Wpisy archiwalne w kategorii

Szosówka

Dystans całkowity:1139.84 km (w terenie 7.00 km; 0.61%)
Czas w ruchu:46:58
Średnia prędkość:24.27 km/h
Maks. tętno maksymalne:209 (102 %)
Maks. tętno średnie:196 (96 %)
Suma kalorii:36408 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:47.49 km i 1h 57m
Więcej statystyk

d123 - Sunday Warrior


Niedziela, 14 października 2012


78.05

km

Teren -

0.00

km

Czas -

03:04

Średnia -

25.45

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

200

( 98%)
BPM

HR avg -

170

( 83%)
BPM

2863

kcal

11.0

°C

Tęczowy

Żyję, tyle że los weekendowego wojownika dopadł i mnie... Powodów wiele, od wewnętrznego lenia zaczynając ;) Zeszły weekend upłynął na kursowaniu po mieście (scentrowane koło w szosie okazało się być urwaną szprychą) i deszczowej niedzieli.

Wiedziałem, że tej niedzieli nie zamierzam rowerowo odpuścić. I tuż po 11 ruszyłem zrealizować dawno wymyślony plan.

Najpierwiej wspiąłem się na Przegibek, na którym odkryłem, że przedłużono odcinek nowego asfaltu! Teraz sięga aż do baru na szczycie, niestety po stronie Międzybrodzia nic się nie zmienia.

Po zjeździe skręcam w lewo na Porąbkę i robię foto-pauzę na Zaporze.


Że też mój teletubiś uchwycił te promienie... :)


Tęczowy bez zmian... do czasu :)

Zaraz za Zaporą lekko się gubię, jednak spojrzenie na znak "Czynne osuwisko" i konsultacja z mapą w telefonie i po chwili jadę tam gdzie trzeba.

W Porąbce odbijam na Wielką Puszczę. Dziwna ta droga, całyy czas pod górę, a jedzie się jakoś dziwnie. Jednak zgodnie z podejrzeniami, Targanice tak łatwo się nie poddały i na końcówkę zafundowały mi konkret podjazd, kolejny w ostatnim czasie, który zmusił mnie do trawersowania szosą.


Widoczek i zjazd zrekompensowały trudy podjazdu

Podjazd na Kocierz (pytanie który, Targanicki, Moszczanicki, czy Rychwałdzki pozostanie bez odpowiedzi :D ) idzie jak krew z nosa, mimo to zostałem wicekrólem góry w Stravie . Na górze zakręcam do karczmy, skąd robię foto widoczku i uciekam od tłumu ludu.



Zjazd wybrałem... tragiczny. Po za fragmentem (świetnych!) serpentyn, asfalt jest w kiepskim stanie. A emocji przy drifcie 0.5m od samochodu nic nie zastąpi. Gość jadący z dołu uznał, że trzymanie się prawej jest dla słabych, więc żeby zmieścić się na (dziurawej) skrajni jezdni musiałem mocno hamować. Mokre opony + kiepska nawierzchnia... wszystko :)


Coś tam dłubią...

Łękawica, Tresna, Międzybrodzie to chwila jazdy, jednak później trzeba wciągnąć się na Przegibek. Tu już wyraźnie widać 2 tygodnie absencji od dwóch kółek.

Zjazd jak zwykle przyjemny ;)

Generalnie czasu ultra mało, więc najprawdopodobniej ograniczę do minimum BikeStatsowanie, opierając się na wspomnianej Stravie. Konta nie usuwam, pokomentować trza :)



GPS
KategorieKategoria Asfaltem, Sam, Szosówka Komentarze Komentarze 0 Data 14.10.2012 Top W górę

d122 - "Ból jest przemijający, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze" vol. II


Niedziela, 30 września 2012


113.24

km

Teren -

0.00

km

Czas -

04:57

Średnia -

22.88

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

205

(100%)
BPM

HR avg -

147

( 72%)
BPM

4093

kcal

17.0

°C

Tęczowy

Jak można się bardziej dobić, jak śmignąć w konkretne górki na szosówce z "luźnym" przełożeniem 39-23? Chyba tylko oszczakiem ;)

Punkt 9:00 spotykamy się z prawdopodobnie najbardziej zakręconą ekipą na świecie pod Dżemini.



Grzesiek, Paweł, Maciek i Marek w całej okazałości


Podpompowana na maxa stylówa :D
fot. Maciek


Chwilę czekamy na ewentualnych spóźnialskich i jedziemy.



