Wpisy archiwalne w kategorii
Asfaltem
Dystans całkowity: | 5707.00 km (w terenie 260.30 km; 4.56%) |
Czas w ruchu: | 258:48 |
Średnia prędkość: | 22.05 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.00 km/h |
Suma podjazdów: | 7937 m |
Maks. tętno maksymalne: | 209 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 196 (96 %) |
Suma kalorii: | 102298 kcal |
Liczba aktywności: | 131 |
Średnio na aktywność: | 43.56 km i 1h 58m |
Więcej statystyk |
Ostre po raz kolejny
Środa, 1 czerwca 2011
48.60
km
Teren -
0.00
km
Czas -
01:50
Średnia -
26.51
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
190
( 93%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
20.0
°C
Ultra Flite
Znowu na RK, więc średnia wysoka, od Buczkowic do BB w deszczu/gradzie z piorunami za plecami.
Życióweczkę raz, proszę :D
Niedziela, 29 maja 2011
149.98
km
Teren -
1.00
km
Czas -
05:56
Średnia -
25.28
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
192
( 94%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
20.0
°C
Ultra Flite
W związku z tradycyjną weekendową ulewą trwającą od 15 w piątek do spokojnie 18 w sobotę, planowany wyjazd na Luboń nie wypalił. Trzeba było więc coś szybko sklecić, bo ICM podawał, że cała niedziela będzie słoneczna. Oczywiście z Pawłem się nie skonsultowałem, bo dzisiaj miałem multum spraw do "przetrawienia" na rowerze, więc towarzysz podróży byłby ze mnie żaden :)
Zmieniłem zatem wczoraj oponki na nieco bardziej "szosowe" Race Kingi, które dziś na kompresorze dobiłem do hardkorowych 3,5 bar. Dość szybko przekonałem się, że tego typu oponki wymagają nieco innego podejścia w warunkach innych niż suchych. Na 3 km testując jak mocno mogę się przechylić w ostrym zakręcie, odjechał mi przód. Na całe szczęście bo za drobnymi rysami na lewej nodze nic się nie stało.
Dość szybko okazało się, że miesiąc jazdy na oponkach ~800g sztuka o terenowym bieżniku jest całkiem niezłym treningiem i nie mam większego problemu z utrzymaniem średniej dotychczas dla mnie nie dostępnej.
Kolejny (prawie) fail na RK wypadł na przejeździe z Jaworza do Górek. Na błocie odjechał mi cały rower, szybko go jednak ogarnąłem.
<długi, nudny fragment Brenna - Wisła>
Kiedy minąłem rondo w centrum Wisły, kierując się na Salmopol, z ciekawości włączyłem stoper. Po dłuugim średnio nachylonym fragmencie, uznałem że warto byłoby lekko podregulować przednią zmieniarę, bo łańcuch nieco ocierał się o prowadnicę. W trakcie tegoż serwisu z tunelu pod skocznią wyłonił mi się Paweł wraz z Grześkiem i ekipą, którzy nie omieszkali skomentować mojego samotnego wypadu :D Kiedy wreszcie Deorka zaczęła współpracować, rozstaliśmy się, a mnie czekała mordęga.
Po uff 45 min od ronda, pojawiłem się na Białym Krzyżu, gdzie posiliłem się i (jak teraz na siebie patrzę, to wiem że było warto) przejechałem się kremem do opalania.
Następnie nastąpił zjazd, który trwał nieco ponad 5 min i dostarczył mi morze endorfin. Pod jego koniec dojechał do mnie gość na szosówce, który jest bohaterem dnia :D
A dlaczego? Otóż za cholerę nie mógł mi w Szczyrku odjechać, jechaliśmy w "peletonie", który najpierw prowadził on, następnie ja.
Kiedy przed wyjazdem ze Szczyrku zniknął mi z pola widzenia, myślałem że to koniec. Jednak kiedy przejechałem Buczkowice, zobaczyłem charakterystyczną koszulkę. Skubany pojechał jakąś krótszą drogą :D Niestety tak wyprułem się, aby go dogonić, że na krótszym podjeździe uciekł mi zupełnie i choć widziałem go właściwie do Lipowej, to daleko było mi do ataku nań.
Z Lipowej skierowałem się do Żywca, by (tym razem już nie błądząc) machnąć kółeczko wokół Żywieckiego. Machnąłęm :) Tym razem spróbowałem pętlę dokręcić i faktycznie, da się :) Na tym fragmencie stuknęła mi 100.
I choć pierwotny plan zakładał nieco inną trasę, wsłuchując się w Ironów, przegapiłem zjazd i postanowiłem nie wracać i pojechać standardowo, przez Leśną.
Kiedy dojechałem do Lipowej, gdzie zażyłem sobie nieco odpoczynku w cieniu przydrożnego drzewa, zadzwonił Tato, mówiąc że za 10 min będą w Żywcu i jak chcę iść na jakowy obiad, to żebym wpadł. Wierzcie, niezależnie od ilości nadrobionych km (10) organizmowi jadącemu na Corniakach nic więcej do szczęścia niż zupa cebulowa zapita zimną Colą do szczęścia nie potrzeba :D
Następnie, choć już bez werwy, walcząc z samym sobą i o każdą 0,1 km na liczniku dojechałem do BB.
Straszny klocek mi wyszedł, gratulacje dla tych, którzy dotrwali do końca :)
GPS
Zmieniłem zatem wczoraj oponki na nieco bardziej "szosowe" Race Kingi, które dziś na kompresorze dobiłem do hardkorowych 3,5 bar. Dość szybko przekonałem się, że tego typu oponki wymagają nieco innego podejścia w warunkach innych niż suchych. Na 3 km testując jak mocno mogę się przechylić w ostrym zakręcie, odjechał mi przód. Na całe szczęście bo za drobnymi rysami na lewej nodze nic się nie stało.
Dość szybko okazało się, że miesiąc jazdy na oponkach ~800g sztuka o terenowym bieżniku jest całkiem niezłym treningiem i nie mam większego problemu z utrzymaniem średniej dotychczas dla mnie nie dostępnej.
Kolejny (prawie) fail na RK wypadł na przejeździe z Jaworza do Górek. Na błocie odjechał mi cały rower, szybko go jednak ogarnąłem.
<długi, nudny fragment Brenna - Wisła>
Kiedy minąłem rondo w centrum Wisły, kierując się na Salmopol, z ciekawości włączyłem stoper. Po dłuugim średnio nachylonym fragmencie, uznałem że warto byłoby lekko podregulować przednią zmieniarę, bo łańcuch nieco ocierał się o prowadnicę. W trakcie tegoż serwisu z tunelu pod skocznią wyłonił mi się Paweł wraz z Grześkiem i ekipą, którzy nie omieszkali skomentować mojego samotnego wypadu :D Kiedy wreszcie Deorka zaczęła współpracować, rozstaliśmy się, a mnie czekała mordęga.
Po uff 45 min od ronda, pojawiłem się na Białym Krzyżu, gdzie posiliłem się i (jak teraz na siebie patrzę, to wiem że było warto) przejechałem się kremem do opalania.
Następnie nastąpił zjazd, który trwał nieco ponad 5 min i dostarczył mi morze endorfin. Pod jego koniec dojechał do mnie gość na szosówce, który jest bohaterem dnia :D
A dlaczego? Otóż za cholerę nie mógł mi w Szczyrku odjechać, jechaliśmy w "peletonie", który najpierw prowadził on, następnie ja.
Kiedy przed wyjazdem ze Szczyrku zniknął mi z pola widzenia, myślałem że to koniec. Jednak kiedy przejechałem Buczkowice, zobaczyłem charakterystyczną koszulkę. Skubany pojechał jakąś krótszą drogą :D Niestety tak wyprułem się, aby go dogonić, że na krótszym podjeździe uciekł mi zupełnie i choć widziałem go właściwie do Lipowej, to daleko było mi do ataku nań.
Z Lipowej skierowałem się do Żywca, by (tym razem już nie błądząc) machnąć kółeczko wokół Żywieckiego. Machnąłęm :) Tym razem spróbowałem pętlę dokręcić i faktycznie, da się :) Na tym fragmencie stuknęła mi 100.
I choć pierwotny plan zakładał nieco inną trasę, wsłuchując się w Ironów, przegapiłem zjazd i postanowiłem nie wracać i pojechać standardowo, przez Leśną.
Kiedy dojechałem do Lipowej, gdzie zażyłem sobie nieco odpoczynku w cieniu przydrożnego drzewa, zadzwonił Tato, mówiąc że za 10 min będą w Żywcu i jak chcę iść na jakowy obiad, to żebym wpadł. Wierzcie, niezależnie od ilości nadrobionych km (10) organizmowi jadącemu na Corniakach nic więcej do szczęścia niż zupa cebulowa zapita zimną Colą do szczęścia nie potrzeba :D
Następnie, choć już bez werwy, walcząc z samym sobą i o każdą 0,1 km na liczniku dojechałem do BB.
Straszny klocek mi wyszedł, gratulacje dla tych, którzy dotrwali do końca :)
GPS
Ostre
Środa, 25 maja 2011
47.40
km
Teren -
0.00
km
Czas -
01:47
Średnia -
26.58
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
189
( 92%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
22.0
°C
Ultra Flite
Dawanie po garach do Ostrego. W weekend szykuje się grubo, więc 2 dni przerwy :)
GPS
GPS
Ścieżka zdrowia
Wtorek, 24 maja 2011
20.09
km
Teren -
2.20
km
Czas -
01:00
Średnia -
20.09
km/h
V max teren -
19.00
km/h
HR max -
186
( 91%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
22.0
°C
Ultra Flite
Przejazd "Ścieżką zdrowia". Cholerstwo masakryczne, ale kiedyś to muszę przejechać na raz :P
GPS
GPS
Kalendarz treningowy czas zacząć :)
Poniedziałek, 23 maja 2011
33.10
km
Teren -
0.00
km
Czas -
01:37
Średnia -
20.47
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
181
( 88%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
18.0
°C
Ultra Flite
Interwały nastawione na siłę. Nuuuda :/
GPS
GPS
Skrzyczne
Sobota, 21 maja 2011
64.86
km
Teren -
12.00
km
Czas -
03:33
Średnia -
18.27
km/h
V max teren -
46.00
km/h
HR max -
189
( 92%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
18.0
°C
Ultra Flite
Na luzie pojechaliśmy z Maćkiem sprawdzić podjazd od Ostrego na naszego lokalnego King Konga.
Najpierw zajechaliśmy na stację, gdzie sprawdziłem ciśnienie w oponach. I szok - po 1.5 bara w każdej :) Nie ma się co dziwić, że rower tak ciężko szedł. Po dopompowaniu do ludzkich 2.5/2.8 pojechaliśmy do Ostrego.
Tam po chwili przerwy podjęliśmy mozolny, choć i tak lepszy niż przy pierwszymataku podjazd pod Skrzyczne.
(Wiem, lekko poszalałem z PSem, ale zdjęcie pierwotne nie było szałowe :P )
W dodatku, około 200m w pionie przed szczytem, zaczęły zbierać się wokół nas (choć nie nad nami na szczęście) czarne chmury, a po jakiś 15 min z okolic Żywca doszły nas grzmoty. Potem uciekliśmy na niebieski szlak, gdzie niemalże biegnąc z rowerem na ramieniu, przeskakiwaliśmy kamulce :P
Jednak po dotarciu do schroniska chmury odpłynęły w drugą stronę, więc postanowiliśmy zaatakować Biedronę w celu uzupełnienia zapasów, bo podjazd wysuszył nasze bidonki :) Zjechaliśmy więc tak jak w powyższym wpisie do Szczyrku, a potem do domu.
GPS
Najpierw zajechaliśmy na stację, gdzie sprawdziłem ciśnienie w oponach. I szok - po 1.5 bara w każdej :) Nie ma się co dziwić, że rower tak ciężko szedł. Po dopompowaniu do ludzkich 2.5/2.8 pojechaliśmy do Ostrego.
Tam po chwili przerwy podjęliśmy mozolny, choć i tak lepszy niż przy pierwszymataku podjazd pod Skrzyczne.
(Wiem, lekko poszalałem z PSem, ale zdjęcie pierwotne nie było szałowe :P )
W dodatku, około 200m w pionie przed szczytem, zaczęły zbierać się wokół nas (choć nie nad nami na szczęście) czarne chmury, a po jakiś 15 min z okolic Żywca doszły nas grzmoty. Potem uciekliśmy na niebieski szlak, gdzie niemalże biegnąc z rowerem na ramieniu, przeskakiwaliśmy kamulce :P
Jednak po dotarciu do schroniska chmury odpłynęły w drugą stronę, więc postanowiliśmy zaatakować Biedronę w celu uzupełnienia zapasów, bo podjazd wysuszył nasze bidonki :) Zjechaliśmy więc tak jak w powyższym wpisie do Szczyrku, a potem do domu.
GPS
Wreszcie objechałem tę pętlę :D
Środa, 11 maja 2011
19.70
km
Teren -
7.50
km
Czas -
01:15
Średnia -
15.76
km/h
V max teren -
30.00
km/h
HR max -
18
( 8%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
10.0
°C
Ultra Flite
Korzystając ze zwolnienia (tak, zwolnienia) z pierwszych lekcji urwałem się w tak zawalonym tygodniu na rower i kombinując jak koń pod górkę wybadałem przebieg pętli zawodów 8 h :D
Tymczasem spadam do fizyki :/
Tymczasem spadam do fizyki :/
Samotna dziewięćdziesiątka...
Niedziela, 8 maja 2011
90.41
km
Teren -
2.00
km
Czas -
04:09
Średnia -
21.79
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
19
( 9%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
15.0
°C
Ultra Flite
...czyli ile wyszło z epickiego wyjazdu w góry :)
Kiedy rano obudził mnie budzik, który nastawiłem na wyjazd z Pawłem i Ekipą, zobaczyłem zalane deszczem okno i poszedłem spać dalej :)
Kiedy obudziłem się koło 9, za oknem świeciło słońce, a ICM nie przewidywał opadów na resztę dnia. Zawiozłem więc rodzince kupony na Rodzinny Rajd Rowerowy, bo nie zebraliby się do startu, podjechałem na start Zawodów 8h.
Następnie z chęcią zdobycia Skrzycznego od Ostrego skierowałem się do Lipowej, jednak po chwili przerwy siły ze mnie uszły, skierowałem się więc w stronę Żywca, a konkretniej zapory na Tresnej.
Po absolutnym zgubieniu się w centrum Żywca (dzięki za coś takiego jak nawigacja głosowa w telefonie :P ), ruszyłem w kierunku zapory.
Kiedy siadłem sobie celując w miejsce z Widoczkiem przez wielkie W, naszły mnie wątpliwości czy aby na pewno objazd całego Żywieckiego jest możliwy bez pakowania się na drogę 69, która to mnie nie radowała.
Wróciłem więc właściwie tak samo jak przyjechałem, trzaskając po drodze pierwszy tysiąc w sezonie, w zeszłym roku padł dopiero 26 sierpnia. Progres jest :P
Przerwa od roweru na najbliższe 2 tygodnie, może w piątek coś pokręcę, trzymajcie kciuki za ocenki :P
Kiedy rano obudził mnie budzik, który nastawiłem na wyjazd z Pawłem i Ekipą, zobaczyłem zalane deszczem okno i poszedłem spać dalej :)
Kiedy obudziłem się koło 9, za oknem świeciło słońce, a ICM nie przewidywał opadów na resztę dnia. Zawiozłem więc rodzince kupony na Rodzinny Rajd Rowerowy, bo nie zebraliby się do startu, podjechałem na start Zawodów 8h.
Następnie z chęcią zdobycia Skrzycznego od Ostrego skierowałem się do Lipowej, jednak po chwili przerwy siły ze mnie uszły, skierowałem się więc w stronę Żywca, a konkretniej zapory na Tresnej.
Po absolutnym zgubieniu się w centrum Żywca (dzięki za coś takiego jak nawigacja głosowa w telefonie :P ), ruszyłem w kierunku zapory.
Kiedy siadłem sobie celując w miejsce z Widoczkiem przez wielkie W, naszły mnie wątpliwości czy aby na pewno objazd całego Żywieckiego jest możliwy bez pakowania się na drogę 69, która to mnie nie radowała.
Wróciłem więc właściwie tak samo jak przyjechałem, trzaskając po drodze pierwszy tysiąc w sezonie, w zeszłym roku padł dopiero 26 sierpnia. Progres jest :P
Przerwa od roweru na najbliższe 2 tygodnie, może w piątek coś pokręcę, trzymajcie kciuki za ocenki :P
Takie tam po mieście
Sobota, 7 maja 2011
8.27
km
Teren -
0.00
km
Czas -
00:51
Średnia -
9.73
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
15.0
°C
Ultra Flite
Takie kulanko po mieście z rodzinką
8h po raz drugi i Ostre asfaltami
Piątek, 6 maja 2011
57.93
km
Teren -
8.00
km
Czas -
02:55
Średnia -
19.86
km/h
V max teren -
36.00
km/h
HR max -
194
( 95%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
12.0
°C
Ultra Flite
Po raz drugi podjąłem próbę objechania pętli zawodów 8h, w których jednak nie wystartuję, za to szykuje się duży górski trip.
Jak zwykle mimo posiadanego GPX z trasy pogubiłem się i wylądowałem w korytku rzeki :) Po jakiś 15 min podchodzenia dałem sobie spokój i zacząłem jechać pętlę od dupy strony :D
Mimo wszystko gratulacje dla Horizon Five za wytyczenie ciekawej pętli po Cygańskim Lesie. Po majowym nawale poprawkowym na bank wyjeżdżę ją wzdłuż i wszerz.
Kiedy wyjechałem z lasu doszedłem do wniosku że mam jeszcze sporo czasu, skierowałem się więc w stronę Ostrego, z zamiarem obadania choćby kawałka podobno fajnego podjazdu na Skrzyczne.
Niestety, jako że gonił mnie czas, a i chęci nie było, podjazdu nie obadałem, jedynie posiedziałem sobie przy Leśnictwie Skrzyczne (jak to dumnie brzmi :P ) i wróciłem do hacjendy.
Jak zwykle mimo posiadanego GPX z trasy pogubiłem się i wylądowałem w korytku rzeki :) Po jakiś 15 min podchodzenia dałem sobie spokój i zacząłem jechać pętlę od dupy strony :D
Mimo wszystko gratulacje dla Horizon Five za wytyczenie ciekawej pętli po Cygańskim Lesie. Po majowym nawale poprawkowym na bank wyjeżdżę ją wzdłuż i wszerz.
Kiedy wyjechałem z lasu doszedłem do wniosku że mam jeszcze sporo czasu, skierowałem się więc w stronę Ostrego, z zamiarem obadania choćby kawałka podobno fajnego podjazdu na Skrzyczne.
Niestety, jako że gonił mnie czas, a i chęci nie było, podjazdu nie obadałem, jedynie posiedziałem sobie przy Leśnictwie Skrzyczne (jak to dumnie brzmi :P ) i wróciłem do hacjendy.