Kończąc sezon
Niedziela, 20 listopada 2011
30.46
km
Teren -
10.00
km
Czas -
01:54
Średnia -
16.03
km/h
V max teren -
39.00
km/h
HR max -
208
(101%)
BPM
HR avg -
166
( 81%)
BPM
1921
kcal
-1.0
°C
Ultra Sport
Na góralu oczywiście :) Z powodów w notce wymienionych następny wypad będzie albo na szosce lub jeśli spadnie fajny śnieg to na zimówce.
Zniszczenia po zeszłorocznej powodzi
Korzystając z nie najgorszej pogody wskoczyłem (heh, brzmi to ironicznie na termo, ciuchy rowerowe, nogawki i kurtałę :D ) w ciuchy i zasiadłem na delikatnie przeczyszczonego Kata (czyszczenie pomogło, ale po jakiejś godzinie napęd głośno upominał się o smarowanie :/) i ruszyłem na Zaporę.
Zapora w pełnej krasie
Tam odnalazłem kolejną świetną ścieżkę, później objechałem samą Zaporę, na której prowadzono jakieś roboty, wylewki betonowe czy cosik.
Przyjemny singiel, nie? :D
Później walcząc z co rusz wkręcającymi się w napęd liśćmi, przez Dębowiec śmignąłem pod oddaną niedawno obwodnicę, chcąc wkręcić się na jakiś nieoddany fragment, co się jednak nie udało.
Na zjeździe z Dębowca cosik odwaliło Reconowi (powietrze nie działa najlepiej w tego typu temperaturach :/) i zapadł się na zero :D Na jego szczęście, po podniesieniu koła nad ziemię, wszystko wróciło do normy. W ogóle coś dzisiaj pracował niecodziennie, z początku wykorzystywał cały skok (wcześniej nieosiągalne przy minimalnych ciśnieniach, nawet rzędu 40 PSI), by po owym zjeździe tkwić w SAGu rzędu 40-50% i chodzić tylko na większych dziurach.
Trza sprawdzić ciśnienie może? I tak muszę rower na gwarancyjny odstawić, także to ich brocha będzie :P
Ktoś chciał na gapę się kulnąć :P
Później chcąc, nie chcąc wróciłem do domu :)
Zniszczenia po zeszłorocznej powodzi
Korzystając z nie najgorszej pogody wskoczyłem (heh, brzmi to ironicznie na termo, ciuchy rowerowe, nogawki i kurtałę :D ) w ciuchy i zasiadłem na delikatnie przeczyszczonego Kata (czyszczenie pomogło, ale po jakiejś godzinie napęd głośno upominał się o smarowanie :/) i ruszyłem na Zaporę.
Zapora w pełnej krasie
Tam odnalazłem kolejną świetną ścieżkę, później objechałem samą Zaporę, na której prowadzono jakieś roboty, wylewki betonowe czy cosik.
Przyjemny singiel, nie? :D
Później walcząc z co rusz wkręcającymi się w napęd liśćmi, przez Dębowiec śmignąłem pod oddaną niedawno obwodnicę, chcąc wkręcić się na jakiś nieoddany fragment, co się jednak nie udało.
Na zjeździe z Dębowca cosik odwaliło Reconowi (powietrze nie działa najlepiej w tego typu temperaturach :/) i zapadł się na zero :D Na jego szczęście, po podniesieniu koła nad ziemię, wszystko wróciło do normy. W ogóle coś dzisiaj pracował niecodziennie, z początku wykorzystywał cały skok (wcześniej nieosiągalne przy minimalnych ciśnieniach, nawet rzędu 40 PSI), by po owym zjeździe tkwić w SAGu rzędu 40-50% i chodzić tylko na większych dziurach.
Trza sprawdzić ciśnienie może? I tak muszę rower na gwarancyjny odstawić, także to ich brocha będzie :P
Ktoś chciał na gapę się kulnąć :P
Później chcąc, nie chcąc wróciłem do domu :)
Te moje też ciepłe, ale myślę o takich właśnie letnich. Strasznie podobają mi się te te gumowe na palcach.
Gapowicze świetni:D Też czasami zabieram...
Pewnie uszczelki w amorku nie bardzo znoszą zmiany temperatur. Tam wewnątrz są strasznie duże zmiany temperatur, bo powietrze sprężane podnosi swoją temperaturę, a na zewnątrz jeszcze zimniej niż latem. Dlatego wolę normalną sprężynę.
Pewnie uszczelki w amorku nie bardzo znoszą zmiany temperatur. Tam wewnątrz są strasznie duże zmiany temperatur, bo powietrze sprężane podnosi swoją temperaturę, a na zewnątrz jeszcze zimniej niż latem. Dlatego wolę normalną sprężynę.
Mam od niedawna podobne, ale bardziej zimowe, rękawiczki rockridera, są świetne :D
Komentuj