Wpisy archiwalne w kategorii

Cygański

Dystans całkowity:1171.67 km (w terenie 442.20 km; 37.74%)
Czas w ruchu:74:32
Średnia prędkość:15.72 km/h
Maksymalna prędkość:57.00 km/h
Suma podjazdów:802 m
Maks. tętno maksymalne:217 (106 %)
Maks. tętno średnie:188 (92 %)
Suma kalorii:54752 kcal
Liczba aktywności:40
Średnio na aktywność:29.29 km i 1h 51m
Więcej statystyk

d58 - Zimni ogrodnicy vol. 1


Sobota, 12 maja 2012


25.95

km

Teren -

8.60

km

Czas -

01:24

Średnia -

18.54

km/h

V max teren -

37.00

km/h

HR max -

200

( 98%)
BPM

HR avg -

153

( 75%)
BPM

1118

kcal

13.0

°C

Ultra Sport

Dzisiejsze interwały zaplanowałem na ranną porę, bo ICM zapowiadał opady od 11. Miał rację, choć na całe szczęście konkretnej ulewy uniknąłem, raczej kapuśniak.

W Cygańskim szybkie serie podjazd rozwalonym asfaltem -> techniczny zjazd singlem Horizona (tak szybko jak dzisiaj, to jeszcze tam nie jeździłem, zdecydowanie "Lubię to!").

Powrót pod Dębowcem, a na zakończenie dokręcająca rundka po centrum.

KategorieKategoria Cygański, Teren, MTB, Sam Komentarze Komentarze 0 Data 12.05.2012 Top W górę

d53 - Ekspresowy Cygański


Czwartek, 3 maja 2012


26.99

km

Teren -

10.50

km

Czas -

01:30

Średnia -

17.99

km/h

V max teren -

47.00

km/h

HR max -

209

(102%)
BPM

HR avg -

159

( 77%)
BPM

1388

kcal

20.0

°C

Ultra Sport

Dość późno, bo o 17:50 wskakuję na rower, by wykonać dzisiejsze interwały. Początkowo miała to być wspinaczka na Szyndzielnię, jednak relacja Dawida o ilości ludzi skutecznie mnie doń zniechęciła.

Pojechałem więc do Cygana, gdzie nieco zmodyfikowałem standardową pętlę pod kątem długości interwału.

Na zakończenie śmignąłem pod Dębowiec, by zobaczyć od drugiej strony jak wygląda wycinka pod "ośrodek narciarski":


Nie pamiętam kiedy to ostatni raz był tu śnieg nadający się do jazdy na deskach. Fuckin logic :/

Później obok Hali pod Dębowcem, gdzie grał Kult, a na zakończenie rozkręcająca rundka po centrum.

Skoro w transporcie na Turbacz z zacisku sztycy zeszła dość brzydko anoda, nie miałem oporów aby założyć taki, ułatwiający życie patent:

Już widać, że się przyda ;)
&hd=1
KategorieKategoria Cygański, Teren, MTB, Sam Komentarze Komentarze 0 Data 03.05.2012 Top W górę

d49 - Przyziemienie


Czwartek, 26 kwietnia 2012


33.63

km

Teren -

12.50

km

Czas -

02:17

Średnia -

14.73

km/h

V max teren -

47.00

km/h

HR max -

194

( 95%)
BPM

HR avg -

154

( 75%)
BPM

2031

kcal

20.0

°C

Ultra Sport

Dzisiejszy trening techniczny pod wpływem książki B. Lopes'a i L. McCormack'a miał być przełamaniem się wewnątrz. Czy wyszło? Jakoś tak połowicznie.


Ależ pogoda...

Na maksa nakręcony na jazdę ruszyłem do Cygana, zacząłem od zjazdu szlakiem zielonym wzdłuż toru, tego z korzeniami ;)

Na pierwszy ogień postanowiłem dwukrotnie kulnąć się górną, jeżdżoną przeze mnie dopiero od tego sezonu częścią. Od razu zaczęło się wesoło, bo na jednym z zakrętów na wywiozło mnie z mojej linii na korzeniach i nie zdążyłem wrócić, rezultat był taki, że zatrzymałem się, na szczęście świadomie = wolno na pniaku ;) Podejście 20m, kolejna próba, nawet szybciej, już bez problemu.

Drugi zjazd, przedłużony do samych Błoni już bez problemu, dolna część z korzeniami przejechana bez podpórki :) Chwila rozmowy z napotkanym znajomym i śmignięcie znanym już od długiego czasu, fajnym singlem.

Później skierowałem się na killera, z którym mam niestety problemy - za pierwszym razem wilgotna gleba trzymała się kupy, niestety zjazd wysechł i każde dotknięcie klamki kończy się utratą kontroli i zjazdem bokiem. Niestety przekonałem się o tym na własnej skórze, boleśnie :/

Potem powrót do domu, przechwycenie mamuśki na damce i odprowadzenie jej na gimnastykę, powrót ogniem przez Stary Rynek.

KategorieKategoria Cygański, Teren, MTB, Sam Komentarze Komentarze 0 Data 26.04.2012 Top W górę

d48 - Kolejny dzień, kolejny deszcz


Niedziela, 22 kwietnia 2012


25.84

km

Teren -

9.00

km

Czas -

01:30

Średnia -

17.23

km/h

V max teren -

28.00

km/h

HR max -

192

( 94%)
BPM

HR avg -

146

( 71%)
BPM

1368

kcal

12.0

°C

Ultra Sport

Dzisiejszy wypad w zamierzeniu miał być Goczałkowicami, ale kiedy po przyjrzeniu się planowi, który taki los zakłada mi na jutro, tuż przed wyjazdem zaproponowałem Michałowi zmianę na Cygana. Zgodził się z miejsca, toteż popędziliśmy razem, po szlifować dość standardową pętelkę.



Najpierw spacerowo w górę, później technicznie w dół. Wiadomo, w moim wypadku słowo technicznie to przesada, ale brzmi dumnie :P W dolnej części zjazdu Michałowi na ćwiczonych ostatnio korzeniach odjeżdża rower i niestety wygina hak :/ Orientujemy się o tym dopiero później, po zjeździe.

Skierowaliśmy się do Maćka, który mógł coś na to poradzić, ale nie było go w domu, to przejeżdżając znów przez Cygański, zaliczając przy tym killera, którego Michał zjechał, ja niestety tym razem poległem :/



W drodze powrotnej, 5km od domu złapał mnie deszcz, ale przy takiej temperaturze źle nie było :)

d43 - Cygan z bbRiderz


Wtorek, 10 kwietnia 2012


26.87

km

Teren -

8.50

km

Czas -

01:41

Średnia -

15.96

km/h

V max teren -

40.00

km/h

HR max -

205

(100%)
BPM

HR avg -

152

( 74%)
BPM

2229

kcal

10.0

°C

Ultra Sport

Dzisiejszy wypad to był Wypad :)

Zapowiadało się delikatnie - takie tam techniczne kręcenie w Cyganie z ekipą.


Ekipa w całości - Ja, Dawid, Paweł, Maciek i Grzesiu. Trzymają Anię - jako że nie starczyło jej na 5 chłopa, jako najmłodszy zostałem oddelegowany do zajęcia innej strategicznej pozycji ;)

Po lekkim poprawieniu walniętej od nowości tylnej tarczy ustawiliśmy się z Maćkiem na pętli w Cygańskim. Zaraz potem dojechał Dawid, Michał, a po nich reszta ekipy, z Anią na 29 calowym Specu na czele.

Po przejechaniu przez park, na początku szlaku spotykamy Kubę na Ibisie:

Od lewej - Kuba, Dawid, Grzesiu, Maciek, Ania, Michał, Paweł

Później podjazd na początek zjazdu który czas jakiś temu pokazał mi Maciek.


Najpierw podjazd...


... a potem pauza i kawały o kobietach i korbie - to tłumaczy nasze miny ;)

Po dość bezproblemowej pierwszej części, dojechaliśmy do części, którą w poprzednim sezonie katowałem do znudzenia - parę sekcji korzeni, sprawdza kto jeździć potrafi. Ja chyba nie :/



Jako że Anii również korzenie nie wychodziły, to sobie tak popróbowaliśmy parokrotnie. Ania próby robiła zdecydowanie mniej efektowne, w najgorszym wypadku skończyło się na odjeździe roweru w bok i "przysiadzie". Ja za to byłem gwiazdą: OTB, solidne pogruchotanie łokcia, a na koniec skok przez kierownicę jak przez kozła. Moskiewski balet to nic! :D


Maciek napina pod górę

Kiedy już zmęczyliśmy (byłem pierwszy! ) owe korzenie, śmignęliśmy w dół, coby przeskoczyć na kolejnego singla. (Tu odpadł Kuba, który śmigał na Wapienicę.) Przed singlem jest asfaltowy podjazd niegdyś wykorzystany jako interwał siłowy. Tu śmignęliśmy małą premię górską, na której Michałowi coś padło w tylnym XTku, także odpadł do domu.

Po singielku skierowaliśmy się w kierunku zjazdu który widać na filmikach, który dziś nadzwyczaj nieźle mi poszedł. Poszedł do tego stopnia, że za namową właściwie wszystkich podszedłem do zjazdu "killera", który przed dzisiejszym wypadem miał rangę niezjeżdżalnego przez kogoś niedysponującego techniką co najmniej dobrą. Mit obalony, ja zjechałem. Oprócz tego wszyscy po za Grzesiem i.. tak! Anią :D

Mniej więcej tu wypadają liczne próby zjazdu przez Anię, jednak nieznany rower sprawia, że wszystkie kończyły się niezbyt fajnie wyglądającymi szlifami po ziemi.


Jeszcze walczy :D

Kiedy skończyliśmy tę nierówną walkę z naturą, zrobiliśmy sobie krótką przerwę, wszyscy objeździli Specowego 29era i ruszyliśmy dalej.

Po wyjeździe z lasu Paweł pojechał do domu, reszta zaś skierowała się w stronę lotniska.

Na ostatnim podjeździe, pod lotnisko teoretycznie miała miejsce premia górska. Piszę teoretycznie, bo była jednoosobowa, także wygrana dla mnie żadna :D

Na lotnisku rozjazd, ja śmignąłem szybciej od chłopaków jadących w moją stronę, bo jeszcze imprezę miałem do ogarnięcia :)

I z owej imprezy, koncertu trochę nawet:
&ob=av3e


Oczywiście gleba :D

d41 - Deszczowo, technicznie


Czwartek, 5 kwietnia 2012


24.85

km

Teren -

8.00

km

Czas -

01:32

Średnia -

16.21

km/h

V max teren -

44.00

km/h

HR max -

(%)
BPM

HR avg -

(%)
BPM

kcal

6.0

°C

Ultra Sport

Ten dzień przerwy w środę to dobra rzecz jest. Porządne naładowanie baterii, choć tylko na czwartek ;)

Niestety dzisiaj pogoda sprawiła, że do wyjścia nie wystarczyła naładowana biobateria, potrzeba było również niemało samozaparcia... Od rana szaruga na niebie, ale odłączenie prądu w domu (od soboty, kiedy drzewo walnęło na ulicę, ciągnąc za sobą druty i słupy, elektrycy coś tam dłubią) przekonało mnie, że nie mam tu nic do roboty, toteż wskoczyłem na KATa, aby wykonać planowy trening techniczny.



A jak techniczny, to... Cygan :D Na pierwsze szlify założyłem sobie, że raczej przypatrzę się podjazdom niż zjazdom, bo nie dość, że sezon jeszcze młody, to w dodatku rozoranie ochraniaczy przy podparciu się nie byłoby radosną wieścią.


Jedyny techniczny element ze zjazdów na dziś, to ta ścieżka w poprzek

Jak zaplanowałem, tak zrobiłem i śmigając w większości znanymi już ścieżkami przeskoczyłem pod wyciąg na Szyndzielnię, gdzie wyczaiłem całkiem fajną, szybką i techniczną ścieżkę. Do zapamiętania!


"Widok" z Dębowca

Później wspinaczka na Dębowiec, z którego Konnym (naprawili już dziurę) do Wapienicy już w konkretnej ulewie.

Na koniec do Twomarku/Speca po dętki dla Tomka i z toną wody w butach do domu. Wyszło krótko, ale intensywnie ;)

Muzycznie to w sumie Slash
KategorieKategoria Cygański, Teren, MTB, Sam Komentarze Komentarze 4 Data 05.04.2012 Top W górę

d33 - Oooo, SIŁA!


Sobota, 24 marca 2012


50.54

km

Teren -

10.50

km

Czas -

02:53

Średnia -

17.53

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

203

( 97%)
BPM

HR avg -

155

( 74%)
BPM

2377

kcal

12.0

°C

Dzisiejszy trening machnąłem razem z Michałem, oraz częściowo z Maćkiem.

Zbiórka 10:10 u Maćka, następnie szybki przeskok do Cygańskiego. Później chwila pogadanki co,gdzie i jak mamy robić w wykonaniu Maćka, jedna próbna pętelka (1/3 podjazdu, 1/3 zjazdu w terenie, 1/3 płaskiego na rozkręcenie) i Maciek zostawił nas w trójkę: Michała, Mnie i Zadanie ;)


Michał udaje że napina - to już po ostatniej pętli :)

Pierwsze 5 pętli szło mega opornie - ani z siłą na podjeździe, ani z techniką (trekkingiem! :D ) na zjeździe, nie było tak jak powinno być. Później małe przełamanie i do 13 pętli już pewniej. Ostatnie 2 już tak oby aby, ale zrobione :)

Na koniec rozkręcenie przez Kamienicę i lotnisko.

Mniej więcej od 10 kółka wspomagałem się muzą, na ostatnim zapuściłem sobie:


I od razu lepiej noga podawała :)

d26 - Takiej pogodzie mówię zdecydowane TAK


Niedziela, 4 marca 2012


16.39

km

Teren -

0.10

km

Czas -

01:08

Średnia -

14.46

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

198

( 95%)
BPM

HR avg -

139

( 66%)
BPM

875

kcal

5.0

°C

Przy ciągle pięknej, wiosennej pogodzie śmignąłem do Cygańskiego, aby na króciutkim fragmencie asfaltu porobić siłowe sprinty.


Ścieżki już podsychają... ja chcę już na KATa :D

Nie przewidziałem, że ścieżką ową będą waliły tłumy spacerowiczów, także serię nieraz musiałem przerywać, coby jakową stonkę przepuścić.

Niestety, pod koniec przyuważyłem, że ktoś kto montował ojcu ten rower, dał ciała (nie ja :D ) i nie dokręcił miski supportu... Ciekawe od kiedy jeździ z lewą miską wykręconą dobre 2mm ?

Muzycznie do bólu to samo, na przykład:
KategorieKategoria Cygański, Asfaltem Komentarze Komentarze 0 Data 04.03.2012 Top W górę

d17 - Śnieżne śmiganie z Pawłem


Sobota, 11 lutego 2012


26.00

km

Teren -

18.00

km

Czas -

02:20

Średnia -

11.14

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

194

( 93%)
BPM

HR avg -

165

( 79%)
BPM

2263

kcal

-8.0

°C

Zimcok

Dystans i jakieś dodatkowe foty bezczelnie ściągnę od Piaska jak wrzuci wycieczkę

Dzisiaj o kwestii pulsu sza, bo jazda z Pawłem uniemożliwia mi trzymanie się założeń ;)
Po wrzuceniu wczorajszego "spacerku" po Cygańskim na twarzoksiążkę, Paweł delikatnie się oburzając, czemuż go nie zaprosiłem, wyszedł z propozycją pośmigania razem w dniu dzisiejszym.
Jako że już za chwilę kończą się mi ferie, byłem bardzo kontent na tą propozycję, także ze standardowym (że też oni się jeszcze nie nauczyli ;) ) opóźnieniem dojechałem pod tradycyjne miejsce zbiórki, market z niemiecką nazwą :)

Kiedy się zjawiłem na miejscu, Paweł zaproponował śmignięcie Bielskim klasykiem i choć z początku byłem dość pozytywnie doń nastawiony, to marznące dolne kończyny, a konkretnie ich część stąpająca po ziemi, szybko odwiodły mnie od akceptacji tego pomysłu.


Paweł myśliciel ;)

Skończyło się więc na Dębowcu, przelocie do Cygana w którym zaliczyliśmy parę ścieżek.

Muzyki ze względu na towarzystwo brak, ale oto co od paru dni ciągnie się za mną niezmiernie:


Zdjęcie z testowania się u Pawła:

d16 - Zimowy Cygański


Piątek, 10 lutego 2012


22.00

km

Teren -

18.00

km

Czas -

01:40

Średnia -

13.20

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

196

( 94%)
BPM

HR avg -

161

( 77%)
BPM

1610

kcal

-10.0

°C

Zimcok

Korzystając z "ocieplenia" jakie nawiedziło me piękne, górskie miasteczko, śmignąłem na dalsze zapoznawanie się z jazdą po śniegu.



Z początku zastanawiałem się między odwiedzeniem Cygańskiego a wjazdem na Dębowiec. Uznałem że zdecydowanie ciekawiej powinno być na pierwszej miejscówce, chyba się nie pomyliłem :)



Zawiodło niestety moje wyczucie czasu. Przez próby trzymania się zadanych stref na dojeździe, co jak widać po średnim tętnie, spełzło na panewce, dojazd do Cygana zamiast standardowych 15~20min zajął mi minut prawie 40 ;)



W samym już lasku, podjąłem heroiczną próbę ataku na ścieżkę wzdłuż toru saneczkowego, ale poziom jej wydeptania był wysoce poniżej spodziewanego, w skutek czego uznałem że pojadę na mój ulubiony, Horizonowy singielek, coby przyjrzeć się jak wygląda jazda po nim zimą.



Wygląda genialnie :) Żal było zatrzymywać się i robić foty, których pocykanie zakładałem od samego początku.



Planowałem jeszcze jeden przejazd tymże singlem, jednak skostniałe palce w stopach krzyknęły "NIE!", skutkiem czego zrobiłem sobie przerwę na herbatę i pocisnąłem do domu.



Podsumowując, bilans jak na tak naprawdę pierwsze zimowe kręcenie zaskakująco pozytywny. Ciągle mam stresa, że gdzieś tam pod kołami wyskoczy mi lód, jednak dzisiejszy wynik meczu Konrad:lód to 1:1. Zaorałem jednokrotnie nieco ziemię, ale później kiedy sytuacja była dość podobna, a prędkość wyższa, udało mi się wyjść cało bez podpórki :)

PS: KATa oczywiście teraz przeglądam, widelec posłałem na gwarancyjny, a reszta wygląda tak:



Dokupiłem parę pomarańczowych pierdółek-zacisk widoczny na fotce, topcap i podkładkę pod mostek, a oprócz tego w najbliższym czasie dojdzie do mnie pomarańczowa owijka :)

Muzyki dziś brak, a kawałek który zamierzałem wrzucić, bezczelnie usunęli z YT :/