W atmosferze zboczonych kawałów docieramy do Radziechów, gdzie skręcamy na Matyskę.


Piękny podjazd, jeszcze lepsze widoki, tylko trochę chmur z nocy wisiało...

Zjazd po płytach, więc na dole przerwa na sprawdzenie obecności zębów w jamie gębowo-paszczowej i ruszamy w kierunku... Biedrony w Milówce :)

Po chwili popasu skręcamy na Kamesznicę by rozpocząć pierwszy konkretny podjazd na dziś.




fot. Maciek

Na profilu bardzo fajnie widać miejsce w którym prędkość spada poniżej 8kmh, było to mordercze miejsce, w którym nie miałem wyjścia, skończyło się na trawersowaniu.


Umęceni, ale szczęśliwi że już jedno z głowy

Do Istebnej zjazd w momencie, na pauzie zrywam strzałkę z MTBM (trochę się żal zrobiło), którą niestety później poniżej Zameczku gubię.



Później, jadąc za radą Marka, odbijamy od głównego traktu i jedziemy równoległą, niezniszczoną przez ruch drogą, gdzie znów kręcę z kadencją rzędu 40RPM :/

Na Kubalonce załatwiam sobie konkretniejszy popas, bo już mam lekkie odcięcie, po czym rozstajemy się z chłopakami - oni na goralach nie chcą atakować jeszcze Salmopolu i jadą do Bielska przez Ustroń, ja, chcąc spełnić zadany plan, zjeżdżam koło Zameczku (znów burak płci żeńskiej za kółkiem - na opieprz za wyprzedzanie rowerzystów na zakręcie zareagowała środkowym paluchem. Gdzie te damy się pytam??)



Na Salmopol wciągam się bez werwy, jednak wciąż nie odcięty - jadę dokładnie tak, jak można to jechać po 70km po górach na betonowym przełożeniu, będąc mną.



Z Salmopolu do Bielska spoko, jednak dokręcanie do Strudzonych, gdzie spotkaliśmy się znów z bbRiderz szło wybitnie źle, jednak po popasie do domu wróciłem jedynie zmęczony.



d121 - "Ból jest przemijający, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze" vol. I


Sobota, 29 września 2012


55.60

km

Teren -

0.00

km

Czas -

02:06

Średnia -

26.48

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

205

(100%)
BPM

HR avg -

166

( 81%)
BPM

1624

kcal

19.0

°C

Tęczowy

Dziś o rezygnacji, na ból przyjdzie kolej jutro...

Świadom kiepskiej nogi po wrześniowym "trenowaniu" zrezygnowałem ze startu w Ystebnej, nie chcąc jechać na płatną wycieczkę.

Rozkręcając się przed jutrzejszym bbRiderzowym wypadem, pokręciłem się po okolicznych śmieciach na Tęczowej Strzale.

Najpierw, wręcz rozgrzewkowo podjazd do Bystrej, aż po (chyba już nieczynny?) hotel Magnus. Oj przypomniały się wyjazdy na basen za dzieciaka :)


Jakiś lokalny Time Trial? ;)

Dalej przelatuję przez Wilkowice, by przez Huciska (na podjeździe wyprzedzam jakiś gości na motorku, przyjemny kop motywacyjny :) ) i zjazd do Łodygowic.

Tam włączam się na Żywiecką, by po 500m zostać niemalże potrąconym - babeczka na 3go wyprzedzała, i z lekka straciła panowanie nad swym "wypasionym" 20letnim Audi ściąganym z Germanii. Brak słów...


Pogoda do południa była igła :)
Dalej Żywiecką, co było średnim pomysłem - droga reprezentuje polskie drogownictwo w pigułce - dziury, koleiny i duży ruch nieograniętych kierowców.

Później przez Olszówkę dojeżdżam nad Zaporę (nowiutki asfalt wyłożony aż do leśniczówki), gdzie spotykam się z rodzinką i powrót do domu.



KategorieKategoria Asfaltem, Sam, Szosówka Komentarze Komentarze 1 Data 30.09.2012 Top W górę

d116 - Witamy w piekle


Poniedziałek, 17 września 2012


36.68

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:25

Średnia -

25.89

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

190

( 93%)
BPM

HR avg -

155

( 75%)
BPM

1182

kcal

19.0

°C

Tęczowy

Dzisiejszy intensywny trening szosowy zaczynam od interwałowego ataku na Przegibek, najprawdopodobniej pobijając rekord, ale muszę przyglądnąć się trackowi na Endo, bo nie włączyłem stopera od razu.

Dalej jak zwykle przyjemny zjazd, pogadanka z gościem chcącym mnie przekonać, "że tak się nie jeździ, bo ktoś mnie PRZYPADKIEM potrąci" i wizyta w serwisie po klocki do Kata, bo żywiczne to jakaś masakra jest :)

Później przeskok Olszówka na lotnisko i do domu.



KategorieKategoria Asfaltem, Sam, Szosówka Komentarze Komentarze 5 Data 17.09.2012 Top W górę

d114 - Rekreacyjnie


Piątek, 14 września 2012


51.40

km

Teren -

0.00

km

Czas -

02:39

Średnia -

19.40

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

191

( 93%)
BPM

HR avg -

130

( 63%)
BPM

1738

kcal

15.0

°C

Tęczowy

Najpierw przez Sarni Stok na Mazańcowice, gdzie po zjeździe kieruję się na Międzyrzecze, skracając drogę i nie zjeżdżając do Dolnego, wylatuję w Górnym prawie w Bielsku, gdzie kieruję się do Dziadka na działkę. Wszystko z ogniem w nogach, żeby się przepalić.

Już z seniorem na Biery (zapomniałem odpauzować GPSa, więc trochę dziura jest), do Nałęża i po przełajowemu do Górek.


850 km :)

Tam pauza na kawencję i powrót tą samą drogą, z tym że rozstajemy się w Wapienicy i każdy w swoją stronę przy lekkim zmroku wraca.

Hmmmm... Dziwne? :D


KategorieKategoria Asfaltem, Szosówka Komentarze Komentarze 0 Data 14.09.2012 Top W górę

d113 - Trzynaście to pech, a więc co ze sto-czynaście?


Poniedziałek, 10 września 2012


31.45

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:19

Średnia -

23.89

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

198

( 97%)
BPM

HR avg -

163

( 79%)
BPM

1143

kcal

26.0

°C

Tęczowy

To tzw. górsko-szosowy ogień z doopy.

W przerwie między szkołą a jazdami (drżyjcie Bielszczanie....), ruszyłem nadrobić zaległości po nie takim w sumie antyrowerowym weekendzie (o tym na razie sza ;) )

Czasu mało, toteż śmigamy na krótkie interwały.

A że ja dalej głodnym szosowych zjazdów (taa, do pierwszego szlifu :P ), no i lubię interwałować sobie pod kuń-kretne góreczki, obieram kurs na Przegibek.

Ogień w łydkach przy pierwszych seriach był mocny, dalej paliło cały czas - uroki kasety 23-13 :) Na zjazdach oczywiście z dużą dozą ostrożności wchodziłem w zakręty, trzeba w całości dojechać do końca sezonu, nie? :P



KategorieKategoria Asfaltem, Sam, Szosówka Komentarze Komentarze 0 Data 10.09.2012 Top W górę

d110-Szybko przez Ligotę


Wtorek, 4 września 2012


40.00

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:25

Średnia -

28.24

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

188

( 92%)
BPM

HR avg -

155

( 75%)
BPM

1153

kcal

23.0

°C

Tęczowy

Dzisiejszy szosowy trening zaczynam jakoś bez werwy - szosę lubię raczej epicką, a ograniczony czas nie pozwalał zaszaleć.

Mimo tego, dzisiejsze serie szły mi nadzwyczaj dobrze.

Miłym zaskoczeniem był nowy asfalt przed Ligotą, od razu lepiej się leci niż po tym syfie który był.

Podjazd pod Rudzicę masakra, jakby opona przyklejona do asfaltu. W ostatniej chwili zmieniam trasę i zamiast śmigać na Międzyrzecze, kieruję się prosto, na Jasienicę, fajnym, zwłaszcza na tego typu trening pagórkowatym terenem.

Później przez Wapienicę i lotnisko do domu.



d103 - Niedziela, czyli "święto Salmopolu, mekki kolarzy"


Niedziela, 19 sierpnia 2012


53.36

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:55

Średnia -

27.84

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

205

(100%)
BPM

HR avg -

167

( 81%)
BPM

1753

kcal

26.0

°C

Tęczowy

Tytuł oczywiście żywcem żerżnięty od Infrasettimanale Clasico ;)

Korzystając z niespodziewanie wolnego popołudnia, wyskoczyłem sprawdzić jak na Tęczowym poradzę sobie z jednym z moich ulubionych asfaltowych podjazdo-zjazdów.

Do Buczkowic szybko, powtórzeniowo, bez jakiś specjalnych ciekawostek, po za pacjentem który za Bystrą strąbił mnie i wysłał palcem na świeżo oddany chodnik. Nie muszę chyba mówić kto tu był burakiem, zważywszy na fakt, iż wyprzedzany byłem na wzniesieniu. Czyli wszystko po staremu ;) W samej Mesznej potłukłem się tą nieszczęsną śmieszką, ruch nie był najmniejszy, niech mają.

W Szczyrku pada mi bateria w MP3, więc szybko dochodzę do wniosku, że czas przeglądnąć napęd Tęczowego. W końcu pękło mi 700km na nim :)

Sam podjazd idzie jak krew z nosa - przełożenie 39-23 to dla jakiegoś Tourowca a nie dla mnie się nadaje ;) Najgorzej jest na pierwszej części, do pierwszego nawrotu, dalej po chwili postoju jedzie się już przyjemniej.



Mimo to, na górze jestem zmuszony reanimować się zimną Pepsi. W dół ruszam ochoczo, po to przecież się tyle tu ciągnąłem :P

Niestety nie jest dane mi czerpać pełnej przyjemności ze zjazdu. Przy wyciągu narciarskim włącza się do ruchu grupka samochodów na nieśląskich blachach i jazdę kontynuują w tempie... spacerowym. Gdyby nie zapas odległości na starcie, przed nawrotami musiałbym hamować do jakiś 20 kmh. Kto był na Salmopolu, wie że to morderstwo dla radochy ze zjazdu...

W Szczyrku znów wpadam na kolejnych niezdecydowanych turystów, ciągnących się od zjazdu na jedną posesję do każdego kolejnego z porażającą prędkością rzędu 25-30kmh. Znów klnę w duchu, ale co zrobić? Niedziela ;(

Później jak depnąłem powtórzonko od stacji w Buczkowicach, to nawet nie zorientowałem się kiedy wylądowałem w Bielsku. Ot urok szosy.

Po za tym, zakupiłem sobie ot takie coś, coby mieć z czachy problem zgubionego Taczfona. Mistrzostwo świata w takie upały to to nie jest, ale i tak wygrywa z koszulką/camelbakiem/nerką i to wielokrotnie.



KategorieKategoria Asfaltem, Szosówka, Sam Komentarze Komentarze 2 Data 19.08.2012 Top W górę

d95 - Rozjeżdżonko poUstroniowe


Niedziela, 5 sierpnia 2012


41.71

km

Teren -

0.00

km

Czas -

02:12

Średnia -

18.96

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

167

( 81%)
BPM

HR avg -

122

( 59%)
BPM

1198

kcal

25.0

°C

Tęczowy

Po wczorajszej Ustroniowej rąbance, dzisiaj nadszedł czas na szosowe rozkręconko.

Jako się rzekło, późnym popołudniem, uzbrojony w najnowsze zdobycze techniki (czyli telefon z GPSem) i siostrę, z którą przebyłem część dystansu, wskoczyłem na Tęczowego.


Niestety, Taczfonowa jakość zdjęć jest... wybitnie odstająca od tej z k800i ;)

Najpierw na lotnisko, do Wapienicy i podjazd pod Strudzonych, gdzie robimy sobie przerwę. Tam spotykam Grzesia, zamieniam z nim kilka słów, a po konsumpcji ruszamy z powrotem na lotnisko, gdzie Młoda kieruje się na dom, ja zaś znów zjeżdżam do Wapienicy.

Tam kieruję się na Jaworze, kończąc pętlę standardowo, przy kościele w Nałężu. Powrót przez Olszówkę i centrum

Widzę że to nie działa tak fajnie jak powinno :(
http://www.navime.pl/trasa/34036

KategorieKategoria Asfaltem, Szosówka, Sam Komentarze Komentarze 0 Data 05.08.2012 Top W górę

d90 - Pożegnalnie, luźno


Czwartek, 26 lipca 2012


32.97

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:24

Średnia -

23.55

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

184

( 90%)
BPM

HR avg -

131

( 64%)
BPM

835

kcal

24.0

°C

Tęczowy

W ostatni dzień pobytu w Iłownicy wyskoczyłem na krótkie WT, coby się lekko pokręcić.

Nie działo się absolutnie nic interesującego, toteż mapka to jedyne co ma sens.



No i odpowiedni podkład muzyczny