Wpisy archiwalne w kategorii
MTB
Dystans całkowity: | 2351.92 km (w terenie 797.80 km; 33.92%) |
Czas w ruchu: | 136:17 |
Średnia prędkość: | 17.26 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.00 km/h |
Suma podjazdów: | 11812 m |
Maks. tętno maksymalne: | 217 (106 %) |
Maks. tętno średnie: | 189 (92 %) |
Suma kalorii: | 105151 kcal |
Liczba aktywności: | 64 |
Średnio na aktywność: | 36.75 km i 2h 07m |
Więcej statystyk |
d63 - Pętelka wokół Zapory
Wtorek, 22 maja 2012
28.94
km
Teren -
10.50
km
Czas -
01:35
Średnia -
18.28
km/h
V max teren -
51.00
km/h
HR max -
192
( 94%)
BPM
HR avg -
154
( 75%)
BPM
1341
kcal
22.0
°C
Ultra Sport
Wiaterek dziś nie mały, ale że wiał z południa, dość szybko schowałem się za górami.
Zaplanowane interwały postanowiłem zrobić na pętli wokół Zapory, gdzie byłem dość dawno.
Na lotnisku spotykam Grzesia, z którym zamieniam dwa słowa, a później koło "Strudzonych" wskakuję do lasu na pierwszą lepszą ścieżko-drogę w kierunku Zapory. Okazuje się ona przecinać owianą tajemnicą traskę FR, także już wiem gdzie to jest! :)
To jest BB, musicie uwierzyć mi na słowo ;)
Pętelka interwałowo, na górze spotykam rowerzystę na popasie, robię foty i w dół. Pewnie się nie czuję, dużo luźnych kamieni praktycznie uniemożliwia przechylenie roweru bez jazdy w poprzek trasy, co uskuteczniam, a w sumie dość ciekawe doświadczenie to jest ;)
Obok Zapory próbuję, bez skutku, podejść do technicznej ścianki, zostaje na później. Na koniec singielkami i przez lotnisko, rynek do domu.
Taka muzyczna ciekawostka:
&
Zaplanowane interwały postanowiłem zrobić na pętli wokół Zapory, gdzie byłem dość dawno.
Na lotnisku spotykam Grzesia, z którym zamieniam dwa słowa, a później koło "Strudzonych" wskakuję do lasu na pierwszą lepszą ścieżko-drogę w kierunku Zapory. Okazuje się ona przecinać owianą tajemnicą traskę FR, także już wiem gdzie to jest! :)
To jest BB, musicie uwierzyć mi na słowo ;)
Pętelka interwałowo, na górze spotykam rowerzystę na popasie, robię foty i w dół. Pewnie się nie czuję, dużo luźnych kamieni praktycznie uniemożliwia przechylenie roweru bez jazdy w poprzek trasy, co uskuteczniam, a w sumie dość ciekawe doświadczenie to jest ;)
Obok Zapory próbuję, bez skutku, podejść do technicznej ścianki, zostaje na później. Na koniec singielkami i przez lotnisko, rynek do domu.
Taka muzyczna ciekawostka:
&
d62 - Szyndzielnia na krótko
Niedziela, 20 maja 2012
30.60
km
Teren -
15.00
km
Czas -
02:05
Średnia -
14.69
km/h
V max teren -
44.00
km/h
HR max -
200
( 98%)
BPM
HR avg -
159
( 77%)
BPM
1871
kcal
22.0
°C
Ultra Sport
Dzisiaj, jako że czas ograniczony, postanowiłem odwiedzić dawno nie widzianą koleżankę. Szyndzielnia się nazywa i z bloga wynika, że ostatni raz się z nią spotkałem rok i trzy dni temu. Kawał czasu, nie ma co.
Jak już się tak wspominkowo zrobiło, to i podejście do trasy miałem lekko historyczne. A mianowicie postanowiłem przejechać żółty szlak Szyndzielnia-Kozia, którym kiedyś podjeżdżaliśmy wraz z Maćkiem. Tym razem przejechałem ją sam, no i w drugą stronę.
O tym, że dzisiaj nogi podawać nie będą, zorientowałem się już na Armii Krajowej, gdzie kręciłem jakby z zaciśniętym hamulcem. Tak bywa, nie ma się czym przejmować :)
Na Dębowcu chwila oddechu i ruszam nartostradą. Na podjeździe, na którym robiłem interwały, mijam kilkoro bikerów i bikerek, oraz morze ludzi - to oznacza tylko jedno - niedzielę ;) Niestety na końcowej części musiałem zrobić sobie chwilę przerwy, bo coś po chińsku spałem i plecy od rana mnie bolą, a podjazd w 5 strefie nie poprawia sytuacji :P
Na sam koniec, obok wyciągu orczykowego mijam kogoś z Gomoli, który coś do mnie mówił, ale muzyka w słuchawkach nie pozwoliła mi tego usłyszeć i ograniczyłem się do sztandarowego "czołem!" :D
Pogoda brzytwa :)
Po dość długim popasie obieram kurs na szlak żółty. Początek jest dokładnie taki jak zapamiętałem - kamienisty, dość trudny, zwłaszcza do zjazdu, toteż tylna, zatłuszczona czymś tarcza, po przepaleniu odzyskała wigor ;) Ja musiałem stanąć i sprzedać sobie mentalnego liścia, że się tak spinam i dalsza część szła już lepiej. Przed samą Kozią skracam podjeżdżając ściankę szlakiem niebieskim.
Na Koziej tłumy, jak z resztą wszędzie :/
Z Koziej zjazd katowanym zielonym wzdłuż toru, na którym ilość przygotowywanych band rośnie w tempie zastraszającym. Lubię to! Z głową to chłopaki robią, będzie na pewno bezpieczniej, bo pojawiają się one na trudnych zakrętach.
Już to, w wersji live wrzucałem, ale Therion ostatnio mnie trzyma ostro:
&
Jak już się tak wspominkowo zrobiło, to i podejście do trasy miałem lekko historyczne. A mianowicie postanowiłem przejechać żółty szlak Szyndzielnia-Kozia, którym kiedyś podjeżdżaliśmy wraz z Maćkiem. Tym razem przejechałem ją sam, no i w drugą stronę.
O tym, że dzisiaj nogi podawać nie będą, zorientowałem się już na Armii Krajowej, gdzie kręciłem jakby z zaciśniętym hamulcem. Tak bywa, nie ma się czym przejmować :)
Na Dębowcu chwila oddechu i ruszam nartostradą. Na podjeździe, na którym robiłem interwały, mijam kilkoro bikerów i bikerek, oraz morze ludzi - to oznacza tylko jedno - niedzielę ;) Niestety na końcowej części musiałem zrobić sobie chwilę przerwy, bo coś po chińsku spałem i plecy od rana mnie bolą, a podjazd w 5 strefie nie poprawia sytuacji :P
Na sam koniec, obok wyciągu orczykowego mijam kogoś z Gomoli, który coś do mnie mówił, ale muzyka w słuchawkach nie pozwoliła mi tego usłyszeć i ograniczyłem się do sztandarowego "czołem!" :D
Pogoda brzytwa :)
Po dość długim popasie obieram kurs na szlak żółty. Początek jest dokładnie taki jak zapamiętałem - kamienisty, dość trudny, zwłaszcza do zjazdu, toteż tylna, zatłuszczona czymś tarcza, po przepaleniu odzyskała wigor ;) Ja musiałem stanąć i sprzedać sobie mentalnego liścia, że się tak spinam i dalsza część szła już lepiej. Przed samą Kozią skracam podjeżdżając ściankę szlakiem niebieskim.
Na Koziej tłumy, jak z resztą wszędzie :/
Z Koziej zjazd katowanym zielonym wzdłuż toru, na którym ilość przygotowywanych band rośnie w tempie zastraszającym. Lubię to! Z głową to chłopaki robią, będzie na pewno bezpieczniej, bo pojawiają się one na trudnych zakrętach.
Już to, w wersji live wrzucałem, ale Therion ostatnio mnie trzyma ostro:
&
d61 - Serwisowo
Sobota, 19 maja 2012
20.88
km
Teren -
5.50
km
Czas -
01:05
Średnia -
19.27
km/h
V max teren -
34.00
km/h
HR max -
197
( 96%)
BPM
HR avg -
158
( 77%)
BPM
906
kcal
17.0
°C
Ultra Sport
Najpierw do Maćka, na przeglądzik. Niestety okazuje się że stery mam z anty-uszczelnieniem, także lipa lekka, ale za to piasty były w lepszej kondycji.
Później do Cygana na krótką (bez zjazdu zielonym) pętelkę i do domu przez zawalony ludźmi rynek. Tętno takie jakie jest, bo godzina rwanego tempa to za mało by je ustabilizować. Ale wreszcie pogoda :D
Później do Cygana na krótką (bez zjazdu zielonym) pętelkę i do domu przez zawalony ludźmi rynek. Tętno takie jakie jest, bo godzina rwanego tempa to za mało by je ustabilizować. Ale wreszcie pogoda :D
d60 - Dla odmiany... Cygański ;)
Czwartek, 17 maja 2012
24.60
km
Teren -
9.50
km
Czas -
01:42
Średnia -
14.47
km/h
V max teren -
43.00
km/h
HR max -
182
( 89%)
BPM
HR avg -
138
( 67%)
BPM
1282
kcal
14.0
°C
Ultra Sport
Raz kolejny wylądowałem w Cyganie, coby trochę się potechniczyć. Nie było to najszczęśliwsze, bo jakiś taki masakryczny odpływ sił mam ostatnio, toteż zwlec się na rower było ciężko, a i w trakcie jazdy mózg nie chciał się wyciszyć, flow nie było :/
Po deszczach się zazieleniło :)
Na zielonym zjeździe zmiany, bandy popoprawiane, jedna nowa, jak ktoś jeździć potrafi, to zabawę mieć będzie :)
Ależ zamuła...
Ewakuacja nieco szybsza niż planowałem, bo obita na rogu (SMICA już któryś raz upolowała moje kolano :/) rzepka nie dawała żyć :/
Po deszczach się zazieleniło :)
Na zielonym zjeździe zmiany, bandy popoprawiane, jedna nowa, jak ktoś jeździć potrafi, to zabawę mieć będzie :)
Ależ zamuła...
Ewakuacja nieco szybsza niż planowałem, bo obita na rogu (SMICA już któryś raz upolowała moje kolano :/) rzepka nie dawała żyć :/
d59 - Chłodna Tresna
Wtorek, 15 maja 2012
56.76
km
Teren -
0.00
km
Czas -
02:30
Średnia -
22.70
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
189
( 92%)
BPM
HR avg -
144
( 70%)
BPM
1834
kcal
12.0
°C
Ultra Sport
Dzisiaj w planach była względnie standardowa pętelka Wilkowice-Łodygowice-Żywiec-Lipowa-Buczkowice, ale wyszło nieco inaczej.
Taka pogoda utrzymuje się od soboty :/
Do Pietrzykowic zgodnie z planem, szybko - średnia 25,6 km/h, wynika z ukształtowania terenu, ale cieszyła oko ;) Niestety ruch na Żywieckiej zmienił mi plany i zamiast kierować się na miasto z browarem w nazwie, pokręciłem się asfaltami w Zabrzegu, by wylecieć na drogę na Tresną.
Tam dalej zgodnie z planem interwałowo, na zaporze pauza na foty i obejmuję kierunek na Międzybrodzie.
W Międzybrodziu na Przegibek, a w samym Bielsku kombinowany powrót coby jeszcze trochę km nałapać. Całą drogę towarzyszył mi kapuśniaczek, ICM prognozuje poprawę, oby się nie mylił, bo nie lubię takiej pogody ;)
No i padł 1000 km na Kacie 2.0 w tym sezonie :)
Taka pogoda utrzymuje się od soboty :/
Do Pietrzykowic zgodnie z planem, szybko - średnia 25,6 km/h, wynika z ukształtowania terenu, ale cieszyła oko ;) Niestety ruch na Żywieckiej zmienił mi plany i zamiast kierować się na miasto z browarem w nazwie, pokręciłem się asfaltami w Zabrzegu, by wylecieć na drogę na Tresną.
Tam dalej zgodnie z planem interwałowo, na zaporze pauza na foty i obejmuję kierunek na Międzybrodzie.
W Międzybrodziu na Przegibek, a w samym Bielsku kombinowany powrót coby jeszcze trochę km nałapać. Całą drogę towarzyszył mi kapuśniaczek, ICM prognozuje poprawę, oby się nie mylił, bo nie lubię takiej pogody ;)
No i padł 1000 km na Kacie 2.0 w tym sezonie :)
d58 - Zimni ogrodnicy vol. 1
Sobota, 12 maja 2012
25.95
km
Teren -
8.60
km
Czas -
01:24
Średnia -
18.54
km/h
V max teren -
37.00
km/h
HR max -
200
( 98%)
BPM
HR avg -
153
( 75%)
BPM
1118
kcal
13.0
°C
Ultra Sport
Dzisiejsze interwały zaplanowałem na ranną porę, bo ICM zapowiadał opady od 11. Miał rację, choć na całe szczęście konkretnej ulewy uniknąłem, raczej kapuśniak.
W Cygańskim szybkie serie podjazd rozwalonym asfaltem -> techniczny zjazd singlem Horizona (tak szybko jak dzisiaj, to jeszcze tam nie jeździłem, zdecydowanie "Lubię to!").
Powrót pod Dębowcem, a na zakończenie dokręcająca rundka po centrum.
W Cygańskim szybkie serie podjazd rozwalonym asfaltem -> techniczny zjazd singlem Horizona (tak szybko jak dzisiaj, to jeszcze tam nie jeździłem, zdecydowanie "Lubię to!").
Powrót pod Dębowcem, a na zakończenie dokręcająca rundka po centrum.
d57 - Spokojnie
Czwartek, 10 maja 2012
29.35
km
Teren -
2.50
km
Czas -
01:32
Średnia -
19.14
km/h
V max teren -
32.00
km/h
HR max -
189
( 92%)
BPM
HR avg -
138
( 67%)
BPM
995
kcal
17.0
°C
Ultra Sport
Z racji wolnego (matury) trening zrobiłem rano, coby później sobie dzień ustawić po swojemu.
Na spokojne, tlenowe kręcenie (no dobra, parę przepaleń sobie zafundowałem ;) ) uderzyłem na Wapienicę, później podjechałem do Jaworza, by przez lotnisko i centrum wrócić do domu. 500m przed domem lekkie spięcie na skrzyżowaniu - gość mający pierwszeństwo zwolnił dość znacznie, a ja odczytałem ot jako to że mnie puszcza. Obtrąbił mnie i opieprzył przez okno, no ale co poradzę, żem trochu nieogarnięty? ;) Sorry :)
Na spokojne, tlenowe kręcenie (no dobra, parę przepaleń sobie zafundowałem ;) ) uderzyłem na Wapienicę, później podjechałem do Jaworza, by przez lotnisko i centrum wrócić do domu. 500m przed domem lekkie spięcie na skrzyżowaniu - gość mający pierwszeństwo zwolnił dość znacznie, a ja odczytałem ot jako to że mnie puszcza. Obtrąbił mnie i opieprzył przez okno, no ale co poradzę, żem trochu nieogarnięty? ;) Sorry :)
d56 - Interwały
Wtorek, 8 maja 2012
37.22
km
Teren -
5.00
km
Czas -
01:52
Średnia -
19.94
km/h
V max teren -
32.00
km/h
HR max -
196
( 96%)
BPM
HR avg -
148
( 72%)
BPM
1335
kcal
13.0
°C
Ultra Sport
Najpierw przez centrum pod Kaufland, żeby zaliczyć jedną serię na podjeździe, później ścieżka zdrowia do Kamienicy, gdzie spotykam gościa z FR.org, rozmowny nie był, toteż przy kolejnym powtórzeniu go urwałem.
Potem koło Zapory, ścieżką wzdłuż rzeki do Wapienicy, lekkie dobicie Recona w Twomarku i do Jaworza Górnego spotkać się z dziadkiem. Trochę pokręciliśmy razem, potem każdy w swoją stronę pojechał. W Jaworzu spotykam Dominika, dwa słowa i jadę dalej.
Powrót po "nowemu" przez rynek i centrum.
Potem koło Zapory, ścieżką wzdłuż rzeki do Wapienicy, lekkie dobicie Recona w Twomarku i do Jaworza Górnego spotkać się z dziadkiem. Trochę pokręciliśmy razem, potem każdy w swoją stronę pojechał. W Jaworzu spotykam Dominika, dwa słowa i jadę dalej.
Powrót po "nowemu" przez rynek i centrum.
d54 - Deszczowy power
Piątek, 4 maja 2012
79.81
km
Teren -
2.50
km
Czas -
03:33
Średnia -
22.48
km/h
V max teren -
20.00
km/h
HR max -
188
( 92%)
BPM
HR avg -
137
( 67%)
BPM
2466
kcal
14.0
°C
Ultra Sport
Ależ dzisiaj noga podawała :) A jaki puls ładny :D Ale na głupotę i pogodę nie ma rady... Po kolei.
Plan zakładał podobny dystans po górach do Ujsoł, gdzie to reszta familii aktualnie rezyduje. Na tych 70-80 km wyszłoby około 2000 m w pionie, także słusznie.
Niestety, już wczoraj było praktycznie pewne, że dziś będzie padać, mimo to wstałem o tej 6:15 i po kursie do sklepu po wodę, ruszyłem na Żywiec. Zimno nie było, ale zasnute niebo nie dawało wielkich szans na wykonanie planu.
Po przeskoczeniu za Żywcem w stronę Juszczyny, gdzie zamierzałem wbić się w teren, zaczęło kropić. Nim dojechałem do zjazdu na szlak, padało już dość odczuwalnie. Nie chciałem śmigać w deszczu w nieznanych górach, toteż pojechałem dalej asfaltem z powrotem do Żywca.
Później standardowo - Lipowa, Słotwina, Buczkowice. Na zakończenie pokręciłem się po mieście, spotykając przy tym spore ilości maturzystów :)
A co do głupoty. 500m przed domem, na światłach przyblokowałem odciążony przód i rower pięknie uciekł w bok :/
Przesłuchiwania tegorocznych Sonispherów ciąg dalszy
Plan zakładał podobny dystans po górach do Ujsoł, gdzie to reszta familii aktualnie rezyduje. Na tych 70-80 km wyszłoby około 2000 m w pionie, także słusznie.
Niestety, już wczoraj było praktycznie pewne, że dziś będzie padać, mimo to wstałem o tej 6:15 i po kursie do sklepu po wodę, ruszyłem na Żywiec. Zimno nie było, ale zasnute niebo nie dawało wielkich szans na wykonanie planu.
Po przeskoczeniu za Żywcem w stronę Juszczyny, gdzie zamierzałem wbić się w teren, zaczęło kropić. Nim dojechałem do zjazdu na szlak, padało już dość odczuwalnie. Nie chciałem śmigać w deszczu w nieznanych górach, toteż pojechałem dalej asfaltem z powrotem do Żywca.
Później standardowo - Lipowa, Słotwina, Buczkowice. Na zakończenie pokręciłem się po mieście, spotykając przy tym spore ilości maturzystów :)
A co do głupoty. 500m przed domem, na światłach przyblokowałem odciążony przód i rower pięknie uciekł w bok :/
Przesłuchiwania tegorocznych Sonispherów ciąg dalszy
d53 - Ekspresowy Cygański
Czwartek, 3 maja 2012
26.99
km
Teren -
10.50
km
Czas -
01:30
Średnia -
17.99
km/h
V max teren -
47.00
km/h
HR max -
209
(102%)
BPM
HR avg -
159
( 77%)
BPM
1388
kcal
20.0
°C
Ultra Sport
Dość późno, bo o 17:50 wskakuję na rower, by wykonać dzisiejsze interwały. Początkowo miała to być wspinaczka na Szyndzielnię, jednak relacja Dawida o ilości ludzi skutecznie mnie doń zniechęciła.
Pojechałem więc do Cygana, gdzie nieco zmodyfikowałem standardową pętlę pod kątem długości interwału.
Na zakończenie śmignąłem pod Dębowiec, by zobaczyć od drugiej strony jak wygląda wycinka pod "ośrodek narciarski":
Nie pamiętam kiedy to ostatni raz był tu śnieg nadający się do jazdy na deskach. Fuckin logic :/
Później obok Hali pod Dębowcem, gdzie grał Kult, a na zakończenie rozkręcająca rundka po centrum.
Skoro w transporcie na Turbacz z zacisku sztycy zeszła dość brzydko anoda, nie miałem oporów aby założyć taki, ułatwiający życie patent:
Już widać, że się przyda ;)
&hd=1
Pojechałem więc do Cygana, gdzie nieco zmodyfikowałem standardową pętlę pod kątem długości interwału.
Na zakończenie śmignąłem pod Dębowiec, by zobaczyć od drugiej strony jak wygląda wycinka pod "ośrodek narciarski":
Nie pamiętam kiedy to ostatni raz był tu śnieg nadający się do jazdy na deskach. Fuckin logic :/
Później obok Hali pod Dębowcem, gdzie grał Kult, a na zakończenie rozkręcająca rundka po centrum.
Skoro w transporcie na Turbacz z zacisku sztycy zeszła dość brzydko anoda, nie miałem oporów aby założyć taki, ułatwiający życie patent:
Już widać, że się przyda ;)
&hd=1