Ścieżki w Cygańskim


Poniedziałek, 31 października 2011


23.16

km

Teren -

10.00

km

Czas -

01:31

Średnia -

15.27

km/h

V max teren -

43.00

km/h

HR max -

205

(100%)
BPM

HR avg -

158

( 77%)
BPM

1234

kcal

10.0

°C

Ultra Sport

Korzystając z wolnego poniedziałku śmignąłem do Cygańskiego, coby przejechać chociaż jedną pętelkę Horizona 8H. Nie jechałem do końca tak jak wiodła trasa (bez dojazdu pod ATH) także czas 26:05 nie dziwi.

Dzisiaj pierwszy raz od bardzo dawna (jeśli nie raz pierwszy w ogóle) tętno przyjmowało wartości bardziej pro. Choć nie widać tego ani po średniej ani po HR max (deptanie pod górkę swoje zrobiło), to tętno na dojeździe miałem o do 30 BPM niższe niż dotychczas.

Później explorer mode po Cyganie podczas którego zaiwaniłem gdzieś blatem i wygiąłem jednego zęba, goddamn :/
KategorieKategoria Cygański, Teren Komentarze Komentarze 2 Data 31.10.2011 Top W górę

Ustroń again


Niedziela, 30 października 2011


72.63

km

Teren -

13.00

km

Czas -

03:54

Średnia -

18.62

km/h

V max teren -

25.00

km/h

HR max -

198

( 97%)
BPM

HR avg -

149

( 73%)
BPM

2992

kcal

10.0

°C

Ultra Sport

Again jak again ;)

Przejazd trasy zawodów JBG2 z nieco niedomagającym Blachą, dla którego wielkie w tym miejscu gratki za samozaparcie na trasie :)

Dojazd do Ustronia standardowy, nuudą zaczyna wiać. Na samej trasie warunki na piątkę z plusem, można było bezpiecznie szarżować, nie to co ostatnio :D

Niestety nie załapaliśmy się na drewniany zjazd, który w czasie naszego pobytu na "eSkach" rozmontowano :/

Tak czy owak, mam nadzieję że w przyszły weekend pogoda się utrzyma i pozwoli podwieźć 4 litery wozem do Ustronia i przejechanie większej ilości pętli.
KategorieKategoria Z ekipą, Teren Komentarze Komentarze 0 Data 30.10.2011 Top W górę

Jesień, jesień


Sobota, 29 października 2011


29.98

km

Teren -

13.50

km

Czas -

02:05

Średnia -

14.39

km/h

V max teren -

43.00

km/h

HR max -

201

( 98%)
BPM

HR avg -

162

( 79%)
BPM

1609

kcal

10.0

°C

Ultra Sport

Czyli wyjazd z cyklu "Foto & Fun".

Z Dawidem ruszamy z Pigalu w stronę Kauflanda, gdzie po krótkiej chwili dołącza do nas Paweł, wraz z którym ruszamy ścieżką zdrowia w stronę Dębowca. Od ostatniej mej wizyty trochę się tam pozmieniało, także trochu kalecząc i gubiąc się po drodze dojechałem pod Dębowiec, jak okazało się sam.

Chłopaki w którymś momencie pojechali w lewo, ja zaś ich goniąc pojechałem w prawo i... trochę się zagubiłem :)




Później Dębowiec, przeskok do Cygana i po wielu pauzach na foty powrót do domu :)



Chwilowy powrót wiosny


Piątek, 28 października 2011


21.32

km

Teren -

3.20

km

Czas -

01:12

Średnia -

17.77

km/h

V max teren -

48.00

km/h

HR max -

199

( 97%)
BPM

HR avg -

159

( 77%)
BPM

686

kcal

15.0

°C

Ultra Sport

Może to za duże słowo, ale całkiem kulturalnie pykałem dzisiaj w krótkich gaciach i dopiero po zmroku założyłem nogawki.

Króciutki wypad z Pawłem, z terenu to byliśmy na Dębowcu, można by rzec że luźne otwarcie (oby) dość rowerowego długiego weekendu.

No i po zawodach ;)


Czwartek, 20 października 2011


11.85

km

Teren -

5.00

km

Czas -

01:00

Średnia -

11.85

km/h

V max teren -

13.00

km/h

HR max -

195

( 95%)
BPM

HR avg -

157

( 76%)
BPM

kcal

10.0

°C

Ultra Sport

Chcąc ogarnąć sobie traskę sobotnich zawodów organizowanych przez JBG, wyciągnąłem dziadka coby mnie do Ustronia podwiózł, bo z czasem krucho.

Dobrze że się przejechałem, teraz wiem, że w sobotę to co najwyżej pokibicuję przełajowcom :P


Niestety, trasa sama w sobie nie jest prosta ( z cyklu dobrego wyzwania ) ale w takich warunkach jakie są tam aktualnie ( błoto, glina, łyse korzenie ) nie widzę tam siebie, zwłaszcza że na przejeździe testowym zgubiłem rower dobre 5 razy, z czego raz poleciałem na twarz w kamienie :/



Tak wyglądała opona po zdecydowanie lepszej części trasy, trochę dalej zamieniała się w pełnego slicka :/

Szkoda że pogoda sprawiła że warunki są jakie są, ale nie chciałbym żeby finisz był taki jak w Wodzisławiu ;)
KategorieKategoria Teren Komentarze Komentarze 0 Data 21.10.2011 Top W górę

Dla odmiany... Cygański :)


Wtorek, 18 października 2011


25.57

km

Teren -

9.00

km

Czas -

01:36

Średnia -

15.98

km/h

V max teren -

44.00

km/h

HR max -

199

( 97%)
BPM

HR avg -

159

( 77%)
BPM

1508

kcal

11.0

°C

Ultra Sport

Najpierw do Twomarku, dopompować Recona, który w dalszym ciągu uporczywie składał się na zjazdach, mimo dobicia doń zalecanych dla mojej wagi 80 a nawet 85psi. Jest 90 i jakby odzyskał nieco wigor w pracy przy zjeździe.

Później do Cygana, najpierw podjazd-zjazd wzdłuż toru saneczkowego (chyba lepsza opcja niż dojazd na około, przy okazji podjeżdżanie po korzeniach ogarnę :D ). Potem chwila mocniejszego depnięcia z myślą o sobotnich zawodach (może Majkę namierzę? :D ) i kolejne stromsze zjazdy i śmignięcie na szybkiego, Horizonowego singielka i do doma :)
KategorieKategoria Cygański, Teren Komentarze Komentarze 0 Data 18.10.2011 Top W górę

Ścieżki w okolicy


Niedziela, 16 października 2011


32.23

km

Teren -

20.00

km

Czas -

02:12

Średnia -

14.65

km/h

V max teren -

40.00

km/h

HR max -

199

( 97%)
BPM

HR avg -

167

( 81%)
BPM

1991

kcal

8.0

°C

Ultra Sport

Testując nogawki Northwave (zajebiaszcze, ciepłe, oddychają i nie zjeżdżają z nogi) ruszyłem się z kawał czasu nie widzianym na wspólnym rowerowaniu Pawłem.

Zaczęliśmy od "odpytania" mnie z rowerowania w Cygańskim, z którego w magiczny sposób przeteleportowaliśmy się na Dębowiec, z którego wyskoczyliśmy do Wapienicy, gdzie wodowałem przy przejeździe przez rzekę ;) Na całe szczęście tylko nogą, ale tak czy owak jazdy był to koniec :)

Był to kolejny wyjazd pod znakiem zwariowanego pulsu. Przez pierwszą godzinę wysiłku miałem avg 179, by skończyło się na tym co widać. Dziwy, dziwy.

Feel the power ;)


Piątek, 14 października 2011


22.86

km

Teren -

7.50

km

Czas -

01:32

Średnia -

14.91

km/h

V max teren -

35.50

km/h

HR max -

191

( 93%)
BPM

HR avg -

156

( 76%)
BPM

1201

kcal

8.0

°C

Ultra Sport

Czyli kolejny wypadzik z cyklu "teren => technika".

