d93 - Kogo żem ja dziś nie spotkał?
Czwartek, 2 sierpnia 2012
34.20
km
Teren -
15.00
km
Czas -
02:07
Średnia -
16.16
km/h
V max teren -
57.00
km/h
HR max -
205
(100%)
BPM
HR avg -
158
( 77%)
BPM
2201
kcal
25.0
°C
Ultra Sport
Chyba tylko Chucka Norrisa. No ale ten jest teraz nad Bałtykiem.
Najpierw Dawida, choć nie była to niespodzianka, bo z nim się dziś ustawiłem. Reszta ekipy odpadła, ale jak się okazało tylko teoretycznie ;)
Cygana zaczęliśmy od singla Horizona, później przelot pod tor, którym podjeżdżamy na początek creme de la creme, czyli osławionego zielonego. Najpierw zjeżdżamy całość, potem na poprawkę jeszcze raz dolną część. Na korzeniach idzie mi coraz lepiej :)
Później przejazd na korzenie koło skoczni, gdzie namierzam Pawła z Bikeforum, z którym mieliśmy się dzisiaj spotkać. Wymieniał chłopak dętkę :) Po chwili przerwy jedziemy zwózkową pod rondo przy Szyndzielni, gdzie Dawid się oddziela i jedzie do siebie, my z Pawłem atakujemy Dębowiec.
Po zjeździe konnym, na Łowieckiej dostrzegam jadących z naprzeciwka Marcina spotkanego w poniedziałek z córką. Żegnam się z Pawłem i nawracam, próbując ich dogonić. Na szczęście jechali spokojnie, za Strudzonymi Ich dochodzę, gadamy dłuższą chwilę i rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę.
Na lotnisku miga mi wieki niewidziany Maciek, a na do widzenia w centrum spotykam kumpla, którego bez skutku od kilku dni ścigałem telefonicznie :)
Teraz czas na szybki przegląd KATa i w sobotę Golonka!
Najpierw Dawida, choć nie była to niespodzianka, bo z nim się dziś ustawiłem. Reszta ekipy odpadła, ale jak się okazało tylko teoretycznie ;)
Cygana zaczęliśmy od singla Horizona, później przelot pod tor, którym podjeżdżamy na początek creme de la creme, czyli osławionego zielonego. Najpierw zjeżdżamy całość, potem na poprawkę jeszcze raz dolną część. Na korzeniach idzie mi coraz lepiej :)
Później przejazd na korzenie koło skoczni, gdzie namierzam Pawła z Bikeforum, z którym mieliśmy się dzisiaj spotkać. Wymieniał chłopak dętkę :) Po chwili przerwy jedziemy zwózkową pod rondo przy Szyndzielni, gdzie Dawid się oddziela i jedzie do siebie, my z Pawłem atakujemy Dębowiec.
Po zjeździe konnym, na Łowieckiej dostrzegam jadących z naprzeciwka Marcina spotkanego w poniedziałek z córką. Żegnam się z Pawłem i nawracam, próbując ich dogonić. Na szczęście jechali spokojnie, za Strudzonymi Ich dochodzę, gadamy dłuższą chwilę i rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę.
Na lotnisku miga mi wieki niewidziany Maciek, a na do widzenia w centrum spotykam kumpla, którego bez skutku od kilku dni ścigałem telefonicznie :)
Teraz czas na szybki przegląd KATa i w sobotę Golonka!