Wpisy archiwalne w kategorii

Asfaltem

Dystans całkowity:5707.00 km (w terenie 260.30 km; 4.56%)
Czas w ruchu:258:48
Średnia prędkość:22.05 km/h
Maksymalna prędkość:51.00 km/h
Suma podjazdów:7937 m
Maks. tętno maksymalne:209 (102 %)
Maks. tętno średnie:196 (96 %)
Suma kalorii:102298 kcal
Liczba aktywności:131
Średnio na aktywność:43.56 km i 1h 58m
Więcej statystyk

d103 - Niedziela, czyli "święto Salmopolu, mekki kolarzy"


Niedziela, 19 sierpnia 2012


53.36

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:55

Średnia -

27.84

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

205

(100%)
BPM

HR avg -

167

( 81%)
BPM

1753

kcal

26.0

°C

Tęczowy

Tytuł oczywiście żywcem żerżnięty od Infrasettimanale Clasico ;)

Korzystając z niespodziewanie wolnego popołudnia, wyskoczyłem sprawdzić jak na Tęczowym poradzę sobie z jednym z moich ulubionych asfaltowych podjazdo-zjazdów.

Do Buczkowic szybko, powtórzeniowo, bez jakiś specjalnych ciekawostek, po za pacjentem który za Bystrą strąbił mnie i wysłał palcem na świeżo oddany chodnik. Nie muszę chyba mówić kto tu był burakiem, zważywszy na fakt, iż wyprzedzany byłem na wzniesieniu. Czyli wszystko po staremu ;) W samej Mesznej potłukłem się tą nieszczęsną śmieszką, ruch nie był najmniejszy, niech mają.

W Szczyrku pada mi bateria w MP3, więc szybko dochodzę do wniosku, że czas przeglądnąć napęd Tęczowego. W końcu pękło mi 700km na nim :)

Sam podjazd idzie jak krew z nosa - przełożenie 39-23 to dla jakiegoś Tourowca a nie dla mnie się nadaje ;) Najgorzej jest na pierwszej części, do pierwszego nawrotu, dalej po chwili postoju jedzie się już przyjemniej.



Mimo to, na górze jestem zmuszony reanimować się zimną Pepsi. W dół ruszam ochoczo, po to przecież się tyle tu ciągnąłem :P

Niestety nie jest dane mi czerpać pełnej przyjemności ze zjazdu. Przy wyciągu narciarskim włącza się do ruchu grupka samochodów na nieśląskich blachach i jazdę kontynuują w tempie... spacerowym. Gdyby nie zapas odległości na starcie, przed nawrotami musiałbym hamować do jakiś 20 kmh. Kto był na Salmopolu, wie że to morderstwo dla radochy ze zjazdu...

W Szczyrku znów wpadam na kolejnych niezdecydowanych turystów, ciągnących się od zjazdu na jedną posesję do każdego kolejnego z porażającą prędkością rzędu 25-30kmh. Znów klnę w duchu, ale co zrobić? Niedziela ;(

Później jak depnąłem powtórzonko od stacji w Buczkowicach, to nawet nie zorientowałem się kiedy wylądowałem w Bielsku. Ot urok szosy.

Po za tym, zakupiłem sobie ot takie coś, coby mieć z czachy problem zgubionego Taczfona. Mistrzostwo świata w takie upały to to nie jest, ale i tak wygrywa z koszulką/camelbakiem/nerką i to wielokrotnie.



KategorieKategoria Asfaltem, Szosówka, Sam Komentarze Komentarze 2 Data 19.08.2012 Top W górę

d100 - Szampan dla wszystkich :D


Piątek, 10 sierpnia 2012


13.52

km

Teren -

0.00

km

Czas -

00:37

Średnia -

21.92

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

(%)
BPM

HR avg -

(%)
BPM

kcal

20.0

°C

Ultra Sport




To dla wszystkich, którzy byli zmuszeni ze mną jeździć ;) No i przede wszystkim dla BikeDoctora - Maćka, za plan, no i motywację :)

Szczegółem jest to, że ten dzień powinien wypaść jakieś miesiąc - półtorej temu, bywa ;)

Niby to powinna być jakaś epicka wycieczka, ale przekornie uznałem że nie. I ruszyłem się do Maćka, na serwis napędu i pogwarzyć o sobotnim ścigu.

Z ciekawszych rzeczy, zostałem doposażony w Conti Explorera na tył, zamiast wyjechanego w trupa Geaxa, teraz przyczepność będzie absolutna :)

KategorieKategoria Asfaltem, MTB, Sam Komentarze Komentarze 0 Data 10.08.2012 Top W górę

d97 - Szybki Przegibek


Wtorek, 7 sierpnia 2012


25.84

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:11

Średnia -

21.84

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

205

(100%)
BPM

HR avg -

147

( 72%)
BPM

1057

kcal

18.0

°C

Ultra Sport

Mimo że nazwanie mnie "rannym ptakiem" rozminęłoby się dość istotnie z prawdą, dziś również wyskakuję na rower rankiem. I do w dodatku w deszczu.

Po początkowych problemach z wzajemną lokalizacją, ruszamy z Marleną na Przegibek. Przy stacji paliw się rozdzielamy, ja cisnę na pomiar czasu (przemilczmy to, poszło kijowo), ona zaś jedzie swoje.

Na górze próbuję robić jakieś foty, jednak coś spsułem w Taczfonie i wyszła rozdzielczość 240x320 :D

W międzyczasie, kiedy czekam na towarzyszkę, istotnie się wypogadza, zaczyna świecić słońce i do BB zjeżdżamy już w normalnej aurze.


A właśnie że Bielsko
KategorieKategoria Asfaltem, Z ekipą, MTB Komentarze Komentarze 0 Data 07.08.2012 Top W górę

d95 - Rozjeżdżonko poUstroniowe


Niedziela, 5 sierpnia 2012


41.71

km

Teren -

0.00

km

Czas -

02:12

Średnia -

18.96

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

167

( 81%)
BPM

HR avg -

122

( 59%)
BPM

1198

kcal

25.0

°C

Tęczowy

Po wczorajszej Ustroniowej rąbance, dzisiaj nadszedł czas na szosowe rozkręconko.

Jako się rzekło, późnym popołudniem, uzbrojony w najnowsze zdobycze techniki (czyli telefon z GPSem) i siostrę, z którą przebyłem część dystansu, wskoczyłem na Tęczowego.


Niestety, Taczfonowa jakość zdjęć jest... wybitnie odstająca od tej z k800i ;)

Najpierw na lotnisko, do Wapienicy i podjazd pod Strudzonych, gdzie robimy sobie przerwę. Tam spotykam Grzesia, zamieniam z nim kilka słów, a po konsumpcji ruszamy z powrotem na lotnisko, gdzie Młoda kieruje się na dom, ja zaś znów zjeżdżam do Wapienicy.

Tam kieruję się na Jaworze, kończąc pętlę standardowo, przy kościele w Nałężu. Powrót przez Olszówkę i centrum

Widzę że to nie działa tak fajnie jak powinno :(
http://www.navime.pl/trasa/34036

KategorieKategoria Asfaltem, Szosówka, Sam Komentarze Komentarze 0 Data 05.08.2012 Top W górę

d92 - Powrotu do rzeczywistości ciąg dalszy


Wtorek, 31 lipca 2012


35.92

km

Teren -

9.50

km

Czas -

02:14

Średnia -

16.08

km/h

V max teren -

48.00

km/h

HR max -

191

( 93%)
BPM

HR avg -

151

( 74%)
BPM

kcal

24.0

°C

Ultra Sport

Najpierw do Jaworza tlenując, by później przeskoczyć przez Wapienicę pod Dębowiec jadąc w dalszym ciągu spokojnie. Przed Zaporą z przeciwnej strony miga mi trójka kolarzy - CCC i 2x Lampre. Na pewno Przemek Niemiec, kto jeszcze? Nie mam pojęcia.


Pogoda o wiele stabilniejsza niż wczoraj

Później pod Dębowiec przez rozbudowywaną "trasę" narciarską, więc skończyło się na podchodzeniu. Przeskok asfaltem do Cygana, gdzie się trochę pokręciłem, również na kultowym zielonym, na którym w sobotę rozgrywano ET.

d90 - Pożegnalnie, luźno


Czwartek, 26 lipca 2012


32.97

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:24

Średnia -

23.55

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

184

( 90%)
BPM

HR avg -

131

( 64%)
BPM

835

kcal

24.0

°C

Tęczowy

W ostatni dzień pobytu w Iłownicy wyskoczyłem na krótkie WT, coby się lekko pokręcić.

Nie działo się absolutnie nic interesującego, toteż mapka to jedyne co ma sens.



No i odpowiedni podkład muzyczny

d89 - Rekordowy Leżing, Plażing, Smażing


Wtorek, 24 lipca 2012


164.99

km

Teren -

7.00

km

Czas -

07:27

Średnia -

22.15

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

195

( 95%)
BPM

HR avg -

154

( 75%)
BPM

6361

kcal

27.0

°C

Tęczowy

Ten wypad był ukoronowaniem, rowerowym celem pobytu na Kaszubach.



Do Godziszewa szybciutko, z niskim pulsem, coby się nie zmęczyć, mały ruch potęgował przyjemność z jazdy po względnie utrzymanych drogach. Siły i szybkość przydały się na drodze do Gdańska, na której ciągnął TIR za TIRem do zjazdu na A1, czyli przez większość dystansu jaki na tej drodze spędziłem.



Granicę Gdańska osiągnąłem szybciutko, po 1:30 od wyjazdu, Vavg 30kmh :) Do centrum pozostał jednak spory kawał zniszczonej drogi, remontu mostu i krajówki.



Taki „routebook” obejmował trasę „do” i „z” Gdańska, złożyłem że skoro w 3mieście byłem już nieraz, to trafię wszędzie bez kłopotów. Trafianie zacząłem od jazdy na Warszawę, nie zaś na Gdynię, a zorientowałem się o tym po solidnym kawałku jazdy. Przeskoczyłem więc na Stare Miasto i pierwszy raz w życiu zaznałem jazdy kontrapasem. Przeżyłem ;)



Odnalezienie właściwej drogi nie przeszkodziło mi w wepchaniu się na skrajnie lewy z trzech pasów, podczas gdy po prawej biegła DDR. Tak strąbiony dawno nie byłem :) Do Sopotu po ścieżkach, o mało nie rozjechany na przejeździe przez babkę jadącą na czerwonym. Standard.



Sopot przywitał mnie brakiem ścieżki (którą w drodze powrotnej znalazłem) i jazdą po chodniku. Po jakimś czasie odbijam na nadmorską DDRkę i ląduję przy sopockim molu. Dziś nie dla mnie – płatne i zakaz wprowadzania rowerów.



Jazdę kontynuuję po nadmorskiej ścieżce, która ni z tego ni z owego kończy się w plaży. Z dwojga złego wybieram spacer po nadbrzeżnym lesie – ziemia jest przyjemniejsza w spacerowaniu niż piach ;)



Po zjeździe czymś na kształt traski przygotowanej pod rowerowych skoczków odbijam w kierunku słyszanej gdzieś w oddali drogi. Po kolejnych kilometrach po ścieżkach i chodnikach odbijam na Orłowskie molo.



Na nim chwila przerwy na foty i ruszam dalej.



W Gdyni próbuję skrócić drogę na nadmorski bulwar, co kończy się podjazdami pod Płytę Redłowską, gubię się tam ze 3 razy. Kiedy wreszcie dojeżdżam na plażę miejską, wiem że z plażingu nici.


Zdjęcie z cyklu „Gdzie jest Walle?”

Na Skwerze Kościuszki łapię rozdawaną Colę i udaję się na smażing na koniec basenu portowego.


Port i obleśny apartamentowiec górujący nad nabrzeżem


Standardowe portowe foto z „Błyskawicą” w tle

Później trafiam do knajpy serwującej prawdopodobnie najdroższe żarcie na świecie, a ląduję tam, bo w ponoć świetnym bistro obok kolejka wyglądała jak „Ludzka stonoga” ;)

Po przekąszeniu w kiosku kupuję wypełniacz pustego już bidonu w postaci wody, do drugiego dolałem zakupioną pepsi i ruszyłem tą samą drogą przez Trójmiasto. W Gdańsku „ściga się” ze mną jakiś niewyżyty marketowiec, do tego stopnia poirytowany tym, że wiecznie dochodzę go na światłach, że w końcu ucieka mi na czerwonym :D

Wyjazd z Gdańska szybko, jednak w Kowalach pojawia się spory korek, który objeżdżam poboczem i po rozpoznaniu „wypadek” odpoczywam na stacji benzynowej. Po chwili ktoś z pracujących przy budowie domu posyła samochody na objazd, więc niewiele myśląc jadę i ja.



Trwało to dobre 1,5km trochę się namęczyłem, aby po wyjechaniu na główną wskoczyć znów na ścieżkę, którą dojechałem do Kolbud. Tam też zaczyna robić się sucho w bidonach, jednak ograniczam picie i jadę dalej. Trochę na tym tracę, ale nie było tragedii.



Kiedy zobaczyłem ten znak, krzyczący do mnie „jeszcze 8 km!” to ulżyło mi wybitnie. Nawet tragiczna droga do Lubieszyna nie wadziła jakoś wybitnie.


Ten znak oznacza że to koniec. Byłem tak padnięty, że nie dokręciłem nawet tych cholernych 10 metrów :D

Wnioski? Mimo że rower w dalszym ciągu nie jest „mój” jechało mi się bardzo fajnie i gdyby nie rwanie w Trójmieście mogłoby się to skończyć przyjemniej :) Po za tym cieszę się, że tym razem życiówki nie mam przejechanej trasą specjalnie pod to ułożoną, tylko „turystyczną”.

Na tak długi wpis potrzeba długiego kawałka:

d88 - Interwały na północy


Niedziela, 22 lipca 2012


40.32

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:27

Średnia -

27.81

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

198

( 97%)
BPM

HR avg -

162

( 79%)
BPM

1198

kcal

19.0

°C

Tęczowy

Uciekając na chwilę od emocji na końcowym etapie Tour de France, wyskoczyłem zrobić wczorajsze interwały.



Żadnych większych problemów nie było, po za krótkim opadem za Wysinem. No i zdążyłem akurat na ostatnie 7 km na Polach Elizejskich :)

d87 - Powtórka z poniedziałku


Sobota, 21 lipca 2012


49.04

km

Teren -

0.00

km

Czas -

02:01

Średnia -

24.32

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

196

( 96%)
BPM

HR avg -

145

( 71%)
BPM

1455

kcal

20.0

°C

Tęczowy

Po trzech dniach deszczowej aury, sobota wyglądała względnie pewnie pogodowo, więc wskoczyłem na rower. Niestety z planowanych interwałów nic nie wyszło, bo ciężkie śniadanie skutecznie mnie blokowało, skończyło się więc na WT.

Trasa to kalka poniedziałkowej, przejechana w drugą stronę:



Jako że w wyniku pośpiechu i iTunesowej ułomności przed wyjazdem na iPodzie wylądowało tylko MyRiot (już Glacy nie mogę słuchać :P ) kawałki pochodzą z jakiś tam Vh1 czy innych tego typu telewizyjnych uprzyjemniaczy.

d86 - Kolejny dzień na północy


Wtorek, 17 lipca 2012


36.11

km

Teren -

0.00

km

Czas -

01:11

Średnia -

30.52

km/h

V max teren -

0.00

km/h

HR max -

196

( 96%)
BPM

HR avg -

166

( 81%)
BPM

1039

kcal

22.0

°C

Tęczowy

Kolejnego dnia pobytu obudziła mnie ulewa. W atmosferze straconego rowerowo dnia przeleciało do 17, kiedy to nagle wyszło słońce i zrobiło 22oC. Niewiele myśląc wskoczyłem na Tęczowego i ruszyłem w kolejną, wymyśloną nad mapą pętelkę.



Cała droga minęła zdecydowanie za szybko, gdybym miał dodatkowy bidon, pokręciłbym jeszcze trochę, zwłaszcza wiedząc, że najbliższe dni będą bardzo deszczowe.


Ruch praktycznie żaden, jechało się miodnie

Niestety za Nową Karczmą zaczęła się tragiczna droga, która uprzykrzała mi życie dobre 4-5 km.

No i padł rekord prędkości średniej :D


Wreszcie jakiś kawałek pogody. Nie na długo