Góry wersja dość okrojona
Poniedziałek, 19 kwietnia 2010
30.37
km
Teren -
13.20
km
Czas -
02:02
Średnia -
14.94
km/h
V max teren -
47.67
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
17.0
°C
Ultra Flite
Wreszcie wytargałem nowy sprzęt w jakiś poważniejszy teren. Jakkolwiek poniedziałek jest dość dziwnym dniem jak na rowerowe eskapady w góry, olałem system i razem z Maćkiem wybrałem się na Kozią.
Jako że Maciek przeprowadził wcześniej rekonesans, dużo więcej niż ostatnio kulaliśmy się w terenie-jako że w nocy trochę kropiło, rower był brązowy :) Jechaliśmy fajną traską pod starą skocznią narciarską, koło której były fajne "hopy". Wszystko było by ok, gdyby nie to że na poprzednim podjeździe zablokowałem amortyzator i w całej mojej sklerotycznej osobowości zapomniałem go odblokować :( Na całe szczęście chińskie rączki się przyłożyły i nic nie poszło.
Wracając zahaczyliśmy jeszcze o Dębowiec i na 17 km zaczęło kropić.
(zdjęcia wyglądają jak wyglądają-ciemnawo było a aparat w k550i do najznamienitszych nie należy, więc trza było je na kompie ratować)
Aaa, jeszcze ciuchy-portki już omawiałem, czas na koszulkę. Generalnie świetnie odprowadza pot-sprawdzone na średniej jakości plecaku-w środku koszulka była sucha, zaś pod plecakiem mokrzusieńka, jestem nią bardzo pozytywnie zaskoczony- w sumie to nie używałem jeszcze żadnej z tych kosmicznych membran i tkanin XXI wieku.
Jako że Maciek przeprowadził wcześniej rekonesans, dużo więcej niż ostatnio kulaliśmy się w terenie-jako że w nocy trochę kropiło, rower był brązowy :) Jechaliśmy fajną traską pod starą skocznią narciarską, koło której były fajne "hopy". Wszystko było by ok, gdyby nie to że na poprzednim podjeździe zablokowałem amortyzator i w całej mojej sklerotycznej osobowości zapomniałem go odblokować :( Na całe szczęście chińskie rączki się przyłożyły i nic nie poszło.
Wracając zahaczyliśmy jeszcze o Dębowiec i na 17 km zaczęło kropić.
(zdjęcia wyglądają jak wyglądają-ciemnawo było a aparat w k550i do najznamienitszych nie należy, więc trza było je na kompie ratować)
Aaa, jeszcze ciuchy-portki już omawiałem, czas na koszulkę. Generalnie świetnie odprowadza pot-sprawdzone na średniej jakości plecaku-w środku koszulka była sucha, zaś pod plecakiem mokrzusieńka, jestem nią bardzo pozytywnie zaskoczony- w sumie to nie używałem jeszcze żadnej z tych kosmicznych membran i tkanin XXI wieku.
No ładnie :). Ja miałem taką wycieczkę dwa dni wcześniej. Na Koziej jeszcze nie byłem a podobno warto. Musze się tam wybrać.
Komentuj
Komentarze 1
19.04.2010
W górę