Wpisy archiwalne w kategorii
Z ekipą
Dystans całkowity: | 2353.93 km (w terenie 546.90 km; 23.23%) |
Czas w ruchu: | 131:09 |
Średnia prędkość: | 17.95 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.00 km/h |
Suma podjazdów: | 9259 m |
Maks. tętno maksymalne: | 207 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 187 (91 %) |
Suma kalorii: | 81550 kcal |
Liczba aktywności: | 47 |
Średnio na aktywność: | 50.08 km i 2h 47m |
Więcej statystyk |
d42 - Objazd BM we Wrocławiu
Poniedziałek, 9 kwietnia 2012
77.24
km
Teren -
50.00
km
Czas -
04:25
Średnia -
17.49
km/h
V max teren -
45.00
km/h
HR max -
200
( 98%)
BPM
HR avg -
156
( 76%)
BPM
4096
kcal
10.0
°C
Ultra Sport
Kolejność zdjęć i opisu jest absolutnie przypadkowa - pamięć już nie ta ;)
Dzisiejszy wypad odbył się pod patronatem, przewodnictwem Tomka.
Pausenbrot ;)
Czas jakiś temu ugadaliśmy się na wspólny objazd Wrocławskiego Mega. Zabrałem się z rodzinką do samochodu w 3 rowery, coby ojciec wraz z siostrą pokręcili się po Wrocku w czasie kiedy z Tomkiem będziemy szukali jakże profesjonalnie przygotowanej przez BM trasy. Bo to, że śladu gpx nie ma na tydzień przed startem, a mapka na stronie jest nieaktualna to niestety, totalna amatorka :/
Znaleźliśmy 3 znaki. Na 60 km :D
Po ugoszczeniu nas przez rodzinę Tomka (przekaż Tomku, że wszystko było GENIALNE ! :D ) ruszyliśmy się w kierunku startu. Na początek Tomek pokazał mi ścieżki które ma właściwie pod samym domem, następnie wylądowaliśmy pod Sedesem:
Po 9 km od startu wylądowaliśmy na boisku, gdzie w przyszłą niedzielę będzie Bike Maratonowy młyn.
Tomek próbuje wymyślić co autor trasy miał na myśli ;)
Trasę pamiętam jak przez mgłę, nic poważnego na niej się nie znalazło, sporo okazji do ataku/stracenia pozycji będzie, bo właściwie koło 60-70% (wybaczcie, mat-fiz-inf ;) ) biegnie po szerokich duktach.
W pewnym momencie dojechał do nas inny kolarz startujący na mega, ale kiedy zrobiliśmy sobie przerwę na batony, to nam uciekł. Po 20 km znaleźliśmy go siedzącego na trasie z walniętą dętką :/
Ktoś z wieży się nam przygląda
Z ciekawszych fragmentów to na pętli MEGA/GIGA są dwa zjazdy - jeden nietrudny ale bardzo szybki, drugi już trudniejszy, po rozrytej ziemi, wąski, podłoża może jest na dwie opony - może być nieciekawie jak ktoś poleci. No bo nie ja :D
Wspomniany zjazd
Oprócz tego jest też jeden piaskowy podjazd - jak doschnie dogłębnie to będzie wesoło :D Dzisiaj jeszcze można było złapać przyczepność nawet na stojaka:
Ciekawa jest spora część powrotnej strony na MINI - parę singli się udało wkręcić, będzie przyjemniej :) Nawet agrafkę!
Minę mam... ciekawą ;)
Z ciekawszych rzeczy, to Tomek próbował pływać z rowerem, nie wiedzieć czemu, nie udało mu się :D Na całe szczęście błoto przeschło dość szybko ;) No i dzika spotkaliśmy :) Po drodze urządziliśmy sobie małą Premię Górską, którą chyba nawet wygrałem :)
Już w drodze powrotnej pod stadionem
Tomku jeszcze raz dzięki!
Wrocek jeśli o ścieżki chodzi to zdecydowanie jest:
Dzisiejszy wypad odbył się pod patronatem, przewodnictwem Tomka.
