Wpisy archiwalne w kategorii

Asfaltem

Dystans całkowity:5707.00 km (w terenie 260.30 km; 4.56%)
Czas w ruchu:258:48
Średnia prędkość:22.05 km/h
Maksymalna prędkość:51.00 km/h
Suma podjazdów:7937 m
Maks. tętno maksymalne:209 (102 %)
Maks. tętno średnie:196 (96 %)
Suma kalorii:102298 kcal
Liczba aktywności:131
Średnio na aktywność:43.56 km i 1h 58m
Więcej statystyk

d55 - Tlenowo po mieście


Niedziela, 6 maja 2012


16.00

km

Teren -

0.00

km

Czas -

00:55

Średnia -

17.45

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

171

( 83%)
BPM

HR avg -

120

( 58%)
BPM

499

kcal

20.0

°C

Roman

Dzisiejszy wypadzik razem z ojcem. Krótka pętla po mieście, najpierw lotnisko, później przez Kamienicę na Olszówkę, gdzie ja zostaję pogadać z Maćkiem o przyszłości Romana. Oj, niepewnie się rysuje, niepewnie...

KategorieKategoria Asfaltem, Szosówka Komentarze Komentarze 0 Data 06.05.2012 Top W górę

d54 - Deszczowy power


Piątek, 4 maja 2012


79.81

km

Teren -

2.50

km

Czas -

03:33

Średnia -

22.48

km/h

V max teren -

20.00

km/h

HR max -

188

( 92%)
BPM

HR avg -

137

( 67%)
BPM

2466

kcal

14.0

°C

Ultra Sport

Ależ dzisiaj noga podawała :) A jaki puls ładny :D Ale na głupotę i pogodę nie ma rady... Po kolei.

Plan zakładał podobny dystans po górach do Ujsoł, gdzie to reszta familii aktualnie rezyduje. Na tych 70-80 km wyszłoby około 2000 m w pionie, także słusznie.

Niestety, już wczoraj było praktycznie pewne, że dziś będzie padać, mimo to wstałem o tej 6:15 i po kursie do sklepu po wodę, ruszyłem na Żywiec. Zimno nie było, ale zasnute niebo nie dawało wielkich szans na wykonanie planu.



Po przeskoczeniu za Żywcem w stronę Juszczyny, gdzie zamierzałem wbić się w teren, zaczęło kropić. Nim dojechałem do zjazdu na szlak, padało już dość odczuwalnie. Nie chciałem śmigać w deszczu w nieznanych górach, toteż pojechałem dalej asfaltem z powrotem do Żywca.

Później standardowo - Lipowa, Słotwina, Buczkowice. Na zakończenie pokręciłem się po mieście, spotykając przy tym spore ilości maturzystów :)

A co do głupoty. 500m przed domem, na światłach przyblokowałem odciążony przód i rower pięknie uciekł w bok :/


Przesłuchiwania tegorocznych Sonispherów ciąg dalszy
KategorieKategoria Asfaltem, MTB, Sam Komentarze Komentarze 7 Data 04.05.2012 Top W górę

d50 - Rekreacja


Piątek, 27 kwietnia 2012


51.48

km

Teren -

9.00

km

Czas -

02:38

Średnia -

19.55

km/h

V max teren -

35.00

km/h

HR max -

191

( 93%)
BPM

HR avg -

146

( 71%)
BPM

2065

kcal

22.0

°C

Ultra Sport

Dzisiejszy wypad zacząłem od rozgrzewkowej pętli po centrum, następnie przeskoczyłem na lotnisko, z którego skierowałem się pod Zaporę, by ścieżką nad Białką przeskoczyć do centrum Wapienicy.

Stamtąd dojechałem do dziadka na działkę, skąd po krótkiej przerwie ruszyliśmy na spokojne, wiosenne kręcenie do Jaworza pod Błatnią. Tam przerwa "przy źródełku" i powrót.

Na koniec powrót dokładnie tą samą trasą do domu - coraz bardziej podoba mi się wariant przez centrum, z rynkiem i "deptakiem" na 11 listopada - ruch żaden, a piesi jacyś jakby rozgarnięci ;)

KategorieKategoria Asfaltem, MTB Komentarze Komentarze 0 Data 27.04.2012 Top W górę

d44 - Chyba pada


Czwartek, 12 kwietnia 2012


47.56

km

Teren -

2.00

km

Czas -

02:17

Średnia -

20.83

km/h

V max teren -

30.00

km/h

HR max -

178

( 87%)
BPM

HR avg -

145

( 71%)
BPM

1681

kcal

7.0

°C

Ultra Sport

Dzisiejszy trening w założeniach miał być luźnym, technicznym kręceniem. Takimi założeniami podzieliłem się na naszej grupie na FB. Chęć zgłosili Ania i Paweł.

Niestety aura założenia popsuła i dzień już od rana był pochmurny, jednak deszczu nie było. Czekał, aż przyjdę do domu, wskoczę w obciski i potwierdzę na FB, kogo i gdzie przyjdzie mi dziś spotkać :)

Jako że wyjścia nie było, w deszczu o różnej intensywności prześmignąłem do Górek po Anię, która przywitała mnie jakże ciepłym "Ale ty masz twarz!", co w sumie było oczywistą reakcją na moją facjatę przykrytą warstewką błota wyniesioną ze skrótu Jaworze-Górki :D

W międzyczasie Paweł zadzwonił z wiadomością, że dlań za mokro na jazdę, toteż pozostaliśmy bez planu. Nikt w teren wybrać się nie chciał, także pomknęliśmy z powrotem do Bielska zameldować się w Twomarku/SCS po bidon, drugi koszyk nań i detkę na zmianę. Wszystko z myślą o niedzieli :)

Później odprowadziłem Anię aż do granicy z Jaworzem i już sam wróciłem przez lotnisko do domu.

Dzięki Aniu za nie odpadnięcie przez pogodę ! :D

Muzycznie nakręca
KategorieKategoria Asfaltem, Z ekipą, MTB Komentarze Komentarze 0 Data 12.04.2012 Top W górę

d40 - Pogoda!


Wtorek, 3 kwietnia 2012


59.52

km

Teren -

2.50

km

Czas -

02:36

Średnia -

22.89

km/h

V max teren -

28.50

km/h

HR max -

(%)
BPM

HR avg -

(%)
BPM

kcal

12.0

°C

Ultra Sport

Jak ten 40 dzień szybko nadszedł :)

Dzisiaj jakoś łokropnie nie chciało mi się na ten rower iść, na całe szczęście, przy pomocy znajomych (pozdro!) jakoś się zmotywowałem i dobrze, bo to ponoć ostatni ładny dzień w tym tygodniu (w sumie to jednocześnie pierwszy...).



Kiedy wskoczyłem w obciski w wersji wiosennej, uznałem że trza by zapowiadane w niedzielę Ostre ściągnąć.


Jeszcze trochę, zejdą śniegi i się policzymy ;)

Kiedy przyszło do wyboru trasy, wsparłem się zaplanowanym na dziś treningiem, który zasugerował wariant przez Łodygowice, co w sumie jest logiczne - w tygodniu do Buczkowic o tej porze ciągną tłumy.



Także zaczynając od ścieżki do Wilkowic, następnie kawałek podjazdu, po czym duuużo zjazdu i tu następuje pierwszy machjąg z planem - zamiast jak niedawno skręcić na Kalną, sprawdziłem wariant dość oklepany, ale lepiej się w trening wpisujący, czyli Leśniankę.


Komin wkrótce zniknie, do oddania mam jeszcze jedną podkładkę i opaskę z bikepure.org. Chętny ktoś?

Kiedyż to wylądowałem w Lipowej pod sklepem, gdzie nieco poczarowałem z pozycją (przy okazji zorientowałem się, że z rozpędu założyłem kierunkowego HG-X na odwrót, co tłumaczy problemy z dostrojeniem napędu :D ), uznałem że takie tradycyjne ruszenie się do domu, to za mało jak na tak epicką aurę.

Toteż mimo całkiem fajnej średniej (aj, jakby to >26km/h ładnie wyglądało ;) ), postanowiłem wjechać głębiej w dolinę Zimnika (niedźwiedzia nie spotkałem) i pośmigać trochę na ścieżkach otaczających parking przy Leśnictwie - blisko, szybko, no i pewne, że sucho.


Nie wiedzieć czemu, k800i nie jest w stanie ogarnąć koloru tej owijki, który jest zdecydowanie bardziej pomarańczowy

Po nieudanych podejściach do zrobienia jakiegoś fajniejszego zdjęcia w akcji, jakie to udają się np. Jackowi, za co dziękuję 10s samowyzwalaczowi w telefonie, zawinąłem się nazad, po drodze wskakując w nogawki - zimno nie było, ale na kolanka już za późno ;)



Muzycznie rządzi i dzieli:



Dobre wieści od SIGMY - wczoraj posłali mi zwrotną paczkę, zobaczymy co w niej będzie, oby nie kartofle ;)
KategorieKategoria Asfaltem, MTB, Sam Komentarze Komentarze 0 Data 03.04.2012 Top W górę

d39 - Poranne śmiganie


Poniedziałek, 2 kwietnia 2012


17.41

km

Teren -

1.50

km

Czas -

00:58

Średnia -

18.01

km/h

V max teren -

17.00

km/h

HR max -

(%)
BPM

HR avg -

(%)
BPM

kcal

2.0

°C

Ultra Sport

Kiedy okazało się, że w skutek zwolnienia z dwóch polskich (nieodżałowane godziny :D ) do szkoły mam na 10:10, uznałem, że wartoby spróbować śmignąć na rower rańcem.


Lotnisko rankiem

Jak pomyślałem, tak zrobiłem i guzdrząc się, przecież to poniedziałek, o 7:40 wpinałem już zatrzaski pod domem. Jako że bezpieczną godziną powrotu, umożliwiającą spokojne ogarnięcie się, była 9, toteż szybko w głowie ułożyłem plan - najpierw koło szkoły, coby na podjeździe się rozgrzać, bo ciepło nie jest, a potem na lotnisko, trochę terenu u Pawła na osiedlu i powrót znów przez centrum (ostatnio dużo lepiej mi się tamtędy wraca, no i dokładam te 2 km ;) )

KategorieKategoria Asfaltem, MTB, Sam Komentarze Komentarze 2 Data 02.04.2012 Top W górę

d38 - Prima aprilisowa pogoda


Niedziela, 1 kwietnia 2012


22.01

km

Teren -

1.50

km

Czas -

01:02

Średnia -

21.30

km/h

V max teren -

24.00

km/h

HR max -

(%)
BPM

HR avg -

(%)
BPM

kcal

3.0

°C

Ultra Sport

Ja tam nie chcę nic mówić, ale ktoś kto steruje pogodą ma z nas aktualnie niezły ubaw, jak widzi ludzi starających się zmieścić swój pobyt na zewnątrz między kolejnymi opadami gradu/śniegu.

Po wczorajszym luźnym kręceniu miałem niesamowity głód jazdy na góralu, toteż po obiedzie, kiedy tylko pojawiły się pierwsze promienie słońca, wyskoczyłem na rower.

Nim zdążyłem ogarnąć się z toną ciuchów jakiej temperatura rzędu 3 stopni wymaga, śniegograd począł padać znów, ale miałem nadzieję, że opady ustąpią. Ustąpiły dopiero po jakiś 5 km, kiedy skręcałem na ścieżkę do Wilkowic, którą jakiś czas temu pokazali mi Paweł i Dawid.

Po wyjechaniu z niej, padać zaczęło znów, ze zdwojoną siłą. A że plan zakładał jazdę do drugich opadów, miast kręcić dalej (planowo Ostre), skręciłem w lewo, skąd Żywiecką przemieściłem się do miasta, w którym pokręciłem się trochę po centrum i wróciłem.

Muzycznie nihil novi:

d36 - Taki sobie teścik machnąłem


Czwartek, 29 marca 2012


24.86

km

Teren -

1.50

km

Czas -

01:16

Średnia -

19.63

km/h

V max teren -

24.00

km/h

HR max -

(%)
BPM

HR avg -

(%)
BPM

kcal

5.0

°C

Ultra Sport

Jest to pierwszy z oby jak najmniejszej ilości wpisów bez danych z pulsaka - dzisiaj posłałem go SIGMIE zobaczymy, co z tym poczną :/

Teoretycznie miałem dzisiaj pierwszy planowy wypad w teren, coby doszlifować (a właściwie, to się jej w ogóle naumieć ;) ) technikę. Jednak jako że już od wczoraj było pewne, że dzisiaj po 16 padać będzie na pewno, a mój głód roweru jest wielki, to zdecydowałem się na machnięcie pierwszego z obowiązkowych comiesięcznych testów - podjazd na Przegibek.

Jako że moje szczęście ciągle za mną chodzi (myślę że w moim przypadku zdecydowanie jeździ. Na rowerze ) to rozlało się dokładnie w momencie kiedy ruszałem spod stacji paliw, która jest początkiem tej czasówki.

Teraz z całą pewnością mogę powiedzieć, że za luźno zacząłem - mogłem kręcić te 2-3 km/h szybciej, na pewno odbiłoby się to pozytywnie na czasie. Powodem tego był brak pulsaka - wiedziałem, że jak na początku przegazuję i przekroczę AT to nie wyrobię całości. Dopiero po ok. 3 minutach spróbowałem podkręcić tempo do ~25km/h co przyszło zadziwiająco łatwo, oraz nie wiązało się z przekroczeniem AT.
Niestety prawie całą pierwszą, odsłoniętą część pokonałem z wmordewindem :/

Później szło dużo gorzej - nie mam międzyczasu, który pozwoliłby mi się odnieść do zeszłorocznych czasów z obejmujących tylko główną część podjazdu, ale czuję, że jeśli jest lepiej, to tylko minimalnie.

Summa summarum - ~7.5 km podjazdu pokonałem w 22:45 min, co daje średnią ~19.5km/h
Jest już do czego się porównywać. Jak na deszcz i wiatr, chyba niema źle :) Zaraz poszukam u Pawła jakiegoś pkt. odniesienia.

Niestety zarówno kurtka, jak i ochraniacze nie wyrobiły z taką ilością wody i na górze byłem kompletnie przemoczony. Po chwili przerwy ruszyłem w dół asfaltem, na którym w dalszym ciągu było czuć lekki wiatr (się dziad akurat zmienił :/), także zjazd asfaltem przy ~30km/h odpadał. Odbiłem więc na zielony szlak, niegdyś katowany w drugą stronę. Kompletny brak wyczucia roweru, liście, mokre kamienie, no i przede wszystkim ściągnięty każdy cm mięśni... nie nie wyglebiłem :D Nie było nawet blisko :) W dodatku na dolnej partii podjąłem się trudniejszej, mocno korzenistej linii i w sumie niewiele brakowało, a bym przejechał. Kolejnych prób nie było, bo bym pewnie zamarzł ;P


Pomagał mi o taki błotniczek - AssSaver homemade ;)

Później nieco naokoło po BB, żeby między domami się rozgrzać.

Muzycznie My Riot, a na podjeździe Iron Maiden z Seventh Son of a Seventh Son. Na PC rządzi i dzieli zdecydowanie:
KategorieKategoria Asfaltem, Testy Komentarze Komentarze 4 Data 29.03.2012 Top W górę

d35 - W sumie to jakby znów rower mam


Poniedziałek, 26 marca 2012


42.31

km

Teren -

2.00

km

Czas -

02:18

Średnia -

18.40

km/h

V max teren -

24.00

km/h

HR max -

177

( 86%)
BPM

HR avg -

127

( 62%)
BPM

1378

kcal

13.0

°C

Ultra Sport

Po wczorajszej szalonej wycieczce samochodowo-PKSowej przybył do mnie pewien niepozorny gość, na którego od dłuższego czasu czekałem. Oczywiście chodzi o długonogiego amerykańca z pod znaku Rock Shoxa :) Na wariata po nocy i rano przed szkołą złożyłem rower do kupy zussamen, no bo jak to tak, żeby nieużywany stał ;)



Po spotkaniu się z Michałem, podskoczyliśmy do Twomarku vel Specialized Concept Store (nomen omen całkiem wyczesany asortyment, także warto :) ) żeby sprawdzić jak z ciśnieniem w Reconie (okazało się, że jak przed serwisem 100PSI to było względnie ok, to teraz przy 75-80 jest super, ciekawostka :) ), a przy okazji podejść do tematu mniejszej ramki dla Młodego (sorry Michał, chyba to do Ciebie przylgnie :P ).

Następnie przeskoczyliśmy w stronę Międzyrzecza, by trochę przed nim odbić na lewo, coby się dziś lekko zgubić. Wyszło z tego niewiele, bo po 10 min trafiliśmy do centrum rzeczonej wiochy, a dalsze próby pobłądzenia kończyły się u kogoś na podwórku.

Kontynuowaliśmy więc jazdę w kierunku Goczałkowic, by stanąć na przerwie chwilę przed samym zbiornikiem pod sklepem. Po drodze kiepsko ustabilizowana (gratuluję sam sobie patentu ze sznurkiem :D ) lewa owijka zaczęła się odrolowywać, ale w sumie udało się to jakoś znieść.



Powrót standardowo przez Ligotę i Mazańcowice, gdzie rozjeżdżamy się, a ja atakuję podjazd od kościoła, na którym wczoraj ścigałem się z Pawłem. Dzisiaj nieco inne podejście - stała kontrolowana moc i tętno na siedząco. Udało się :)
Powrót przez Trzy Lipki, coby się choć trochę wyżyć w terenie ;)

Muzyki brak, w chwilach kiedy przelatuję przez PC leci ostatnio dużo Slasha:

d34 - Szybkie Goczałkowice


Niedziela, 25 marca 2012


36.92

km

Teren -

0.10

km

Czas -

01:27

Średnia -

25.46

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

198

( 97%)
BPM

HR avg -

150

( 73%)
BPM

1247

kcal

15.0

°C

Na dzisiejsze śmiganko umówiłem się z Michałem, a po wrzuceniu informacji na FB dołączył się do nas Paweł.

Dzisiaj plan zakładał konkretniejsze tempo, co w sumie się udało, po średniej tego nie widać, bośmy przed samym zbiornikiem zrobili sobie luźniejsze kręconko ;)