Kolejne eksperymenty z ustawieniem się na rowerku (0 podkładek pod mostkiem) chyba udane, jeździło mi się świetnie, wreszcie za pierwszym razem przejechałem jedną z tarek z korzeni (jeszcze jedna i będzie super :D ), sterowność niespotykana, zobaczymy jak z wygodą będzie.

No i wreszcie wskazania pulsometru przestały być przedziwne, przestałem spędzać >50% czasu w Sigmowej Power Zone (>163 BPM), tym razem równą połowę spędziłem w Fitness Zone (>143 BPM).
Powrót po ćmoku :)
KategorieKategoria Cygański, Teren Komentarze Komentarze 0 Data 14.10.2011 Top W górę

Jeden dzień, a dwa wypady


Czwartek, 13 października 2011


81.34

km

Teren -

9.00

km

Czas -

03:52

Średnia -

21.04

km/h

V max teren -

35.00

km/h

HR max -

194

( 95%)
BPM

HR avg -

163

( 79%)
BPM

2166

kcal

7.0

°C

Ultra Sport

Najpierw korzystając ze zwolnienia z dwóch pierwszych lekcji śmignąłem do Cygańskiego na szybkie przeoranie znanych kawałków, włączając tym razem stromszy zjeździk, na którym nie tak dawno kręciłem się z Maćkiem. Od tego czasu popadało, no i spadły liście, czego świadomy niby byłem, ale w momencie w którym rower wyjechał mi spod tyłka, przekonanie to na nic mi się nie zdało.

Potem po lekcjach śmiganie na południe, skończone w Węgierskiej, a i tak od Buczkowic jazda po ćmoku. Nienawidzę jak tak szybko robi się ciemno :/

Mała pętla Beskidzka


Niedziela, 9 października 2011


108.74

km

Teren -

8.00

km

Czas -

04:38

Średnia -

23.47

km/h

V max teren -

37.00

km/h

HR max -

200

( 98%)
BPM

HR avg -

165

( 80%)
BPM

3707

kcal

11.0

°C

Ultra Sport

Chcąc wykorzystać względnie suchą niedzielę, ruszyłem KATem na szosę, coby sprawdzić, jak ma się kwestia długotrwałego siedzenia na tyłku. Ma się średnio, ale to kwestia ustawienia siodła miejmy nadzieję.

Ruszyłem się więc na odkładaną od tygodni/miesięcy Kubalonkę, chcąc zahaczyć o widokową knajpkę, którą odwiedziłem czas jakiś temu.

Wypad był też okazją do sprawdzenia większego (30l) plecaka i świeżutko kupionej Sigmy PC15. O ile do pulsometru zastrzeżeń nie mam, to z plecakiem dogadać do końca się nie mogłem, rurka od Camela utrudniała zakładanie pokrowca, ale dało się zrobić :)

Oczywiście zaraz po wyjściu zaatakował mnie przelotny deszczyk, który zostawiłem już na lotnisku.

Podjazd pod Kubalonkę, choć nadspodziewanie krótki, spędziłem pod znakiem wariującego pulsu.

Na górze pauza na batona i kicha w dół. Cholernie zimno było, jednak na końcu udało się złapać nieco grzejącego słoneczka. Słoneczka, które pogrywało sobie ostro. O 12.30 w Bielsku było ciemno, a w Istebnej parę godzin później (15?) było przemiło.

Wspomniane problemy na podjazdach spowodowały że choć dwa albo trzy razy rezygnowałem z nadarzających się rozjazdów na czerwony rowerowy (omija podjazd zboczem Ochodzitej) za razem trzecim (albo czwartym) się poddałem.

(Barania? za mgłą, 10 min wcześniej jechałem w słońcu, raczej zimowym, ale słońcu)
I była to słuszna decyzja, fajny asfalcik, zero ruchu, w takich klimatach dojechałem prawie do Milówki. O przelotówce rzędu 27 km/h nie wspomnę.

Potem standardem do domu.
KategorieKategoria Asfaltem Komentarze Komentarze 1 Data 09.10.2011 Top W górę