Pausenbrot ;)
Czas jakiś temu ugadaliśmy się na wspólny objazd Wrocławskiego Mega. Zabrałem się z rodzinką do samochodu w 3 rowery, coby ojciec wraz z siostrą pokręcili się po Wrocku w czasie kiedy z Tomkiem będziemy szukali jakże profesjonalnie przygotowanej przez BM trasy. Bo to, że śladu gpx nie ma na tydzień przed startem, a mapka na stronie jest nieaktualna to niestety, totalna amatorka :/
Znaleźliśmy 3 znaki. Na 60 km :D
Po ugoszczeniu nas przez rodzinę Tomka (przekaż Tomku, że wszystko było GENIALNE ! :D ) ruszyliśmy się w kierunku startu. Na początek Tomek pokazał mi ścieżki które ma właściwie pod samym domem, następnie wylądowaliśmy pod Sedesem:
Po 9 km od startu wylądowaliśmy na boisku, gdzie w przyszłą niedzielę będzie Bike Maratonowy młyn.
Tomek próbuje wymyślić co autor trasy miał na myśli ;)
Trasę pamiętam jak przez mgłę, nic poważnego na niej się nie znalazło, sporo okazji do ataku/stracenia pozycji będzie, bo właściwie koło 60-70% (wybaczcie, mat-fiz-inf ;) ) biegnie po szerokich duktach.
W pewnym momencie dojechał do nas inny kolarz startujący na mega, ale kiedy zrobiliśmy sobie przerwę na batony, to nam uciekł. Po 20 km znaleźliśmy go siedzącego na trasie z walniętą dętką :/
Ktoś z wieży się nam przygląda
Z ciekawszych fragmentów to na pętli MEGA/GIGA są dwa zjazdy - jeden nietrudny ale bardzo szybki, drugi już trudniejszy, po rozrytej ziemi, wąski, podłoża może jest na dwie opony - może być nieciekawie jak ktoś poleci. No bo nie ja :D
Wspomniany zjazd
Oprócz tego jest też jeden piaskowy podjazd - jak doschnie dogłębnie to będzie wesoło :D Dzisiaj jeszcze można było złapać przyczepność nawet na stojaka:
Ciekawa jest spora część powrotnej strony na MINI - parę singli się udało wkręcić, będzie przyjemniej :) Nawet agrafkę!
Minę mam... ciekawą ;)
Z ciekawszych rzeczy, to Tomek próbował pływać z rowerem, nie wiedzieć czemu, nie udało mu się :D Na całe szczęście błoto przeschło dość szybko ;) No i dzika spotkaliśmy :) Po drodze urządziliśmy sobie małą Premię Górską, którą chyba nawet wygrałem :)
Już w drodze powrotnej pod stadionem
Tomku jeszcze raz dzięki!
Wrocek jeśli o ścieżki chodzi to zdecydowanie jest:
d35 - W sumie to jakby znów rower mam
Poniedziałek, 26 marca 2012
42.31
km
Teren -
2.00
km
Czas -
02:18
Średnia -
18.40
km/h
V max teren -
24.00
km/h
HR max -
177
( 86%)
BPM
HR avg -
127
( 62%)
BPM
1378
kcal
13.0
°C
Ultra Sport
Po wczorajszej szalonej wycieczce samochodowo-PKSowej przybył do mnie pewien niepozorny gość, na którego od dłuższego czasu czekałem. Oczywiście chodzi o długonogiego amerykańca z pod znaku Rock Shoxa :) Na wariata po nocy i rano przed szkołą złożyłem rower do kupy zussamen, no bo jak to tak, żeby nieużywany stał ;)
Po spotkaniu się z Michałem, podskoczyliśmy do Twomarku vel Specialized Concept Store (nomen omen całkiem wyczesany asortyment, także warto :) ) żeby sprawdzić jak z ciśnieniem w Reconie (okazało się, że jak przed serwisem 100PSI to było względnie ok, to teraz przy 75-80 jest super, ciekawostka :) ), a przy okazji podejść do tematu mniejszej ramki dla Młodego (sorry Michał, chyba to do Ciebie przylgnie :P ).
Następnie przeskoczyliśmy w stronę Międzyrzecza, by trochę przed nim odbić na lewo, coby się dziś lekko zgubić. Wyszło z tego niewiele, bo po 10 min trafiliśmy do centrum rzeczonej wiochy, a dalsze próby pobłądzenia kończyły się u kogoś na podwórku.
