Wpisy archiwalne w kategorii

MTB

Dystans całkowity:2351.92 km (w terenie 797.80 km; 33.92%)
Czas w ruchu:136:17
Średnia prędkość:17.26 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:11812 m
Maks. tętno maksymalne:217 (106 %)
Maks. tętno średnie:189 (92 %)
Suma kalorii:105151 kcal
Liczba aktywności:64
Średnio na aktywność:36.75 km i 2h 07m
Więcej statystyk

d41 - Deszczowo, technicznie


Czwartek, 5 kwietnia 2012


24.85

km

Teren -

8.00

km

Czas -

01:32

Średnia -

16.21

km/h

V max teren -

44.00

km/h

HR max -

(%)
BPM

HR avg -

(%)
BPM

kcal

6.0

°C

Ultra Sport

Ten dzień przerwy w środę to dobra rzecz jest. Porządne naładowanie baterii, choć tylko na czwartek ;)

Niestety dzisiaj pogoda sprawiła, że do wyjścia nie wystarczyła naładowana biobateria, potrzeba było również niemało samozaparcia... Od rana szaruga na niebie, ale odłączenie prądu w domu (od soboty, kiedy drzewo walnęło na ulicę, ciągnąc za sobą druty i słupy, elektrycy coś tam dłubią) przekonało mnie, że nie mam tu nic do roboty, toteż wskoczyłem na KATa, aby wykonać planowy trening techniczny.



A jak techniczny, to... Cygan :D Na pierwsze szlify założyłem sobie, że raczej przypatrzę się podjazdom niż zjazdom, bo nie dość, że sezon jeszcze młody, to w dodatku rozoranie ochraniaczy przy podparciu się nie byłoby radosną wieścią.


Jedyny techniczny element ze zjazdów na dziś, to ta ścieżka w poprzek

Jak zaplanowałem, tak zrobiłem i śmigając w większości znanymi już ścieżkami przeskoczyłem pod wyciąg na Szyndzielnię, gdzie wyczaiłem całkiem fajną, szybką i techniczną ścieżkę. Do zapamiętania!


"Widok" z Dębowca

Później wspinaczka na Dębowiec, z którego Konnym (naprawili już dziurę) do Wapienicy już w konkretnej ulewie.

Na koniec do Twomarku/Speca po dętki dla Tomka i z toną wody w butach do domu. Wyszło krótko, ale intensywnie ;)

Muzycznie to w sumie Slash
KategorieKategoria Cygański, Teren, MTB, Sam Komentarze Komentarze 4 Data 05.04.2012 Top W górę

d40 - Pogoda!


Wtorek, 3 kwietnia 2012


59.52

km

Teren -

2.50

km

Czas -

02:36

Średnia -

22.89

km/h

V max teren -

28.50

km/h

HR max -

(%)
BPM

HR avg -

(%)
BPM

kcal

12.0

°C

Ultra Sport

Jak ten 40 dzień szybko nadszedł :)

Dzisiaj jakoś łokropnie nie chciało mi się na ten rower iść, na całe szczęście, przy pomocy znajomych (pozdro!) jakoś się zmotywowałem i dobrze, bo to ponoć ostatni ładny dzień w tym tygodniu (w sumie to jednocześnie pierwszy...).



Kiedy wskoczyłem w obciski w wersji wiosennej, uznałem że trza by zapowiadane w niedzielę Ostre ściągnąć.


Jeszcze trochę, zejdą śniegi i się policzymy ;)

Kiedy przyszło do wyboru trasy, wsparłem się zaplanowanym na dziś treningiem, który zasugerował wariant przez Łodygowice, co w sumie jest logiczne - w tygodniu do Buczkowic o tej porze ciągną tłumy.



Także zaczynając od ścieżki do Wilkowic, następnie kawałek podjazdu, po czym duuużo zjazdu i tu następuje pierwszy machjąg z planem - zamiast jak niedawno skręcić na Kalną, sprawdziłem wariant dość oklepany, ale lepiej się w trening wpisujący, czyli Leśniankę.


Komin wkrótce zniknie, do oddania mam jeszcze jedną podkładkę i opaskę z bikepure.org. Chętny ktoś?

Kiedyż to wylądowałem w Lipowej pod sklepem, gdzie nieco poczarowałem z pozycją (przy okazji zorientowałem się, że z rozpędu założyłem kierunkowego HG-X na odwrót, co tłumaczy problemy z dostrojeniem napędu :D ), uznałem że takie tradycyjne ruszenie się do domu, to za mało jak na tak epicką aurę.

Toteż mimo całkiem fajnej średniej (aj, jakby to >26km/h ładnie wyglądało ;) ), postanowiłem wjechać głębiej w dolinę Zimnika (niedźwiedzia nie spotkałem) i pośmigać trochę na ścieżkach otaczających parking przy Leśnictwie - blisko, szybko, no i pewne, że sucho.


Nie wiedzieć czemu, k800i nie jest w stanie ogarnąć koloru tej owijki, który jest zdecydowanie bardziej pomarańczowy

Po nieudanych podejściach do zrobienia jakiegoś fajniejszego zdjęcia w akcji, jakie to udają się np. Jackowi, za co dziękuję 10s samowyzwalaczowi w telefonie, zawinąłem się nazad, po drodze wskakując w nogawki - zimno nie było, ale na kolanka już za późno ;)



Muzycznie rządzi i dzieli:



Dobre wieści od SIGMY - wczoraj posłali mi zwrotną paczkę, zobaczymy co w niej będzie, oby nie kartofle ;)
KategorieKategoria Asfaltem, MTB, Sam Komentarze Komentarze 0 Data 03.04.2012 Top W górę

d39 - Poranne śmiganie


Poniedziałek, 2 kwietnia 2012


17.41

km

Teren -

1.50

km

Czas -

00:58

Średnia -

18.01

km/h

V max teren -

17.00

km/h

HR max -

(%)
BPM

HR avg -

(%)
BPM

kcal

2.0

°C

Ultra Sport

Kiedy okazało się, że w skutek zwolnienia z dwóch polskich (nieodżałowane godziny :D ) do szkoły mam na 10:10, uznałem, że wartoby spróbować śmignąć na rower rańcem.


Lotnisko rankiem

Jak pomyślałem, tak zrobiłem i guzdrząc się, przecież to poniedziałek, o 7:40 wpinałem już zatrzaski pod domem. Jako że bezpieczną godziną powrotu, umożliwiającą spokojne ogarnięcie się, była 9, toteż szybko w głowie ułożyłem plan - najpierw koło szkoły, coby na podjeździe się rozgrzać, bo ciepło nie jest, a potem na lotnisko, trochę terenu u Pawła na osiedlu i powrót znów przez centrum (ostatnio dużo lepiej mi się tamtędy wraca, no i dokładam te 2 km ;) )

KategorieKategoria Asfaltem, MTB, Sam Komentarze Komentarze 2 Data 02.04.2012 Top W górę

d38 - Prima aprilisowa pogoda


Niedziela, 1 kwietnia 2012


22.01

km

Teren -

1.50

km

Czas -

01:02

Średnia -

21.30

km/h

V max teren -

24.00

km/h

HR max -

(%)
BPM

HR avg -

(%)
BPM

kcal

3.0

°C

Ultra Sport

Ja tam nie chcę nic mówić, ale ktoś kto steruje pogodą ma z nas aktualnie niezły ubaw, jak widzi ludzi starających się zmieścić swój pobyt na zewnątrz między kolejnymi opadami gradu/śniegu.

Po wczorajszym luźnym kręceniu miałem niesamowity głód jazdy na góralu, toteż po obiedzie, kiedy tylko pojawiły się pierwsze promienie słońca, wyskoczyłem na rower.

Nim zdążyłem ogarnąć się z toną ciuchów jakiej temperatura rzędu 3 stopni wymaga, śniegograd począł padać znów, ale miałem nadzieję, że opady ustąpią. Ustąpiły dopiero po jakiś 5 km, kiedy skręcałem na ścieżkę do Wilkowic, którą jakiś czas temu pokazali mi Paweł i Dawid.

Po wyjechaniu z niej, padać zaczęło znów, ze zdwojoną siłą. A że plan zakładał jazdę do drugich opadów, miast kręcić dalej (planowo Ostre), skręciłem w lewo, skąd Żywiecką przemieściłem się do miasta, w którym pokręciłem się trochę po centrum i wróciłem.

Muzycznie nihil novi: