg -
133
( 65%)
BPM
1161
kcal
°C
Stacioneiro
Czas - 2:01:27
Kolejny dzień przewidziany przez plan na trening, tym razem na szosę lub stacjonarny. Pora o której do domu dotarłem dyskwalifikowała jazdę po szosce, pozostało mi więc zaznajomienie się ze stacjonarnym.
Poszło zadziwiająco znośnie - pierwsza godzina z"How I Met Your Mother"i świeżutkim "Californication" druga zaś rozpoczęta świetną (Samuraj, padam na kolana, kilkukrotnie przestawałem pedałować odruchowo, czy próbowałem hamować :D ) relacją z Sellarondy i dokończona lekturą "Kordiana" - żeby nieco nadrobić czas który straciłem łażąc po BB za baterią do paska. No i udało mi się w 99% trzymać założonych stref :)
Muzyki dzisiaj nie wiele, ale od dłuuugiego czasu za mną chodzi:
Kolejny dzień przewidziany przez plan na trening, tym razem na szosę lub stacjonarny. Pora o której do domu dotarłem dyskwalifikowała jazdę po szosce, pozostało mi więc zaznajomienie się ze stacjonarnym.
Poszło zadziwiająco znośnie - pierwsza godzina z"How I Met Your Mother"i świeżutkim "Californication" druga zaś rozpoczęta świetną (Samuraj, padam na kolana, kilkukrotnie przestawałem pedałować odruchowo, czy próbowałem hamować :D ) relacją z Sellarondy i dokończona lekturą "Kordiana" - żeby nieco nadrobić czas który straciłem łażąc po BB za baterią do paska. No i udało mi się w 99% trzymać założonych stref :)
Muzyki dzisiaj nie wiele, ale od dłuuugiego czasu za mną chodzi:
Komentarze 0
03.01.2012
W górę
d1- Marszobieging - początek przygotowań do sezonu 2012
Poniedziałek, 2 stycznia 2012
0.00
km
Teren -
0.00
km
Czas -
Średnia -
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
179
( 87%)
BPM
HR avg -
137
( 67%)
BPM
1433
kcal
8.0
°C
Na BS wrzucać będę tylko marszobiegi oraz stacjonarki, no i oczywiście rower :) Siłkę i basen pominę, bo tam nawet wskazania pulsaka średnio się przydadzą.
Czas - 2:22:45 (planowo 2:30, ale słaba bakteria w pasku rozłączała co jakiś czas sygnał, skutkiem tego jest również przekłamany puls z ostatniej ~godziny)
Z wielkim bólem (nienawidzę biegania i jak się okazało marszobiegów również :P ) zrealizowałem pierwszy dzień treningów w 2012. Czyli przespacerowałem się w pobliskim parku Słowackiego (po części terenowo, po części Orlikowo).
Założenia były piękne, 10 min w strefie I, 10 w II i tak dalej. Niestety, roztrenowanie + inne kosmiczne czynniki sprawiły że kiedy wychodziłem na trening mój puls oscylował w okolicy granicy między strefami, skutkiem czego w I strefie truptałem tylko 17 min :/ Miejmy nadzieję że będzie lepiej :)
Po za tym ciepło prze niemożliwie - dresy na nogach, na górę thermo + koszulka kolarska (użyteczność kieszonek), dodatkowo po zmroku cienki Buff na głowę i dla komfortu psychicznego (do dyskomfortu fizycznego było daleeeko) cienkie polarówki na ręce i było momentami za ciepło, a w gruncie rzeczy spacerowałem :)
Pomysł na następny marszobieg- audiobook jakiś po Angielsku - przyjemne i pożyteczne :D
Muzycznie dzisiaj przeróżnie, ale w sumie po godzinie wyłączyłem się kompletnie i muza leciała absolutnie w tle.
Czas - 2:22:45 (planowo 2:30, ale słaba bakteria w pasku rozłączała co jakiś czas sygnał, skutkiem tego jest również przekłamany puls z ostatniej ~godziny)
Z wielkim bólem (nienawidzę biegania i jak się okazało marszobiegów również :P ) zrealizowałem pierwszy dzień treningów w 2012. Czyli przespacerowałem się w pobliskim parku Słowackiego (po części terenowo, po części Orlikowo).
Założenia były piękne, 10 min w strefie I, 10 w II i tak dalej. Niestety, roztrenowanie + inne kosmiczne czynniki sprawiły że kiedy wychodziłem na trening mój puls oscylował w okolicy granicy między strefami, skutkiem czego w I strefie truptałem tylko 17 min :/ Miejmy nadzieję że będzie lepiej :)
Po za tym ciepło prze niemożliwie - dresy na nogach, na górę thermo + koszulka kolarska (użyteczność kieszonek), dodatkowo po zmroku cienki Buff na głowę i dla komfortu psychicznego (do dyskomfortu fizycznego było daleeeko) cienkie polarówki na ręce i było momentami za ciepło, a w gruncie rzeczy spacerowałem :)
Pomysł na następny marszobieg- audiobook jakiś po Angielsku - przyjemne i pożyteczne :D
Muzycznie dzisiaj przeróżnie, ale w sumie po godzinie wyłączyłem się kompletnie i muza leciała absolutnie w tle.