Kontynuowaliśmy więc jazdę w kierunku Goczałkowic, by stanąć na przerwie chwilę przed samym zbiornikiem pod sklepem. Po drodze kiepsko ustabilizowana (gratuluję sam sobie patentu ze sznurkiem :D ) lewa owijka zaczęła się odrolowywać, ale w sumie udało się to jakoś znieść.
Powrót standardowo przez Ligotę i Mazańcowice, gdzie rozjeżdżamy się, a ja atakuję podjazd od kościoła, na którym wczoraj ścigałem się z Pawłem. Dzisiaj nieco inne podejście - stała kontrolowana moc i tętno na siedząco. Udało się :)
Powrót przez Trzy Lipki, coby się choć trochę wyżyć w terenie ;)
Muzyki brak, w chwilach kiedy przelatuję przez PC leci ostatnio dużo Slasha:
Po spotkaniu się z Michałem, podskoczyliśmy do Twomarku vel Specialized Concept Store (nomen omen całkiem wyczesany asortyment, także warto :) ) żeby sprawdzić jak z ciśnieniem w Reconie (okazało się, że jak przed serwisem 100PSI to było względnie ok, to teraz przy 75-80 jest super, ciekawostka :) ), a przy okazji podejść do tematu mniejszej ramki dla Młodego (sorry Michał, chyba to do Ciebie przylgnie :P ).
Następnie przeskoczyliśmy w stronę Międzyrzecza, by trochę przed nim odbić na lewo, coby się dziś lekko zgubić. Wyszło z tego niewiele, bo po 10 min trafiliśmy do centrum rzeczonej wiochy, a dalsze próby pobłądzenia kończyły się u kogoś na podwórku.
Kontynuowaliśmy więc jazdę w kierunku Goczałkowic, by stanąć na przerwie chwilę przed samym zbiornikiem pod sklepem. Po drodze kiepsko ustabilizowana (gratuluję sam sobie patentu ze sznurkiem :D ) lewa owijka zaczęła się odrolowywać, ale w sumie udało się to jakoś znieść.
Powrót standardowo przez Ligotę i Mazańcowice, gdzie rozjeżdżamy się, a ja atakuję podjazd od kościoła, na którym wczoraj ścigałem się z Pawłem. Dzisiaj nieco inne podejście - stała kontrolowana moc i tętno na siedząco. Udało się :)
Powrót przez Trzy Lipki, coby się choć trochę wyżyć w terenie ;)
Muzyki brak, w chwilach kiedy przelatuję przez PC leci ostatnio dużo Slasha:
d33 - Oooo, SIŁA!
Sobota, 24 marca 2012
50.54
km
Teren -
10.50
km
Czas -
02:53
Średnia -
17.53
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
203
( 97%)
BPM
HR avg -
155
( 74%)
BPM
2377
kcal
12.0
°C
Dzisiejszy trening machnąłem razem z Michałem, oraz częściowo z Maćkiem.
Zbiórka 10:10 u Maćka, następnie szybki przeskok do Cygańskiego. Później chwila pogadanki co,gdzie i jak mamy robić w wykonaniu Maćka, jedna próbna pętelka (1/3 podjazdu, 1/3 zjazdu w terenie, 1/3 płaskiego na rozkręcenie) i Maciek zostawił nas w trójkę: Michała, Mnie i Zadanie ;)
Michał udaje że napina - to już po ostatniej pętli :)
Pierwsze 5 pętli szło mega opornie - ani z siłą na podjeździe, ani z techniką (trekkingiem! :D ) na zjeździe, nie było tak jak powinno być. Później małe przełamanie i do 13 pętli już pewniej. Ostatnie 2 już tak oby aby, ale zrobione :)
Na koniec rozkręcenie przez Kamienicę i lotnisko.
Mniej więcej od 10 kółka wspomagałem się muzą, na ostatnim zapuściłem sobie:
I od razu lepiej noga podawała :)
Zbiórka 10:10 u Maćka, następnie szybki przeskok do Cygańskiego. Później chwila pogadanki co,gdzie i jak mamy robić w wykonaniu Maćka, jedna próbna pętelka (1/3 podjazdu, 1/3 zjazdu w terenie, 1/3 płaskiego na rozkręcenie) i Maciek zostawił nas w trójkę: Michała, Mnie i Zadanie ;)
Michał udaje że napina - to już po ostatniej pętli :)
Pierwsze 5 pętli szło mega opornie - ani z siłą na podjeździe, ani z techniką (trekkingiem! :D ) na zjeździe, nie było tak jak powinno być. Później małe przełamanie i do 13 pętli już pewniej. Ostatnie 2 już tak oby aby, ale zrobione :)
Na koniec rozkręcenie przez Kamienicę i lotnisko.
Mniej więcej od 10 kółka wspomagałem się muzą, na ostatnim zapuściłem sobie:
I od razu lepiej noga podawała :)
d30 - Otwarcie sezonu na kolarską opaleniznę
Niedziela, 18 marca 2012
75.76
km
Teren -
0.00
km
Czas -
03:11
Średnia -
23.80
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
190
( 91%)
BPM
HR avg -
155
( 74%)
BPM
2829
kcal
15.0
°C
Na zaproponowaną przez Grześka niedzielną pętlę wokół Goczałkowic standardowo się lekko spóźniłem, choć tym razem wraz z Pawłem.
Ilość ludzi, którą na lotnisku zobaczyłem zaskoczyła mnie dość mocno - zamiast standardowej 3-4 pojawiło się osób 8, z czego część świeża, także jak pozostali członkowie "starej gwardii" się pojawią, to powinno być super :)
Przerwa na łatanie dętki gdzieś w Strumieniu
Najpierw nieco kręcąc śmignęliśmy na Międzyrzecze, później w Rudzicy pauza w sklepie, potem długi fragment z dość fajną średnią rzędu ~28-30 km/h, przerwa na łatanie dobitej dętki, znów długo długo nic, chwila na zdjęcia na tamie na Goczałkach, zjazd na kolejny popas pod sklep, no i rozjazd w Mazańcowicach.
Na tamie
Jechało mi się spoko, chłopaki z początku podśmiewali się z mojej pozycji na grzybiarza, ale jak przyszło co do czego i można było schować się do mojego tunelu aero, to nikt nie marudził ;)
Ukradłem Maćkowi mapę:
Ilość ludzi, którą na lotnisku zobaczyłem zaskoczyła mnie dość mocno - zamiast standardowej 3-4 pojawiło się osób 8, z czego część świeża, także jak pozostali członkowie "starej gwardii" się pojawią, to powinno być super :)
Przerwa na łatanie dętki gdzieś w Strumieniu
Najpierw nieco kręcąc śmignęliśmy na Międzyrzecze, później w Rudzicy pauza w sklepie, potem długi fragment z dość fajną średnią rzędu ~28-30 km/h, przerwa na łatanie dobitej dętki, znów długo długo nic, chwila na zdjęcia na tamie na Goczałkach, zjazd na kolejny popas pod sklep, no i rozjazd w Mazańcowicach.
Na tamie
Jechało mi się spoko, chłopaki z początku podśmiewali się z mojej pozycji na grzybiarza, ale jak przyszło co do czego i można było schować się do mojego tunelu aero, to nikt nie marudził ;)
Ukradłem Maćkowi mapę:
d27 - Goczałki z chłopakami
Wtorek, 6 marca 2012
50.51
km
Teren -
1.00
km
Czas -
02:32
Średnia -
19.94
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
152
( 73%)
BPM
HR avg -
187
( 89%)
BPM
1914
kcal
°C
Mimo lekkiego przeziębienia, kiedy Maciek zaproponował mi wypadzik na Goczałkowice z Michałem, z którym lata temu do podstawówki razem uczęszczaliśmy, nie pozostawało mi nic, jak powiedzieć zakatarzone TAK!
Rowerek służy za statyw ;)
No więc pojechaliśmy chyba najbardziej pokręconą drogą na owe Goczałki, by wrócić po ciemku. W Mazańcowicach odpadłem od chłopaków w lewo, coby skrócić sobie drogę, oni zaś pojechali w swoją stronę :)
Muzyki brak, ale na PC króluje:
Rowerek służy za statyw ;)
No więc pojechaliśmy chyba najbardziej pokręconą drogą na owe Goczałki, by wrócić po ciemku. W Mazańcowicach odpadłem od chłopaków w lewo, coby skrócić sobie drogę, oni zaś pojechali w swoją stronę :)
Muzyki brak, ale na PC króluje:
d17 - Śnieżne śmiganie z Pawłem
Sobota, 11 lutego 2012
26.00
km
Teren -
18.00
km
Czas -
02:20
Średnia -
11.14
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
194
( 93%)
BPM
HR avg -
165
( 79%)
BPM
2263
kcal
-8.0
°C
Zimcok
Dystans i jakieś dodatkowe foty bezczelnie ściągnę od Piaska jak wrzuci wycieczkę
Dzisiaj o kwestii pulsu sza, bo jazda z Pawłem uniemożliwia mi trzymanie się założeń ;)
Po wrzuceniu wczorajszego "spacerku" po Cygańskim na twarzoksiążkę, Paweł delikatnie się oburzając, czemuż go nie zaprosiłem, wyszedł z propozycją pośmigania razem w dniu dzisiejszym.
Jako że już za chwilę kończą się mi ferie, byłem bardzo kontent na tą propozycję, także ze standardowym (że też oni się jeszcze nie nauczyli ;) ) opóźnieniem dojechałem pod tradycyjne miejsce zbiórki, market z niemiecką nazwą :)
Kiedy się zjawiłem na miejscu, Paweł zaproponował śmignięcie Bielskim klasykiem i choć z początku byłem dość pozytywnie doń nastawiony, to marznące dolne kończyny, a konkretnie ich część stąpająca po ziemi, szybko odwiodły mnie od akceptacji tego pomysłu.
Paweł myśliciel ;)
Skończyło się więc na Dębowcu, przelocie do Cygana w którym zaliczyliśmy parę ścieżek.
Muzyki ze względu na towarzystwo brak, ale oto co od paru dni ciągnie się za mną niezmiernie:
Zdjęcie z testowania się u Pawła:
Dzisiaj o kwestii pulsu sza, bo jazda z Pawłem uniemożliwia mi trzymanie się założeń ;)
Po wrzuceniu wczorajszego "spacerku" po Cygańskim na twarzoksiążkę, Paweł delikatnie się oburzając, czemuż go nie zaprosiłem, wyszedł z propozycją pośmigania razem w dniu dzisiejszym.
Jako że już za chwilę kończą się mi ferie, byłem bardzo kontent na tą propozycję, także ze standardowym (że też oni się jeszcze nie nauczyli ;) ) opóźnieniem dojechałem pod tradycyjne miejsce zbiórki, market z niemiecką nazwą :)
Kiedy się zjawiłem na miejscu, Paweł zaproponował śmignięcie Bielskim klasykiem i choć z początku byłem dość pozytywnie doń nastawiony, to marznące dolne kończyny, a konkretnie ich część stąpająca po ziemi, szybko odwiodły mnie od akceptacji tego pomysłu.
Paweł myśliciel ;)
Skończyło się więc na Dębowcu, przelocie do Cygana w którym zaliczyliśmy parę ścieżek.
Muzyki ze względu na towarzystwo brak, ale oto co od paru dni ciągnie się za mną niezmiernie:
Zdjęcie z testowania się u Pawła:
Ustroń again
Niedziela, 30 października 2011
72.63
km
Teren -
13.00
km
Czas -
03:54
Średnia -
18.62
km/h
V max teren -
25.00
km/h
HR max -
198
( 97%)
BPM
HR avg -
149
( 73%)
BPM
2992
kcal
10.0
°C
Ultra Sport
Again jak again ;)
Przejazd trasy zawodów JBG2 z nieco niedomagającym Blachą, dla którego wielkie w tym miejscu gratki za samozaparcie na trasie :)
Dojazd do Ustronia standardowy, nuudą zaczyna wiać. Na samej trasie warunki na piątkę z plusem, można było bezpiecznie szarżować, nie to co ostatnio :D
Niestety nie załapaliśmy się na drewniany zjazd, który w czasie naszego pobytu na "eSkach" rozmontowano :/
Tak czy owak, mam nadzieję że w przyszły weekend pogoda się utrzyma i pozwoli podwieźć 4 litery wozem do Ustronia i przejechanie większej ilości pętli.
Przejazd trasy zawodów JBG2 z nieco niedomagającym Blachą, dla którego wielkie w tym miejscu gratki za samozaparcie na trasie :)
Dojazd do Ustronia standardowy, nuudą zaczyna wiać. Na samej trasie warunki na piątkę z plusem, można było bezpiecznie szarżować, nie to co ostatnio :D
Niestety nie załapaliśmy się na drewniany zjazd, który w czasie naszego pobytu na "eSkach" rozmontowano :/
Tak czy owak, mam nadzieję że w przyszły weekend pogoda się utrzyma i pozwoli podwieźć 4 litery wozem do Ustronia i przejechanie większej ilości pętli.
