d119 - Murapol CUP, czyli własne śmieci odkryte na nowo


Niedziela, 23 września 2012


8.30

km

Teren -

8.00

km

Czas -

00:35

Średnia -

14.23

km/h

V max teren -

44.00

km/h

HR max -

217

(106%)
BPM

HR avg -

188

( 92%)
BPM

609

kcal

17.0

°C

Ultra Sport

Skoro świt dojeżdżamy, a jakże, na rowerze (dla uproszczenia kilometrów nie liczyłem) na Bielsko-Bialskie Błonia.

Najpierw objazd trasy dla młodzików (raz, że na rozgrzewkę, dwa, że nie wiedziałem jak na "dużą" pętlę trafić.

Później dopytuję się co i jak, okazuje się, że faktycznie, podjazd zielonym stał się faktem. A tam podjazd. Podejście :P

Najpierw traskę objeżdżam sam, później drugie kółko robimy w doborowej obsadzie - Ania, Dawid, Maciek, Michał, no i Marek. Po zgłoszeniu orgowi że w dość istotnym miejscu jest zerwana taśma, dostaję misję, żeby owy brak uzupełnić :) Czyn społeczny wręcz ;)

Szybko ustawiamy się na starcie w towarzystwie kobiet wszystkich stanów, no i mastersów płci męskiej. Niestety Michała gubię już wtedy, bo praktycznie spóźnił się na start.

Podjazd zielonym i już okazuje się gdzie jest moje miejsce. Minimalnie blokowany przez Przemka dojeżdżam do korzeni, na których nawet nie walczę. Niestety w górnej części, również przyblokowany przez podbiegającego, wpadam na mokry korzeń i ląduję profesjonalnie, na żółwia. Przeklnąłem szpetnie i ruszyłem dalej.

Stracone pozycje odrabiam szybko, część jeszcze na podjeździe, Przemka biorę przy nawrocie na tor DH, a ostatniego z "mojej" grupki na prostej tuż przed odbiciem w prawo. Zrobiłem to dość ciekawie, gdyż waliłem po niewyjeżdżonej części szlaku, co skutkowało dwoma wymuszonymi lotami nad korzeniami, i tragiczną pozycją na owym odbiciu (jedna strona była zjazdem, na drugiej były małe hopki, nie muszę mówić, na którą mnie wyrzuciło? :P ).

Dalej świetny singielek, przeskok na Horizona, kawałek asfaltu i kolejne kombinowanie w terenie.

Na drugie kółko wjeżdżam już w nieco lepszym stanie (jednak intensywność XC to nie moja bajka, ale emocje przednie :) ), jednak przy przeskoku przez korzenie zapycha mi się blok w lewym pedale, co utrudnia mi jazdę do końca.

Najpierw, jeszcze na korzeniach blokuję Juniorkę z MTB Silesii, z którą przyjdzie mi kończyć ścig. Później, chcąc na asfalcie nieco depnąć, znów wyrywam blok z pedału.

Jakoś tak nagle nastąpił finisz, no i koniec. Jechało się przyjemnie, wygrać zamiaru nie miałem, a przynajmniej poznałem fajne trasy w domowych warunkach. 7/11 Junior z czasem 0:35:45

Później w ramach rozrywki powysiłkowej, popełniłem kilka zdjęć z rundy Elity. A tu.










Komentarze:

Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa tbree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

KategorieKategoria Cygański, MTB, Teren, Zawody Komentarze Komentarze 0 Data 23.09.2012 Top W górę