Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2012
Dystans całkowity: | 595.66 km (w terenie 200.50 km; 33.66%) |
Czas w ruchu: | 32:41 |
Średnia prędkość: | 18.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.00 km/h |
Suma podjazdów: | 4510 m |
Maks. tętno maksymalne: | 209 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 183 (89 %) |
Suma kalorii: | 24516 kcal |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 45.82 km i 2h 30m |
Więcej statystyk |
d40 - Pogoda!
Wtorek, 3 kwietnia 2012
59.52
km
Teren -
2.50
km
Czas -
02:36
Średnia -
22.89
km/h
V max teren -
28.50
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
12.0
°C
Ultra Sport
Jak ten 40 dzień szybko nadszedł :)
Dzisiaj jakoś łokropnie nie chciało mi się na ten rower iść, na całe szczęście, przy pomocy znajomych (pozdro!) jakoś się zmotywowałem i dobrze, bo to ponoć ostatni ładny dzień w tym tygodniu (w sumie to jednocześnie pierwszy...).
Kiedy wskoczyłem w obciski w wersji wiosennej, uznałem że trza by zapowiadane w niedzielę Ostre ściągnąć.
Jeszcze trochę, zejdą śniegi i się policzymy ;)
Kiedy przyszło do wyboru trasy, wsparłem się zaplanowanym na dziś treningiem, który zasugerował wariant przez Łodygowice, co w sumie jest logiczne - w tygodniu do Buczkowic o tej porze ciągną tłumy.
Także zaczynając od ścieżki do Wilkowic, następnie kawałek podjazdu, po czym duuużo zjazdu i tu następuje pierwszy machjąg z planem - zamiast jak niedawno skręcić na Kalną, sprawdziłem wariant dość oklepany, ale lepiej się w trening wpisujący, czyli Leśniankę.
Komin wkrótce zniknie, do oddania mam jeszcze jedną podkładkę i opaskę z bikepure.org. Chętny ktoś?
Kiedyż to wylądowałem w Lipowej pod sklepem, gdzie nieco poczarowałem z pozycją (przy okazji zorientowałem się, że z rozpędu założyłem kierunkowego HG-X na odwrót, co tłumaczy problemy z dostrojeniem napędu :D ), uznałem że takie tradycyjne ruszenie się do domu, to za mało jak na tak epicką aurę.
Toteż mimo całkiem fajnej średniej (aj, jakby to >26km/h ładnie wyglądało ;) ), postanowiłem wjechać głębiej w dolinę Zimnika (niedźwiedzia nie spotkałem) i pośmigać trochę na ścieżkach otaczających parking przy Leśnictwie - blisko, szybko, no i pewne, że sucho.
Nie wiedzieć czemu, k800i nie jest w stanie ogarnąć koloru tej owijki, który jest zdecydowanie bardziej pomarańczowy
Po nieudanych podejściach do zrobienia jakiegoś fajniejszego zdjęcia w akcji, jakie to udają się np. Jackowi, za co dziękuję 10s samowyzwalaczowi w telefonie, zawinąłem się nazad, po drodze wskakując w nogawki - zimno nie było, ale na kolanka już za późno ;)
Muzycznie rządzi i dzieli:
Dobre wieści od SIGMY - wczoraj posłali mi zwrotną paczkę, zobaczymy co w niej będzie, oby nie kartofle ;)
Dzisiaj jakoś łokropnie nie chciało mi się na ten rower iść, na całe szczęście, przy pomocy znajomych (pozdro!) jakoś się zmotywowałem i dobrze, bo to ponoć ostatni ładny dzień w tym tygodniu (w sumie to jednocześnie pierwszy...).
Kiedy wskoczyłem w obciski w wersji wiosennej, uznałem że trza by zapowiadane w niedzielę Ostre ściągnąć.
Jeszcze trochę, zejdą śniegi i się policzymy ;)
Kiedy przyszło do wyboru trasy, wsparłem się zaplanowanym na dziś treningiem, który zasugerował wariant przez Łodygowice, co w sumie jest logiczne - w tygodniu do Buczkowic o tej porze ciągną tłumy.
Także zaczynając od ścieżki do Wilkowic, następnie kawałek podjazdu, po czym duuużo zjazdu i tu następuje pierwszy machjąg z planem - zamiast jak niedawno skręcić na Kalną, sprawdziłem wariant dość oklepany, ale lepiej się w trening wpisujący, czyli Leśniankę.
Komin wkrótce zniknie, do oddania mam jeszcze jedną podkładkę i opaskę z bikepure.org. Chętny ktoś?
Kiedyż to wylądowałem w Lipowej pod sklepem, gdzie nieco poczarowałem z pozycją (przy okazji zorientowałem się, że z rozpędu założyłem kierunkowego HG-X na odwrót, co tłumaczy problemy z dostrojeniem napędu :D ), uznałem że takie tradycyjne ruszenie się do domu, to za mało jak na tak epicką aurę.
Toteż mimo całkiem fajnej średniej (aj, jakby to >26km/h ładnie wyglądało ;) ), postanowiłem wjechać głębiej w dolinę Zimnika (niedźwiedzia nie spotkałem) i pośmigać trochę na ścieżkach otaczających parking przy Leśnictwie - blisko, szybko, no i pewne, że sucho.
Nie wiedzieć czemu, k800i nie jest w stanie ogarnąć koloru tej owijki, który jest zdecydowanie bardziej pomarańczowy
Po nieudanych podejściach do zrobienia jakiegoś fajniejszego zdjęcia w akcji, jakie to udają się np. Jackowi, za co dziękuję 10s samowyzwalaczowi w telefonie, zawinąłem się nazad, po drodze wskakując w nogawki - zimno nie było, ale na kolanka już za późno ;)
Muzycznie rządzi i dzieli:
Dobre wieści od SIGMY - wczoraj posłali mi zwrotną paczkę, zobaczymy co w niej będzie, oby nie kartofle ;)
d39 - Poranne śmiganie
Poniedziałek, 2 kwietnia 2012
17.41
km
Teren -
1.50
km
Czas -
00:58
Średnia -
18.01
km/h
V max teren -
17.00
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
2.0
°C
Ultra Sport
Kiedy okazało się, że w skutek zwolnienia z dwóch polskich (nieodżałowane godziny :D ) do szkoły mam na 10:10, uznałem, że wartoby spróbować śmignąć na rower rańcem.
Lotnisko rankiem
Jak pomyślałem, tak zrobiłem i guzdrząc się, przecież to poniedziałek, o 7:40 wpinałem już zatrzaski pod domem. Jako że bezpieczną godziną powrotu, umożliwiającą spokojne ogarnięcie się, była 9, toteż szybko w głowie ułożyłem plan - najpierw koło szkoły, coby na podjeździe się rozgrzać, bo ciepło nie jest, a potem na lotnisko, trochę terenu u Pawła na osiedlu i powrót znów przez centrum (ostatnio dużo lepiej mi się tamtędy wraca, no i dokładam te 2 km ;) )
Lotnisko rankiem
Jak pomyślałem, tak zrobiłem i guzdrząc się, przecież to poniedziałek, o 7:40 wpinałem już zatrzaski pod domem. Jako że bezpieczną godziną powrotu, umożliwiającą spokojne ogarnięcie się, była 9, toteż szybko w głowie ułożyłem plan - najpierw koło szkoły, coby na podjeździe się rozgrzać, bo ciepło nie jest, a potem na lotnisko, trochę terenu u Pawła na osiedlu i powrót znów przez centrum (ostatnio dużo lepiej mi się tamtędy wraca, no i dokładam te 2 km ;) )
d38 - Prima aprilisowa pogoda
Niedziela, 1 kwietnia 2012
22.01
km
Teren -
1.50
km
Czas -
01:02
Średnia -
21.30
km/h
V max teren -
24.00
km/h
HR max -
(%)
BPM
HR avg -
(%)
BPM
kcal
3.0
°C
Ultra Sport
Ja tam nie chcę nic mówić, ale ktoś kto steruje pogodą ma z nas aktualnie niezły ubaw, jak widzi ludzi starających się zmieścić swój pobyt na zewnątrz między kolejnymi opadami gradu/śniegu.
Po wczorajszym luźnym kręceniu miałem niesamowity głód jazdy na góralu, toteż po obiedzie, kiedy tylko pojawiły się pierwsze promienie słońca, wyskoczyłem na rower.
Nim zdążyłem ogarnąć się z toną ciuchów jakiej temperatura rzędu 3 stopni wymaga, śniegograd począł padać znów, ale miałem nadzieję, że opady ustąpią. Ustąpiły dopiero po jakiś 5 km, kiedy skręcałem na ścieżkę do Wilkowic, którą jakiś czas temu pokazali mi Paweł i Dawid.
Po wyjechaniu z niej, padać zaczęło znów, ze zdwojoną siłą. A że plan zakładał jazdę do drugich opadów, miast kręcić dalej (planowo Ostre), skręciłem w lewo, skąd Żywiecką przemieściłem się do miasta, w którym pokręciłem się trochę po centrum i wróciłem.
Muzycznie nihil novi:
Po wczorajszym luźnym kręceniu miałem niesamowity głód jazdy na góralu, toteż po obiedzie, kiedy tylko pojawiły się pierwsze promienie słońca, wyskoczyłem na rower.
Nim zdążyłem ogarnąć się z toną ciuchów jakiej temperatura rzędu 3 stopni wymaga, śniegograd począł padać znów, ale miałem nadzieję, że opady ustąpią. Ustąpiły dopiero po jakiś 5 km, kiedy skręcałem na ścieżkę do Wilkowic, którą jakiś czas temu pokazali mi Paweł i Dawid.
Po wyjechaniu z niej, padać zaczęło znów, ze zdwojoną siłą. A że plan zakładał jazdę do drugich opadów, miast kręcić dalej (planowo Ostre), skręciłem w lewo, skąd Żywiecką przemieściłem się do miasta, w którym pokręciłem się trochę po centrum i wróciłem.
Muzycznie nihil novi: