d64 - Czasówka na Przegib, vol.II
Środa, 23 maja 2012
25.98
km
Teren -
1.20
km
Czas -
01:18
Średnia -
19.98
km/h
V max teren -
34.00
km/h
HR max -
204
(100%)
BPM
HR avg -
147
( 72%)
BPM
1085
kcal
24.0
°C
Ultra Sport
Posiadacze kierownic z bajerami, których nazwa pochodzi od pewnego Amerykańskiego kolarza zapewne za tytuł by mnie powiesili, za poślednie ziebro ;) Ale na moich, MTBowych warunkach, zwie się to czasówką, ba nawet czasówką, na której patrzę sobie na postęp. :)
W wyniku międzynarodowego spisku zapomniałem zrobić sobie taki sprawdzianik w kwietniu, więc zamiast miesięcznej przerwy od poprzedniego, minęły miesiące 2. Kajam się pokornie przed samym sobą. :/
Dzisiaj dzięki pokręconemu zbiegowi okoliczności ze szkoły wybyłem punkt 11. No i chwila zastanowienia. Środa niby wolna, ale 6 godzin wolnych przed angielskim, kolejny poniedziałek z rzędu musiałem odpuścić - nie zaszkodzi mi dodatkowa jazda :) Zaraz podjąłem decyzję o kierunku dzisiejszej jazdy - trza w końcu zobaczyć, czy to kręcenie coś daje, czy jedynym jej efektem jest potęgowanie rolniczej opalenizny.
Dojazd szybciutko, po 12 minutach melduję się na Orlenie. Chwila rozgrzewki, załączenie nakręcającej muzy na mp3, blokada Recona i wio. Z racji tego, że tym razem miałem pulsaka, pamiętałem by włączyć międzyczas przy tabliczce "koniec zabudowań" by mieć odniesienie do pomiarów z wakacji 2011. Do owej tabliczki podjazd jest bardzo łagodny, średnia 25km/h mówi sama za siebie ;)
Później lekki kryzys, ale po jakiś 2 minutach siły znów przyszły.
No ale, gadu gadu, jak mi to w ogóle poszło? Zajewybornie :) 1:55 krócej niż ostatnio to prawie 10% poprawa :) Czas 20:50 na tym podjeździe dał mi średnią 21,6 km/h co oznacza, że muszę przykalibrować licznik, bo na szczycie mierzona tylko dla tego odcinka wynosiła 21,1.
90% zjazdu tak wyglądało...
Zjazd znalezioną jakiś czas temu ścieżką, skończył się jazdą po tarcze w liściach po kamieniach i patykach, czyli nieprzyjemnie.
Nowa płytka jest bardzo, bardzo :)
W wyniku międzynarodowego spisku zapomniałem zrobić sobie taki sprawdzianik w kwietniu, więc zamiast miesięcznej przerwy od poprzedniego, minęły miesiące 2. Kajam się pokornie przed samym sobą. :/
Dzisiaj dzięki pokręconemu zbiegowi okoliczności ze szkoły wybyłem punkt 11. No i chwila zastanowienia. Środa niby wolna, ale 6 godzin wolnych przed angielskim, kolejny poniedziałek z rzędu musiałem odpuścić - nie zaszkodzi mi dodatkowa jazda :) Zaraz podjąłem decyzję o kierunku dzisiejszej jazdy - trza w końcu zobaczyć, czy to kręcenie coś daje, czy jedynym jej efektem jest potęgowanie rolniczej opalenizny.
Dojazd szybciutko, po 12 minutach melduję się na Orlenie. Chwila rozgrzewki, załączenie nakręcającej muzy na mp3, blokada Recona i wio. Z racji tego, że tym razem miałem pulsaka, pamiętałem by włączyć międzyczas przy tabliczce "koniec zabudowań" by mieć odniesienie do pomiarów z wakacji 2011. Do owej tabliczki podjazd jest bardzo łagodny, średnia 25km/h mówi sama za siebie ;)
Później lekki kryzys, ale po jakiś 2 minutach siły znów przyszły.
No ale, gadu gadu, jak mi to w ogóle poszło? Zajewybornie :) 1:55 krócej niż ostatnio to prawie 10% poprawa :) Czas 20:50 na tym podjeździe dał mi średnią 21,6 km/h co oznacza, że muszę przykalibrować licznik, bo na szczycie mierzona tylko dla tego odcinka wynosiła 21,1.
90% zjazdu tak wyglądało...
Zjazd znalezioną jakiś czas temu ścieżką, skończył się jazdą po tarcze w liściach po kamieniach i patykach, czyli nieprzyjemnie.
Nowa płytka jest bardzo, bardzo :)