d20 - Prawie jak szosa
Niedziela, 19 lutego 2012
25.00
km
Teren -
8.00
km
Czas -
01:50
Średnia -
13.64
km/h
V max teren -
0.00
km/h
HR max -
182
( 87%)
BPM
HR avg -
148
( 71%)
BPM
1580
kcal
5.0
°C
Zimcok
Korzystając z wolnej niedzieli, dorzuciłem sobie do gara trening na "szosie". Ze względów oczywistych nie byłem w stanie wykonać go na Romanie, no bo jak tu katować taki antyk w roztopowej śniego-soli? O "przyczepności" opon na mokrej nawierzchni nie wspomnę :)
Pierwsze parę kilometrów uatrakcyjniała mi sms-owa konwersacja ze znajomą, którą serdecznie pozdrawiam :) Wszystko byłoby pięknie, tylko jazda w pośniegowej paćce trzymając telefon w jednej ręce, no i w sumie średnio na jeździe się skupiając, nie była ani efektywna, ani tym bardziej w zakładanych strefach ;)
Później już tylko ulicami do Wapienicy, jednak kilkukrotne podpieranie się we wspomnianej ciaparydze wpakowało mi pod ochraniacz "śniegu", no i suma summarum fajnie nie było :] Całemu wyjazdowi towarzyszyły ćwiczenia pedałowania na okrągło, szło mi całkiem nieźle, choć tętno momentalnie tłukło się o sufit.
Później podjechałem do Maćka, oddać mu pożyczoną wagę i ścieżką (a jakże, nieodśnieżoną) śmignąłem do domu.
Muzycznie dzisiaj JF:
Pierwsze parę kilometrów uatrakcyjniała mi sms-owa konwersacja ze znajomą, którą serdecznie pozdrawiam :) Wszystko byłoby pięknie, tylko jazda w pośniegowej paćce trzymając telefon w jednej ręce, no i w sumie średnio na jeździe się skupiając, nie była ani efektywna, ani tym bardziej w zakładanych strefach ;)
Później już tylko ulicami do Wapienicy, jednak kilkukrotne podpieranie się we wspomnianej ciaparydze wpakowało mi pod ochraniacz "śniegu", no i suma summarum fajnie nie było :] Całemu wyjazdowi towarzyszyły ćwiczenia pedałowania na okrągło, szło mi całkiem nieźle, choć tętno momentalnie tłukło się o sufit.
Później podjechałem do Maćka, oddać mu pożyczoną wagę i ścieżką (a jakże, nieodśnieżoną) śmignąłem do domu.
Muzycznie dzisiaj JF: