d85 - Mała pętla po Kaszubach
Poniedziałek, 16 lipca 2012
41.94
km
Teren -
0.00
km
Czas -
01:28
Średnia -
28.60
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
194
( 95%)
BPM
HR avg -
165
( 80%)
BPM
1327
kcal
18.0
°C
Tęczowy
Po 5 dniach w ojczyźnie Nibalego czy też pięknej Dogmy, przetransporotwałem się do ojczyzny... hmmm. Wiem! Najdłuższej deski na świecie, domu na głowie, pól, płaskich dróg i morza. Czyli Kaszuby welcome to!
Niestety ktoś zapomniał, że wraz ze mną, miała z Włoch wrócić pogoda. Toteż na rower wsiadłem dopiero w trzeci dzień pobytu u dziadków.
10letni Kaszubski staż dziadka pomógł w wymyśleniu kilku fajnych tras, ale do rzeczy.
Po przebiciu się przez ziemną drogę prowadzącą do głównej strady ruszyłem w kierunku Liniewa, z którego przez Orle i Stare Polaszki dojechałem do Starej Kiszewy.
Podczas gdy po jednej stronie mostku panowała taka pogoda, po drugiej wyglądało to tak:
Główny problem w tym, że to właśnie tam się kierowałem...
W Starej Kiszewie odbijam na Czerniki i kątem oka dostrzegam, że nad "bazą" już pada:
Tam gdzieś za tymi domami jest Iłownica i jedna z trzech krążących po niebie ulew
W Kobylach spadają pierwsze krople - wskakuję w ochraniacze, jest na tyle ciepło, że wystarcza.
Spora część trasy prowadziła po tego typu drogach. Miodzio.
W Więckowach, po 8km deszczu, robi się względnie bezdeszczowo, ale i tak nie było źle, bo załapałem się na obrzeża chmury.
Tam odbijam na Iłownicę i raz, dwa jestem pod domem - droga cały czas lekko w dół, można było cisnąć.
Niestety ktoś zapomniał, że wraz ze mną, miała z Włoch wrócić pogoda. Toteż na rower wsiadłem dopiero w trzeci dzień pobytu u dziadków.
10letni Kaszubski staż dziadka pomógł w wymyśleniu kilku fajnych tras, ale do rzeczy.
Po przebiciu się przez ziemną drogę prowadzącą do głównej strady ruszyłem w kierunku Liniewa, z którego przez Orle i Stare Polaszki dojechałem do Starej Kiszewy.
Podczas gdy po jednej stronie mostku panowała taka pogoda, po drugiej wyglądało to tak:
Główny problem w tym, że to właśnie tam się kierowałem...
W Starej Kiszewie odbijam na Czerniki i kątem oka dostrzegam, że nad "bazą" już pada:
Tam gdzieś za tymi domami jest Iłownica i jedna z trzech krążących po niebie ulew
W Kobylach spadają pierwsze krople - wskakuję w ochraniacze, jest na tyle ciepło, że wystarcza.
Spora część trasy prowadziła po tego typu drogach. Miodzio.
W Więckowach, po 8km deszczu, robi się względnie bezdeszczowo, ale i tak nie było źle, bo załapałem się na obrzeża chmury.
Tam odbijam na Iłownicę i raz, dwa jestem pod domem - droga cały czas lekko w dół, można było cisnąć.