Jesień, jesień
Sobota, 29 października 2011
29.98
km
Teren -
13.50
km
Czas -
02:05
Średnia -
14.39
km/h
V max teren -
43.00
km/h
HR max -
201
( 98%)
BPM
HR avg -
162
( 79%)
BPM
1609
kcal
10.0
°C
Ultra Sport
Czyli wyjazd z cyklu "Foto & Fun".
Z Dawidem ruszamy z Pigalu w stronę Kauflanda, gdzie po krótkiej chwili dołącza do nas Paweł, wraz z którym ruszamy ścieżką zdrowia w stronę Dębowca. Od ostatniej mej wizyty trochę się tam pozmieniało, także trochu kalecząc i gubiąc się po drodze dojechałem pod Dębowiec, jak okazało się sam.
Chłopaki w którymś momencie pojechali w lewo, ja zaś ich goniąc pojechałem w prawo i... trochę się zagubiłem :)
Później Dębowiec, przeskok do Cygana i po wielu pauzach na foty powrót do domu :)
Z Dawidem ruszamy z Pigalu w stronę Kauflanda, gdzie po krótkiej chwili dołącza do nas Paweł, wraz z którym ruszamy ścieżką zdrowia w stronę Dębowca. Od ostatniej mej wizyty trochę się tam pozmieniało, także trochu kalecząc i gubiąc się po drodze dojechałem pod Dębowiec, jak okazało się sam.
Chłopaki w którymś momencie pojechali w lewo, ja zaś ich goniąc pojechałem w prawo i... trochę się zagubiłem :)
Później Dębowiec, przeskok do Cygana i po wielu pauzach na foty powrót do domu :)
Chwilowy powrót wiosny
Piątek, 28 października 2011
21.32
km
Teren -
3.20
km
Czas -
01:12
Średnia -
17.77
km/h
V max teren -
48.00
km/h
HR max -
199
( 97%)
BPM
HR avg -
159
( 77%)
BPM
686
kcal
15.0
°C
Ultra Sport
Może to za duże słowo, ale całkiem kulturalnie pykałem dzisiaj w krótkich gaciach i dopiero po zmroku założyłem nogawki.
Króciutki wypad z Pawłem, z terenu to byliśmy na Dębowcu, można by rzec że luźne otwarcie (oby) dość rowerowego długiego weekendu.
Króciutki wypad z Pawłem, z terenu to byliśmy na Dębowcu, można by rzec że luźne otwarcie (oby) dość rowerowego długiego weekendu.
Ścieżki w okolicy
Niedziela, 16 października 2011
32.23
km
Teren -
20.00
km
Czas -
02:12
Średnia -
14.65
km/h
V max teren -
40.00
km/h
HR max -
199
( 97%)
BPM
HR avg -
167
( 81%)
BPM
1991
kcal
8.0
°C
Ultra Sport
Testując nogawki Northwave (zajebiaszcze, ciepłe, oddychają i nie zjeżdżają z nogi) ruszyłem się z kawał czasu nie widzianym na wspólnym rowerowaniu Pawłem.
Zaczęliśmy od "odpytania" mnie z rowerowania w Cygańskim, z którego w magiczny sposób przeteleportowaliśmy się na Dębowiec, z którego wyskoczyliśmy do Wapienicy, gdzie wodowałem przy przejeździe przez rzekę ;) Na całe szczęście tylko nogą, ale tak czy owak jazdy był to koniec :)
Był to kolejny wyjazd pod znakiem zwariowanego pulsu. Przez pierwszą godzinę wysiłku miałem avg 179, by skończyło się na tym co widać. Dziwy, dziwy.
Zaczęliśmy od "odpytania" mnie z rowerowania w Cygańskim, z którego w magiczny sposób przeteleportowaliśmy się na Dębowiec, z którego wyskoczyliśmy do Wapienicy, gdzie wodowałem przy przejeździe przez rzekę ;) Na całe szczęście tylko nogą, ale tak czy owak jazdy był to koniec :)
Był to kolejny wyjazd pod znakiem zwariowanego pulsu. Przez pierwszą godzinę wysiłku miałem avg 179, by skończyło się na tym co widać. Dziwy, dziwy.